W zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz legalności zatrudnienia PIP może sprawdzić niemalże każdego, kto zatrudnia pracowników. Jeśli inspektor wykryje nieprawidłowości, trzeba przygotować się na karę. Ustawa przewiduje mandaty w wysokości od tysiąca do dwóch tysięcy złotych. Chyba że ktoś jest recydywistą. "Jeżeli ukarany co najmniej dwukrotnie za wykroczenie przeciwko prawom pracownika określone w Kodeksie pracy popełnia w ciągu dwóch lat od dnia ostatniego ukarania takie wykroczenie, właściwy organ Państwowej Inspekcji Pracy może w postępowaniu mandatowym nałożyć grzywnę w wysokości do 5.000 zł" - czytamy na stronie Głównego Inspektoratu Pracy. Odmowa przyjęcia mandatu karnego kończy się wnioskiem do sądu. Jeśli już tam trafi, osoba zatrudniająca musi liczyć się z grzywną sięgającą nawet 30 tys. zł. Ustne polecenie Kierownictwo PIP nie ukrywa, że stawia duży nacisk na karanie nieuczciwych przedsiębiorców. Szczególnie tych, którzy łamią ustawę o ograniczeniu handlu w niedzielę. Każdy inspektor jest jednak organem i na podstawie dokonanych ustaleń samodzielnie decyduje, jakie środki prawne zastosować. Przynajmniej teoretycznie. - We wszystkich Okręgowych Inspektoratach Pracy inspektorzy dostali ustne polecenie od okręgowych, aby wymierzać mandaty w kwocie nie niższej niż 1500 zł - powiedział nam jeden z doświadczonych inspektorów. - Z uwagi na fakt, że polecenie jest bezprawne, nikt z okręgowych inspektorów pracy bądź ich zastępców nie wydał takiej dyspozycji na piśmie - usłyszeliśmy. Interii udało się dotrzeć do lipcowej korespondencji pracowników z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi. Jeden z nadinspektorów przekazuje w niej polecenie swojemu zespołowi. Jak pisze, zalecenia pochodzą prosto od Marcina Grzelaka, okręgowego inspektora pracy w Łodzi. "Kierownictwo chciałoby, abyśmy zaczęli przypominać inne okręgi, jeśli chodzi o poziom sankcji. Ten wzorzec wygląda następująco: 50 proc. przeprowadzonych kontroli ujawnia popełnione wykroczenia, czyli kończy się wnioskiem, mandatem albo środkiem wychowawczym" - czytamy. A dalej: "Odpowiedzialność układa się w następujący sposób: do 10 proc. kontroli to wnioski o ukaranie, 60 proc. to postępowania mandatowe, 30 proc. środki wychowawcze. Jeśli chodzi o średnią kwotę mandatu to systematycznie pracujemy nad jej wysokością" - miał przekazać Grzelak swoim podwładnym. W wytycznych nadinspektor pisze o "niesatysfakcjonującej wykrywalności wykroczeń" (51 na 171 kontroli - red.) i potrzebie "skorygowania" działalności inspektorów z zespołu oraz powinności zwiększenia kwoty wystawianych mandatów. "Więcej mandatów i najlepiej wyższych niż 1000 zł" - podsumowuje autor maila. Eskperci: Na bakier z praworządnością Nasze źródła w PIP nie kryją oburzenia. - W sprawach o wykroczenia przeciwko prawom pracownika i innych inspektor pracy samodzielnie decyduje o tym, jaką formę postępowania przyjąć. Każdorazowo decyzja o trybie postępowania musi być poprzedzona okolicznościami sprawy oraz społeczną szkodliwością czynu - tłumaczy jeden z naszych rozmówców. - Odgórne narzucanie mandatu inspektorowi pozbawia ten organ ustawowej samodzielności przy prowadzeniu postępowania mandatowego - dodaje. W podobnym tonie wypowiadają się eksperci z zakresu prawa pracy. - To nie jest dobra metoda, żeby odgórnie nakazywać wykrywalność czy wysokość mandatów. Albo są uchybienia w działalności pracodawców, albo nie. To pochodna działalności pracodawcy, trudno więc mówić o odgórnym dekretowaniu - uważa dr hab. Michał Raczkowski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. - Z kolei mandat karny jest formą nałożenia odpowiedzialności za wykroczenie. Wśród kryteriów nakładania kary nie ma "woli politycznej" tylko rozmiar naruszenia. Potrzebny jest zdrowy rozsądek i konsekwencje proporcjonalne do czynu - dodaje. Prof. Jacek Męcina, jeden z członków Rady Ochrony Pracy: - O ile apelowanie o wyższą wykrywalność da się wytłumaczyć racjonalnością funkcjonowania instytucji - w końcu jest od tego, żeby kontrolować i wykrywać nieprawidłowości - o tyle ingerowanie w pełną autonomię inspektora, który jest organem jest na bakier z praworządnością - uważa specjalista zgłoszony do rady przez Konfederację Lewiatan. Jak usłyszeliśmy, wytyczne kierownictwa urzędu Katarzyny Łażewskiej-Hrycko to rodzaj "przymusu". - Jeśli inspektor jako organ będzie wymierzał niższe kary, to będzie podstawa, żeby go ukarać? Przypomnę tylko, że inspektor pracy ma prawo, żeby adekwatnie do stanu faktycznego wymierzać karę przewidzianą w ustawie. Takie funkcjonowanie instytucji (jak opisane przez Interię - red.) pokazuje, że państwo się psuje - grzmi Męcina. W 2022 r. PIP skontrolowała ok. 3,3 tys. placówek handlowych w ramach ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę. Jakub Szczepański