Od "facebookowego śledztwa" do zatrzymania. Decyzja prokuratury
Prokuratura Okręgowa w Krakowie przekazała, że nie postawiła zarzutów opiekunowi dziecka, które rzekomo miało być ofiarą przemocy. O sprawie zrobiło się głośno przez opublikowane w mediach społecznościowych zrzuty ekranu rozmów matki dziecka z jej partnerem i wpis, który wskazywał, że mężczyzna miał złamać dziecku rękę, by otrzymać odszkodowanie. Opiekuna dziecka zwolniono do domu po kilkunastogodzinnym przesłuchaniu.

2,5-letnie dziecko miesiąc temu trafiło do szpitala ze złamaną ręką. Po tym, jak w sieci pojawiły się screeny rzekomych rozmów matki dziecka z jej partnerem, para została zatrzymana przez policję.
Przesłuchanie mężczyzny trwało kilkanaście godzin. - Śledztwo i przeprowadzone czynności nie dały prokuraturze podstaw, by postawić zarzuty - powiedział Interii rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie Janusz Hnatko.
Zarówno matka dziecka, jak i jej partner zostali zwolnieni do domu.
Pierwsze doniesienia w sprawie pojawiły się w mediach społecznościowych w poniedziałek. Wynikało z nich, że matka oraz jej partner mieli znęcać się fizycznie nad dzieckiem. - W sprawie doszło do zatrzymania matki i konkubenta - przekazał wtedy Interii oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie podkom. Piotr Szpiecha.
Głośne śledztwo w mediach społecznościowych
O sprawie zrobiło się głośno przez opublikowane w mediach społecznościowych informacje i zrzuty ekranu rozmów między matką a jej partnerem. Na zdjęciach było widać, jak para dyskutowała o kwocie odszkodowania za złamaną rękę.Matka miała pisać o złamaniu trzonu kości ramiennej. W innej rozmowie miała opisywać, że dziecko było bite po brzuchu i żebrach, kopane przez jej partnera. Autor wpisu informował też, że gdy sprawa wyszła na jaw, matka miała argumentować, że do złamania ręki doszło w żłobku, czego miał nie potwierdzić sprawdzony w placówce monitoring.