- Na wyraźne polecenia pana premiera Tuska i z inicjatywy pana ministra Grada (chodzi o ministra skarbu Aleksandra Grada) przetarg stoczniowy otoczony był osłoną kontrwywiadowczą przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralne Biuro Antykorupcyjne i inne służby odpowiedzialne za pilnowanie ekonomicznych interesów państwa - podkreślił. Graś ocenił, że jeśli te służby w toku swoich działań natrafiły na podejrzenie popełnienia przestępstwa powinny zawiadomić o tym prokuraturę. - Chcielibyśmy, by ta służba (CBA) zachowywała się w sposób profesjonalny. Ten sposób działania i ta zagadkowość świadczy o dwóch możliwościach - albo o skrajnym braku profesjonalizmu w CBA, albo co gorsze - i na razie ciągle nie chcę w to wierzyć - o otwartym wypowiedzeniu przez jedną służbę specjalną wojny państwu polskiemu oraz instytucjom tego państwa w obronie odwoływanego Mariusza Kamińskiego. Mam nadzieję, że to tylko ten pierwszy scenariusz - zaznaczył. Według rzecznika rządu ci, którzy byli zaangażowani w stoczniowy przetarg mieli świadomość, że jest on dokładnie monitorowany przez służby specjalne, które zapewniają temu procesowi bezpieczeństwo. Jego zdaniem, szef CBA Mariusz Kamiński nie wywiązał się z ustawowych obowiązków, ponieważ mając wiedzę o możliwości popełnienia przestępstwa przy prywatyzacji stoczni, nie skierował sprawy do prokuratury. - Minister Kamiński zamiast wykonywać zapisy ustawy o CBA, zamiast, gdy powziął wiedzę o możliwości popełnienia przestępstwa informować właściwe organy, czyli prokuraturę, dokonuje operacji po raz kolejny rozesłania materiałów do marszałków, wicemarszałków Sejmu. Wszystko wskazuje na to, że pan premier otrzymał ten materiał dzień później, niż marszałkowie i pan prezydent, co budzi ogromne zdziwienie. Wydaje się, że jako zwierzchnik i przełożony pana Kamińskiego powinien ten materiał otrzymać jako pierwszy - zwrócił uwagę. Dodał, że marszałkowie otrzymali ten dokument 8 października, a premier 9 października. Zaznaczył jednak, że nie wiadomo, czy materiały do obu stron trafiły materiały o tej samej treści. - Jeśli chodzi o treści tam zawarte w tej chwili niewiele można powiedzieć. Wiemy tyle, co z doniesień medialnych. Myślę, że więcej będzie można powiedzieć w poniedziałek. Obserwując ten ciąg technologiczny wszystko wskazuje na to, że w poniedziałek w jednym z dzienników ukażą się materiały, stenogramy. Wtedy bezpośrednio będziemy mogli się do nich odnosić - podkreślił. Ocenił, że najprawdopodobniej nie zostały one opublikowane w sobotę, by nie zakłócać uroczystości w Pałacu Prezydenckim dotyczących ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Graś zapowiedział, że przygotowywane jest oświadczenie Agencji Rozwoju Przemysłu w tej sprawie. - Również minister Grad, który powrócił z urlopu, zajmuje się już w tej chwili tą sprawą; pracuje nad analizą procesu przetargowego, wszystkich okoliczności, które z tym przetargiem się wiążą - powiedział. Podkreślił, że Kancelaria Premiera po otrzymaniu w piątek od CBA materiałów i po ich analizie podjęła decyzję o natychmiastowym skierowaniu do prokuratury zawiadomień o dwóch przestępstwach. - Po pierwsze - o podejrzeniu przestępstwa wynikającego z treści tego dokumentu, czyli związanego z prywatyzacją stoczni - powiedział. Po drugie - według rzecznika rządu - analiza dokumentów z CBA może świadczyć o tym, że Kamiński - mimo, iż dysponował wystarczającą wiedzą o możliwości popełnienia przestępstwa - nie wywiązał się ze swoich ustawowych obowiązków. Mając wiedzę nie poinformował prokuratury o możliwości zaistnienia przestępstwa. Na pytanie, czy któryś z ministrów jest podejrzany o nieprawidłowości przy sprzedaży majątku stoczni, Graś odpowiedział: "W tej sprawie nie ma żadnych podejrzanych". Dodał, że po analizie materiałów w tej sprawie wypowie się prokuratura. "Będzie ona konsekwentnie i szybko prowadzona" - podkreślił. Na pytanie, czy w kręgu podejrzeń jest minister Grad, Graś dodał, że "o żadnych nazwiskach w tej chwili nie można mówić, trzeba poczekać na działania prokuratury w tej sprawie, albo na poniedziałkowe wydanie jednej z gazet". Zobacz też: Sprawa stoczni przekazana Prokuraturze Okręgowej w Warszawie Sprawa stoczni poważniejsza niż afera hazardowa?