Sąd Okręgowy w Tarnowie. Dwóch policjantów prowadzi skutego w kajdankach niewielkiego mężczyznę. Nie ma kamer, błysku fleszy, żadnych słów. Czesław K. patrzy przed siebie, jest skupiony, w dłoni trzyma reklamówkę wypełnioną dokumentami. Drzwi do sali rozpraw otwierają się, a postać znika za nimi. Cała scena trwa kilkanaście sekund. Mężczyzna jest oskarżony o zabójstwo swojej żony. 1. Luty 2019 r., Czesław K. chętnie rozmawia z dziennikarzami, występuje przed kamerami, daje się filmować, udziela wywiadów, zatrudnia agencję detektywistyczną do poszukiwań swojej zaginionej żony. - Ja żony nie zabiłem - podkreśla w rozmowie z mediami. W telewizji apeluje do Grażyny: "Wróć, wszystko się ułoży". Para poznała się w młodości. Ona z Borzęcina, on z położonego na skraju lasu przysiółka Wiskowitki. Borzęcin to niewielka miejscowość w województwie małopolskim. Zamieszkuje ją niespełna cztery tysiące osób. To wieś, jakich wiele w południowej Polsce: niewielkie centrum z urzędem gminy, kilkoma sklepami, kościołem. Przez centrum przepływa rzeka Uszwica. Trudno tu o pracę dlatego za chlebem wielu wyjechało za granicę. Podobnie jak Grażyna i Czesław. 2. 3 stycznia 2019 r. Grażyna Kuliszewska przylatuje do Krakowa z Londynu. Święta spędziła poza krajem, podczas gdy jej mąż wraz z synem przyjechali do jego rodzinnego domu. Z lotniska kobietę odbiera Czesław. Para jedzie do notariusza, następnie do rodziców mężczyzny, a potem do swojego domu w Borzęcinie. Nazajutrz kobieta ma wracać do Londynu, ale na lotnisko nie dociera. Razem z dziennikarką Sylwią Nowosińską rozmawiałem z tatą Grażyny Władysławem Wróblem. Było to tuż po jej zaginięciu. Mężczyzna wspominał, że 4 stycznia - dzień po zniknięciu córki - przyjechał do niego jej mąż: - Posiedział chwilę, miał spuszczoną głowę. Nic nie mówił. Potem poszedł. O zaginięciu dowiedziałem się od drugiej córki - Marioli. 3. Co wydarzyło się 3 stycznia 2019 r.? Z Czesławem K. o tamtym momencie rozmawiałem kilkukrotnie tuż po zaginięciu. Wieczorem chciał obejrzeć mecz, ale zauważył, że jego żona jest zdenerwowana, usłyszał jej krzyk i płacz syna. - Poszliśmy do naszej sypialni i syn położył się między nami. Kiedy wstałem rano, żony już nie było - powiedział mi w na początku 2019 r. Z jego relacji wynika, że z domu zniknęły ubrania kobiety. Jego pierwszą myślą było, że poszła po bułki. Kiedy długo nie wracała zadzwonił do niej, ale nie odebrała telefonu. - Przez aplikację Viber dostałem od niej wiadomość, że zobaczymy się w Londynie. Nie widziałem w tym nic podejrzanego - powiedział wtedy. Jak jego żona miałaby się dostać z niewielkiego Borzęcina do lotniska w Balicach, kto ją zawiózł, dlaczego nie zdziwiło go, że żona bez słowa wróciła do Wielkiej Brytanii, zostawiając go samego z synem - na te pytania nie był w stanie odpowiedzieć. Mężczyzna kilkanaście godzin po zniknięciu wsiadł w samolot lecący do Anglii. Tam zawiadomił miejscową policję o zaginięciu żony, a potem poprosił kuzyna, żeby zrobił to samo w Polsce. Mamę Czesława tuż po zaginięciu dręczyła jedna myśl: skoro jej syn dowiedział się o zaginięciu żony, to dlaczego nie przyleciał do Polski jej szukać? Swojemu tacie mężczyzna miał powiedzieć, aby się nie martwił. 4. Dwa tygodnie po zaginięciu Grażyny na Facebooku pojawia się ogłoszenie. Ktoś oferuje 100 tys. zł za jakiekolwiek informacje na temat kobiety. To Sardar, Kurd mieszkający w Wielkiej Brytanii. Kobieta żaliła się mężczyźnie z jej problemów rodzinnych. Z biegiem czasu nawiązali ze sobą romans. Kurd liczył, że kobieta odejdzie od męża i zwiąże się z nim na stałe. Para dwa miesiące przed zaginięciem Grażyny poleciała razem do Mediolanu. To ostatnie wiemy ze zdjęć zamieszczanych przez niego w internecie. Tuż po zaginięciu mężczyzna opowiadał, że kobieta bała się wrócić do domu na Święta Bożego Narodzenia. Od początku powtarzał, że to mąż Grażyny może mieć związek z jej zaginięciem. Czesław K. będzie twierdzić, że o romansie dowiedział się już po zniknięciu swojej żony. Przeczą jednak temu nagrania, do których dotarli śledczy. Dodatkowo z wiadomości wysłanej z telefonu Grażyny wynika, że w wieczór zaginięcia uśpiła syna i chciała iść nocować do domu swojego ojca. Ta informacja pozostaje w sprzeczności z opowieścią Czesława K. 5. Dlaczego właściwie Grażyna przyleciała do Polski i ze swoim mężem udała się do notariusza? Działka na której stał ich wspólny dom należała do niej. Budowa miała rozpocząć się jeszcze zanim kobieta wyszła za mąż. Para miała podpisać dokumenty, według których Czesław miałby nabyć prawa do nieruchomości. Do podpisania aktu notarialnego jednak nie doszło. Czesław K. tłumaczył, że Grażyna chciała od niego pożyczyć 15 tys. funtów. Miało to mieć związek z jej złym stanem zdrowia. Z opowieści mężczyzny wynika, że to kobieta sama miała zaproponować, że w zamian za pieniądze przepisze na niego i syna dom. 6. 28 lutego 2019 r. w rzece Uszwica w Bielczy (woj. małopolskie) policjanci wyłowili zwłoki. - Ciało ze względu na kilkutygodniowe przebywanie w wodzie zostało mocno zniszczone. Pobrano z niego próbki, wycinki i materiał dowodowy, który po badaniach laboratoryjnych zostanie przekazany biegłym. Biegli po zapoznaniu się z nim będą mogli stwierdzić przyczynę zgonu - wyjaśniał wówczas prokurator Mieczysław Sienicki z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Badania przeprowadzone przez medyków sądowych potwierdziły, że jest to poszukiwana od stycznia Grażyna. 7. Wyniki sekcji zwłok oraz inny zebrany w toku śledztwa materiał dowodowy pozwoliły prokuraturze na wydanie 2 lipca 2019 r. postanowienia o przedstawieniu zarzutów zabójstwa Czesławowi K. Mężczyzna w tamtym okresie przebywał w Wielkiej Brytanii, dlatego śledczy wystawili za nim europejski nakaz aresztowania. Tego samego dnia został on zatrzymany w Londynie. W maju 2022 r. Czesław został przetransportowany do Polski. 8. 30 czerwca przed tarnowskim sądem rozpoczął się proces. Jego jawność została wyłączona na wniosek obrony, do którego sąd się przychylił. Wyznaczył też pięć terminów rozpraw. Ostatnią na 4 października. Nie są one wiążące, ale jeśli nie pojawią się nowi świadkowie lub dowody, to najprawdopodobniej jesienią zapadnie wyrok w tej sprawie. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl