Zemsta na Parszywej Dwunastce

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Około północy z 13 na 14 grudnia '81 kazano im wsiadać do samochodów-więźniarek. Nie wiedzieli, dokąd ich wiozą. Po drodze auto bez wyraźnego powodu zatrzymało się w lesie. Wyłączono silnik i zapadła cisza. Ktoś zaczął się głośno modlić. Ktoś inny powiedział: "Boże, chyba zrobią nam tu drugie Palmiry".

"Boże, chyba zrobią nam tu drugie Palmiry" / fot. D. Lewandowski
"Boże, chyba zrobią nam tu drugie Palmiry" / fot. D. LewandowskiAgencja SE/East News

To była zemsta za ich trwające przez wiele miesięcy akcje. Zaczęło się od haseł wypisywanych przez stoczniowców w pierwszej fazie strajku sierpniowego na murach ciągnących się od Stoczni Gdańskiej do Stoczni Północnej. Równolegle, wzdłuż ulicy Jana z Kolna, przebiega trakcja kolejowa. Pasażerowie pociągów trójmiejskich i dalekobieżnych na wysokości stoczni wyglądali przez okna tylko w jedną stronę.

Bogusław Gołąb, uczestnik strajku w stoczni, później członek prezydium zarządu Regionu Gdańskiego: "To była swoista gazeta. Dziś są telebimy, billboardy, wtedy tego nie było. Stąd olbrzymie napisy na murach stoczniowych. Słynne 21 postulatów powstało w końcowej fazie strajku. Na początku każdy zakład, który przystępował do strajku, przywoził swoje postulaty, głównie akcentujące potrzeby społeczne".

Dołożyć czerwonemu

Mury stoczniowe zapisano hasłami potężnej wielkości tak, by można je było przeczytać nawet z pędzącego pociągu. To był sierpień, okres wakacyjny. Kiedy ludzie z pociągów jadących do Gdyni, Kołobrzegu czy Pucka widzieli na murach te ogromne napisy, udzielał im się klimat strajku.

- Próbowaliśmy przenieść na zewnątrz tę wolność, którą poczuliśmy w stoczni, a jednocześnie walczyliśmy z cenzurą - mówi "Tygodnikowi Solidarność" Zygmunt Błażek, lider grupy informacyjno-plakatowej formalnie utworzonej już po zarejestrowaniu "S".

Ta forma przekazu społecznego przerodziła się w napisy w centrach miast: na budynkach zakładów, wagonach towarowych, które jechały w głąb Polski, murach, chodnikach. Pojawiły się hasła wolnościowe.

- Grupa informacyjno-plakatowa Zygmunta Błażka krzepiła ducha, pokazywała, że Solidarność jest niezależna. Władza ma swoje kanały rozpuszczania informacji, ale one są niewiarygodne, więc my używamy własnych - podkreśla Zdzisław Złotkowski, ówczesny członek prezydium Regionu Gdańskiego. - Najważniejsze było obalenie cenzury. My, niezależnie, zaczęliśmy głosić, o co walczymy.

Janusz Fila Agencja FORUM

Kiedy ważyła się sprawa rejestracji Solidarności, Zygmunt Błażek na murze między Stocznią Gdańską a Stocznią Północną namalował trzy słowa: "Życzymy sądowi niezawisłości". Później dopisał: "Żądamy rejestracji NSZZ Solidarność bez zmian statutu".

W działalność opozycyjną zaangażował się jeszcze przed strajkami sierpniowymi. Poznał Andrzeja Gwiazdę i Bogdana Lisa, i zaczął uczestniczyć w tajnych spotkaniach, które odbywały się zazwyczaj w mieszkaniu Anny Walentynowicz.

To była nasza gazeta. Esbecy i milicjanci przyjeżdżali w nocy i wałkami, szarą farbą, zamalowywali nasze napisy. Pierwotnie mur był chropowaty. Po wielokrotnym malowaniu i zamalowywaniu stał się niemal gładki. Dzięki temu mieliśmy łatwiejsze zadanie i szło nam coraz szybciej.

Po wybuchu sierpniowego strajku oddelegowano go do pracy w zarządzie regionu. Rowerem wywoził i kolportował materiały drukowane na terenie stoczni. Zaczął też malować hasła na murach. Szybko zjednoczył wokół siebie jedenastu chłopaków. Studenci, licealiści, młodzi ze szkół zawodowych, m.in. Artur Pisarski, Andrzej Składowski, Jarosław Pirowski, Tomasz Bednarczyk. Fascynowało ich to, że można czerwonemu dołożyć. Parszywą Dwunastką okrzyknęła ich pogardliwie esbecja. Chłopakom to się spodobało i określenie do nich przylgnęło.

