Kilka dni temu w zajmującej się hodowlą i opieką nad lemurami Duke Lemur Center w Północnej Karolinie świętowano narodziny palczaka madagaskarskiego, zwanego też aj-ajem. Dotąd w całych Stanach Zjednoczonych znajdowało się jedynie 24 okazy tego zwierzęcia, ale żaden z nich nie był aż tak unikatowy. Młody lemur o imieniu Melisandre jest bowiem cały czarny. Nie trzeba było długo czekać, aby zdjęcia stworzenia rozeszły się po sieci, a ono samo trafiło na łamy największych mediów w USA. Jego charakterystyczny wygląd sprawił, że okrzyknięto go nawet "Omenem Zła", co rzecz jasna jest określeniem nieco na wyrost, gdyż mały palczak jest zupełnie niegroźny, pomimo swojej piekielnej aparycji. Wszystko wzięło się od tego, że na Madagaskarze, skąd pochodzą niepozorne aj-aje, uważano je niegdyś za symbol śmierci. Wierzono, że jeśli ktoś zobaczy zwierzę, czeka go jakaś tragedia - śmierć bliskiego albo jego samego. Palczaki madagaskarskie uznano kilkadziesiąt lat temu za wymarłe, ale w 1961 roku ponownie znaleziono kilka z nich żyjących dziko w południowej Afryce. Według danych podanych przez Duke Lemur Center Melisandre chwilę po narodzinach ważyła zaledwie 81 gramów i jest dopiero dziewiątym okazem tego gatunku, który przyszedł na świat w tym ośrodku. Złośliwi twierdzą, że to nie przypadek, iż czarny lemur narodził się tuż przed Halloween, ale pracownicy ośrodka w Północnej Karolinie uspokajają wszystkich zainteresowanych i podkreślają, że aj-aje nie mają żadnych koneksji z siłami mroku. Nie są nawet skore do agresji. - Palczaki nie są w ogóle agresywne - mówi opiekunka Cathy Williams. - Są za to ekstremalnie ciekawe i pełne energii. Dodatkowo odznaczają się dużą inteligencją i bardzo szybko się uczą. ***Zobacz materiały o podobnej tematyce***