Pozostałe kobiety nadal znajdują się na oddziale. To siedem pacjentek, które - jak mówią lekarze - są zdrowe i będą systematycznie wypisywane ze szpitala. Kobiety zostały przebadane i u nich nie stwierdzono obecności bakterii paciorkowca. W tym przypadku doszło do sytuacji, gdzie paciorkowiec, na co dzień obecny w gardle lub nosie, dostał się do krwiobiegu, a to dlatego, że wszystkie te kobiety rodziły przez cesarskie cięcie. Organizm został zakażony i dopiero podanie silnych antybiotyków zniszczyło bakterię. Życiu zarażonych kobiet nie grozi już niebezpieczeństwo, zdrowe są też ich dzieci. Na wszelki wypadek do poniedziałku wstrzymane zostaną odwiedziny w szpitalu MSWiA. Trwa ustalanie przyczyn zakażenia. Zakażenie paciorkowcem ropnym to pierwszy przypadek w Polsce od 40 lat. Dochodzenie wyjaśni, kto był nosicielem paciorkowców. Nie można wykluczyć, że były nimi same pacjentki i bakterie namnożyły się po operacji, gdy odporność pacjentek została obniżona. Bakterie mogły też pochodzić z terenu szpitala lub zostać przeniesione przez innych ludzi - powiedziała rzeczniczka Państwowej Inspekcji Sanitarnej MSWiA Anna Malinowska. Natychmiast po stwierdzeniu zakażenia sanepid sprawdził w zewnętrznym laboratorium prawidłowość sterylizacji narzędzi. Wstępne wyniki okazały się prawidłowe. Pobrano także wymazy od pacjentów i personelu w celu ustalenia źródła zakażenia. Paciorkowce występują u jednej piątej populacji i z reguły wywołuje anginę, zapalenie gardła, a także zapalenie septyczne stawów, opon mózgowo-rdzeniwoych i wsierdzia. Dla człowieka znaczącym patogenem jest Streptococcus pneumoniae, który został rozpoznany jako czynnik wywołujący zapalenie płuc - znany jest on pod nazwą pneumokoków.