Wbrew pozorom nigdy nie wypisywali haseł na murach czy wagonach nocami.

- Robiliśmy to w biały dzień w obecności wielu ludzi, bo wtedy byliśmy bezpieczni. W nocy na pewno by nas zwinęli, stłukli, zamknęli i tyle by z tej roboty wyszło - tłumaczy lider Parszywej Dwunastki.

Stałym miejscem, gdzie malowali wolnościowe hasła, był mur na skrzyżowaniu ulic Grunwaldzkiej i Kościuszki w Gdańsku przy dawnej fabryce czekolady "Bałtyk". Dziś stoi tu Galeria Bałtycka. Jedno z głównych skrzyżowań miasta mijały codziennie setki autobusów, tramwajów, samochodów. Każdy mógł przeczytać, czego aktualnie domaga się od władzy Solidarność.

- To była nasza gazeta. Esbecy i milicjanci przyjeżdżali w nocy i wałkami, szarą farbą, zamalowywali nasze napisy. Pierwotnie mur był chropowaty. Po wielokrotnym malowaniu i zamalowywaniu stał się niemal gładki. Dzięki temu mieliśmy łatwiejsze zadanie i szło nam coraz szybciej. A często i tak musielibyśmy zmienić hasła na aktualnie ważniejsze, więc esbecy ułatwiali nam tylko robotę - śmieje się Zygmunt Błażek.

Janusz Fila Agencja FORUM

Durnie z bezpieki

Pisali także na wagonach. Szybko weszli w kontakt z kolegami z Solidarności w PKP, którzy informowali ich, w jakim kierunku i o której godzinie odjedzie dany pociąg.

Zdzisław Złotkowski: "Chłopcy z grupy plakatowej wpadli na pomysł, by wykorzystywać czas, kiedy pociągi stoją na bocznicy. I te wagony wyruszały w Polskę, wioząc hasła: "Precz z komuną", "Uwolnić politycznych" czy "Telewizja kłamie". Mieliśmy do Zygmunta Błażka zaufanie, więc oni sami decydowali, co będą wypisywać. Mieli zresztą glejt podpisany przez Lecha Wałęsę, że akcje propagandowe na terenie Trójmiasta przeprowadzają w imieniu Solidarności".

Nieświadomie pomógł im reżyser Andrzej Wajda, który kręcił na dworcu głównym sceny do swojego filmu. Gapiów były setki. Kiedy Błażka z jego grupą chcieli zgarnąć, zrobił się taki tumult, że mundurowi ustąpili.

- Pojedynczy funkcjonariusze, którzy przyjeżdżali na miejsce nie byli w stanie opanować sytuacji - wyjaśnia Błażek.

East News

Podczas Przeglądu Piosenki Prawdziwej na chodnikach przed halą Olivii pisali: "Telewizja kłamie", "Żądamy prawdy", "RTV - środkami masowego przykazu". Zmęczeni permanentną inwigilacją namalowali w końcu na skrzyżowaniu Grunwaldzkiej i Kościuszki wielkimi białymi literami: "Durnie z bezpieki zamalowują hasła Solidarności. Boją się prawdy i własnego cienia. Jeżdżą Nysą GDN 1924". Potem powtórzyli to na chodniku na Okopowej, 150 metrów od komendy MO.

Zygmunt Błażek: "To była informacja dla społeczeństwa, jacy ludzie pracują w tych służbach, jakimi metodami się posługują. Natychmiast przyjechali, ale zebrała się już grupa przechodniów. Gdyby wezwali nas do radiowozu, nieuchronnie doszłoby do szamotaniny. Musieli zrejterować. Często chronili nas ludzie postronni, którzy szybko gromadzili się w miejscach gdzie wypisywaliśmy hasła i nam kibicowali".

Odezwy malowali też w Gdyni począwszy od hali targowej do pl. Kaszubskiego. W ciągu 50 minut potrafili napisać wzdłuż tej trasy nawet kilkanaście haseł. Sam Błażek często malował na murach żebraka z workiem na plecach i dopiskiem: "To nic, ale za to mamy socjalizm", co esbeków doprowadzało do szewskiej pasji.

