Kościół zagrożony zalaniem. "Mam łzy w oczach"
Krzyczew to niewielka miejscowość nad Bugiem. Wśród kilku, w większości opustoszałych już domów, jest jednak jeden obiekt wzbudzający szczególny zachwyt. To XVII wieczny drewniany kościół. Ta architektoniczna perełka leży jednak nie tylko we wsi nad Bugiem, ale literalnie – położona jest nad samą rzeką, w tej chwili jakieś 5 metrów od jej koryta. I to właśnie jest największa obawa mieszkańców Krzyczewa.

- Patrzę na to i mam łzy w oczach - mówi Interii Pani Barbara Kopciuszuk, sołtys wsi Krzyczew. Chodzi o niezwykle urokliwy, drewniany kościółek, położony bezpośrednio nad skarpą koryta Bugu. Okazuje się, że rzeka ma w tym miejscu zakole, które sprawia, że woda z dużą siłą na tę skarpę napiera, powodując dużą erozję.
Ziemia po prostu znika w wodzie, a kościół niebezpiecznie zbliża się do krawędzi. W tej chwili brakuje już niespełna pięciu metrów. A na wiosnę poziom wody będzie zdecydowanie wyższy.
"Chcemy uratować kościół" Mieszkańcy o swoich obawach
Dużą pracę wykonuje oczywiście naturalny nurt rzeki, ale okazuje się, że występuje tu jeszcze jeden bardzo mocny czynnik - budowa tak zwanej Tarczy Wschód, czyli elektronicznej zapory na granicy z Białorusią. Realizacja wielkiego projektu uszczelniającego wschodnią granicę Unii Europejskiej odbywa się na mocy specustawy, która znacząco przyspiesza procedury.
W tym przypadku pozwoliła w przyspieszonym trybie ruszyć z pracami ziemnymi. Nie ma też obowiązku stosowania prawa budowlanego.
- Można było przy tej okazji zabezpieczyć kościół. Przecież to jest zabytek wyjątkowy na skalę europejską - mówi Interii Maciej Barmosz, regionalista i mieszkaniec wsi. Pracownicy firm realizujących projekt budowy Tarczy rzeczywiście za nic sobie mają zabytki.
Okolica wygląda jak pobojowisko. Krajobraz kikutów po wyciętych drzewach miesza się ze słupami do montażu kamer. Nikt jednak nie pomyślał o tym, by zabezpieczyć okolicę cerkwi unickiej - bo w 1675 roku właśnie taką funkcję pełnił obecny tu budynek. Jego bogatą historię można poznać czytając specjalne tablice.
"Parafia nie ma takich funduszy"
Nad sposobem zabezpieczenia zabytku intensywnie myślą mieszkańcy. Wśród pomysłów pojawiło się chociażby przesunięcie kościoła o kilka metrów.
- Można też na przykład wzmocnić skarpę, by rzeka nie powodowała jej erozji. Jesteśmy otwarci na rozmowy w tej sprawie. Tylko, że nikt ich na razie nie chce podjąć - mówi Barmosz. Oczywiste jest, że takie działania pochłoną znaczne fundusze, które być może byłyby nieco mniejsze, gdyby wykonawcy w trakcie robót ziemnych wzięli to pod uwagę.
- Parafia nie ma pieniędzy na coś takiego - ucina w rozmowie telefonicznej ksiądz.
"To jest partyzantka" Wójt Terespola grzmi ws. Tarczy Wschód
Głos w tej sprawie zabiera także wójt gminy Terespol, Krzysztof Iwaniuk.
- Nas powiadomili tylko dlatego, że gmina jest właścicielem części gruntów, na których powstaje elektroniczna zapora. - mówi Interii, po czym dodaje - To jest kompletna partyzantka. Nikt z nami nic nie konsultuje. Przecież gdyby ktoś zapytał, wskazalibyśmy na konieczność szczególnego zabezpieczenia kościoła w Krzyczewie. Jestem załamany.
"Kościół jest bezpieczny" Wody Polskie uspokajają mieszkańców
Formalnym zarządcą skarpy, przy której leży kościół, jest Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie.
- Zabytkowy kościół w Krzyczewie nie jest zagrożony - mówi Tomasz Makowski, rzecznik Wód Polskich w Lublinie. - Wody Polskie prowadzą bieżący monitoring biegu rzeki oraz brzegi Bugu. Poczekajmy cierpliwie do wiosny. Wówczas zmieni się stan wody i wówczas, w razie konieczności, zareagujemy - uspokaja.
Mieszkańców Krzyczewa to jednak nie zadowala.
- Do wiosny to ten kościół już będzie w wodzie - mówi w rozmowie z Interią jeden z nich.