Noce poza domem

Aby nie narażać na represje rodzin, członkowie Parszywej Dwunastki mieli legitymacje bez wpisanych adresów domowych. Błażek często nocował zresztą w regionie. W domu - raz, dwa razy w tygodniu.

- Nieraz nie dojedliśmy, nie dospaliśmy - wspomina. - Wszystko robiło się dla związku, bo taka była potrzeba.

Przesłuchanie prowadził ubrany po cywilnemu mężczyzna. Siedział tyłem do okna, a na podwórzu komendy milicji stała przyczepa wypełniona beczkami z ropą. W którymś momencie odebrał telefon i nagle zrobił się niezwykle grzeczny. Po chwili usłyszeliśmy niesamowity łomot, bo ktoś zwalił te beczki. Facet za biurkiem aż podskoczył ze zdenerwowania. Niech pan się nie boi, jeszcze się nie zaczęło, powiedziałem.

Sytuacje groźne splatały się z humorystycznymi. Któregoś dnia do regionu przyszedł nieznany nikomu facet i poprosił, by przygotowane już plakaty naklejali w miejscach do tego wyznaczonych - na słupach ogłoszeniowych, a nie murach. Błażek na propozycję przystał. Na drugi dzień pracownik MKZ w Gdańsku Maciej Grzywaczewski (w latach 2004-06 dyrektor I programu TVP) zaalarmował, że na materiały "S" naklejono plakaty z informacją o koncercie symfonicznym.

- Wkurzyłem się ostro. Wziąłem beczułkę czerwonej jak krew farby i na wszystkich ich plakatach zaczęliśmy dopisywać: "Precz z cenzurą". Na rogu Czołgistów i Świętojańskiej w Gdyni zatrzymała nas milicja. Ale szybko zebrała się liczna grupa ludzi, ktoś krzyknął: "Przewrócić im nyskę, spalić!" i kierowca zrobił się blady jak papier - opowiada Zygmunt Błażek. - Wreszcie Maciek Grzywaczewski, który przyjechał na miejsce, powiedział do nich: "Proszę spisać i za 5 minut oddać dokumenty". I tak się stało. Kierowca nyski wyrwał z piskiem opon, a ludzie na skrzyżowaniu zgotowali nam owację.

Członków Parszywej Dwunastki zatrzymano jednak w dniu, w którym trwały obrady zjazdu regionu gdańskiego. Ale informacja szybko dotarła do Wałęsy.

- Przesłuchanie prowadził ubrany po cywilnemu mężczyzna. Siedział tyłem do okna, a na podwórzu komendy milicji stała przyczepa wypełniona beczkami z ropą. W którymś momencie odebrał telefon i nagle zrobił się niezwykle grzeczny. Po chwili usłyszeliśmy niesamowity łomot, bo ktoś zwalił te beczki. Facet za biurkiem aż podskoczył ze zdenerwowania. Niech pan się nie boi, jeszcze się nie zaczęło, powiedziałem - śmieje się dziś Zygmunt Błażek.

- Okazało się, że Wałęsa dzwonił do niego z kategorycznym żądaniem, by nas wypuścić, ale zaznaczył, że i tak nie ręczy za efekty, bo tłum ludzi już idzie w kierunku komendy. Milicjantowi najwyraźniej podziałało to na wyobraźnię.

Błażka i jego współpracowników natychmiast wypuszczono.

Ktoś zaczął się modlić

Noc z 12 na 13 grudnia 1981 Błażek spędzał z kolegami w zarządzie regionu. Ok. 1 w nocy budynek został okrążony. Próbowali zabarykadować się w jednym z pokoi, ale zomowcy wtargnęli do środka. Zabrano ich na komendę w Pruszczu Gdańskim i przez dobę trzymano w świetlicy. Naprawdę nieprzyjemnie zrobiło się następnej nocy, z 13 na 14 grudnia.

To, co mnie dziś oburza, to bzdurne stwierdzenia, że internowani nie mają co narzekać, bo byli w ośrodkach wczasowych o dobrym wyżywieniu. Jeżeli coś takiego słyszę, staję się nerwowy.

- Kazano nam wychodzić i wsiadać do więźniarek. Nie wiedzieliśmy dokąd nas wiozą. Po drodze samochód bez wyraźnego powodu zatrzymał się w lesie. Wyłączono silnik i zapadła cisza. Trwało to jakieś 10 minut. Siedziałem blisko wywietrznika. Poprosiłem kolegów, by spisali na kartkach swoje dane personalne, zacząłem kartki wyrzucać - relacjonuje wypadki tamtej nocy Zygmunt Błażek. - Kobiety zaczęły się głośno modlić. Ktoś powiedział: "Boże, chyba zrobią nam tu drugie Palmiry". Poczułem, że mam mokre plecy.

Po 10 minutach samochód ruszył. Ostatecznie wylądowali w więzieniu w Strzeblinku.

- Rozmawiałem później z Andrzejem Drzycimskim (rzecznikiem prezydenta Wałęsy - dop. kś), który mówił, że przechodził to samo. Zatrzymywali auta w tym miejscu, próbując w ten sposób zastraszyć.

Razem z Błażkiem do Strzeblinka trafili najbardziej aktywni członkowie Parszywej Dwunastki: Artur Pisarski, Andrzej Składowski, Jarosław Pirowski, Tomasz Bednarczyk.

Siedzieli w 13-osobowych celach. Mieli do dyspozycji kran z zimną wodą i kibel.

Stan wojenny w SB-ckim albumie

Dzięki uprzejmości krakowskiego oddziału IPN prezentujemy zdjęcia z wystawy "Stan wojenny w SB-ckim albumie". Znalazły się na niej wcześniej niepublikowane, a odnalezione w archiwum krakowskiego IPN zdjęcia operacyjne Służby Bezpieczeństwa, wykonane przez jej funkcjonariuszy w latach 1982-1983, m. in. w czasie solidarnościowych manifestacji. Grudniowa noc. Zobacz relację minuta po minucie

Czołgi wyłamujące bramy kombinatu Huty im. Lenina, 16 grudnia 1981 r..
Czołgi wyłamujące bramy kombinatu Huty im. Lenina, 16 grudnia 1981 r..
Funkcjonariusze MO w wyłomie ogrodzenia kombinatu Huty im. Lenina, 16 grudnia 1981 r..
Funkcjonariusze MO w walcowni blach karoseryjnych kombinatu Huty im. Lenina, 16 grudnia 1981 r..
Uczestnicy strajku w kombinacie Huty im. Lenina, w bramie walcowni zgniatacz, 16 grudnia 1981 r..
Manifestacja w rejonie Wawelu, 3 maja 1982 r..
Manifestacja w rejonie Wawelu, 3 maja 1982 r..
Manifestacja w rejonie Wawelu, 3 maja 1982 r..
Manifestacja w rejonie Wawelu, 3 maja 1982 r..
Manifestacja w rejonie Wawelu, 3 maja 1982 r..
Manifestacja w rejonie Wawelu, 3 maja 1982 r..
Manifestacja w rejonie Wawelu, 3 maja 1982 r..
Manifestacja na Rynku Głównym, 13 maja 1982 r..
Manifestacja na Rynku Głównym, 13 maja 1982 r..
Manifestacja na Rynku Głównym, 13 maja 1982 r..
Manifestacja na Rynku Głównym, 13 maja 1982 r..
Manifestacja na Rynku Głównym, 13 maja 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, oblana farbą Nysa MO, 16 czerwca 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 13 czerwca 1982 r..
Uciekający ludzie w rejonie Placu Czerwonego w Nowej Hucie, 13 czerwca 1982 r..
Manifestacja pod krzyżem w Nowej Hucie, 16 czerwca 1982 r..
Manifestacja pod krzyżem w Nowej Hucie, 16 czerwca 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 16 czerwca 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 16 czerwca 1982 r..
Maska przeciwgazowa odebrana demonstrantom w stanie wojennym.
Manifestacja w Nowej Hucie, 16 czerwca 1982 r..
Pojazdy MO użyte w czasie rozpraszania manifestacji w Nowej Hucie, 13 sierpnia 1982 r..
Pojazdy MO użyte w czasie rozpraszania manifestacji w Nowej Hucie, 13 sierpnia 1982 r..
Pojazdy MO użyte w czasie rozpraszania manifestacji w Nowej Hucie, 13 sierpnia 1982 r..
Nysa MO z wybitymi szybami i wyrwanymi uszczelkami po zajściach 13 sierpnia 1982 r..
Nysa MO ze śladami wgnieceń po zajściach 13 sierpnia 1982 r..
Kordon MO blokujący wejście z ul. św. Jana na Rynek Główny, 31 sierpnia 1982 r..
Zatrzymanie manifestanta na Rynku Głównym, 31 sierpnia 1982 r..
Zatrzymanie manifestanta na Rynku Głównym, 31 sierpnia 1982 r..
.
Kordon MO blokujący wejście z ul. św. Jana na Rynek Główny, 31 sierpnia 1982 r..
Zatrzymanie manifestanta na Rynku Głównym, 31 sierpnia 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 31 sierpnia 1982 r..
Powybijane szyby w UAZ-ie MO, w tle widoczne autobusy z wybitymi szybami po zajściach 31 sierpnia 1982 r..
Fiat 125p spalony w czasie manifestacji w Nowej Hucie 31 sierpnia 1982 r..
Barykada z metalowych elementów po zajściach ulicznych w Nowej Hucie, 31 sierpnia 1982 r..
Barykada z ławek i metalowych płotków przy Teatrze Ludowym w Nowej Hucie po zajściach 31 sierpnia 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 13 września 1982 r..
Demonstrant na ulicy Nowej Huty, 13 września 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 30 września 1982 r..
Fotografia operacyjna wykonana na ulicy Nowej Huty, 13 września 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 30 września 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 30 września 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 30 września 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 13 października 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 13 października 1982 r..
Manifestacja w Nowej Hucie, 13 października 1982 r..
Rozbite płyty z pomnika Lenina w Nowej Hucie, używane do budowy barykad, 13 października 1982 r..
Napisy na pomniku Lenina w Nowej Hucie.
Kolumna pojazdów MO podczas przejazdu przez Nową Hutę.
Kolumna pojazdów MO podczas przejazdu przez Nową Hutę.
Wizyta gen. Jaruzelskiego i członków Biura Politycznego KC PZPR w koszarach ZOMO w Krakowie, listopad 1982 r..
Wizyta gen. Jaruzelskiego i członków Biura Politycznego KC PZPR w koszarach ZOMO w Krakowie, listopad 1982 r..
Manifestacja pod kościołem jezuitów, 13 marca 1983 r..
Manifestacja pod kościołem jezuitów, 13 marca 1983 r..
Manifestacja pod kościołem jezuitów, 13 marca 1983 r..
Manifestacja pod kościołem jezuitów, 13 marca 1983 r..
Manifestacja pod kościołem jezuitów, 13 marca 1983 r..
Manifestacja pod kościołem jezuitów, 13 marca 1983 r..
Manifestacja na Rynku Głównym, 3 maja 1983 r..
Manifestacja na Rynku Głównym, 3 maja 1983 r..
Manifestacja na Rynku Głównym, 3 maja 1983 r..
Ślady po uderzeniach kamieni w polewaczkę MO, 1 maja 1983 r..
Ślady po uderzeniach kamieni w polewaczkę MO, 1 maja 1983 r..
Ślady po uderzeniach kamieni w gazik MO, 1 maja 1983 r..
.
Czołgi wyłamujące bramy kombinatu Huty im. Lenina, 16 grudnia 1981 r..

- Jedzenie było nędzne. Raz dziennie, na godzinę, wyprowadzano nas na spacer. Chodziliśmy w kwadracie, który wyznaczały szpalery zomowców. Panowały typowe warunki więzienne. I to, co mnie dziś oburza, to bzdurne stwierdzenia, że internowani nie mają co narzekać, bo byli w ośrodkach wczasowych o dobrym wyżywieniu. Jeżeli coś takiego słyszę, staję się nerwowy - opowiada Błażek, który w Strzeblinku przesiedział rok.

Podobnie mówi Zdzisław Złotkowski, który w Strzeblinku przesiedział prawie pół roku. - Siedzieliśmy w więzieniu. Najtrudniejsze były pierwsze miesiące. Panowała surowa zima, podobna do tegorocznej, 15 stopni mrozu i więcej, a zepsuło im się ogrzewanie. Przynajmniej tak twierdzili, bo może zakręcili celowo. Potwornie marzliśmy przez długie tygodnie.

Po obaleniu komuny członkowie grupy porozjeżdżali się po świecie. Jeden mieszka w Belgii, drugi w Anglii, o części słuch zaginął. Ale mieszkańcy Trójmiasta mają żywo w pamięci akcje Parszywej Dwunastki.

Bogusław Gołąb: "Głód wolnego słowa był wtedy tak samo istotny jak głód chleba. Jan Paweł II mówił nam, by solidarność szła przed walką. Nie orężem, a duchem walczcie z przeciwnikiem, głosił. I w tej walce słowo pisane, słowo wolności miało ogromne znaczenie".

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Przejdź na