Ziobro mówił we wtorek, że "po latach bojów" prawo karne będzie ostrzejsze wobec najgroźniejszych przestępców i bandytów. - Chodzi o sprawców zabójstw, ciężkich pobić, gwałtów oraz osób działających w ramach zorganizowanych, mafijnych grup przestępczych. Ale walka z przestępczością, walka o bezpieczeństwo Polaków to nie tylko zaostrzanie kar, ale to też działania w innych dziedzinach - stwierdził. Jak dodał, do walki z przestępczością Ministerstwo Sprawiedliwości podchodzi w sposób elastyczny. - Widzimy na horyzoncie nie tylko zagrożenia związane z najbardziej brutalną przestępczością, której szczególnie wiele uwagi poświęcamy. Ale przestępstw dopuszczają się też osoby, które w swojej drodze życiowej popełnili jakiś błąd i ich przestępstwa nie należą do najcięższego gatunku. Wszelkie względy przemawiają za tym, aby nie zamykać ich za murami, ale aby stworzyć im możliwość odbywania kary w ramach tzw. więzienia elektronicznego - ocenił. Dozór elektroniczny obejmie więcej skazanych Wyjaśnił, że wspomniane, łagodniejsze rozwiązanie "daje szansę na to, aby osoby mogły pracować w określonych warunkach nadanych przez sąd, ale jednocześnie realnie odczuwały dolegliwość związaną z pozbawieniem wolności". Poinformował, iż wobec sprawców drobniejszych przestępstw rozszerzone zostanie działanie Systemu Dozoru Elektronicznego (SDE), który - w jego ocenie - jest jednym z trzech najlepiej rozbudowanych systemów w krajach Unii Europejskiej. - Konkurujemy tutaj jak równy z równym z Francją i Wielką Brytanią. I można powiedzieć, że odnosimy sukcesy - podkreślił. Ziobro wskazał też, że aby dozór elektroniczny był szerszy, konieczne były "ważne decyzje" m.in. o rozszerzeniu prawnych możliwości zastosowania tego więzienia elektronicznego wobec określonych sprawców. - Rozszerzyliśmy katalog osób, które mogą podlegać tego rodzaju rygorom do sprawców skazanych na kary do półtora roku pozbawienia wolności - powiedział. Jak zauważył, wcześniej był to niższy pułap. - Ale też stworzyliśmy możliwość, by takie kary były orzekane wobec osób, które zostały skazane na karę nie dłuższą niż trzy lata i zostały im do obycia jeszcze pół roku pozbawienia wolności - sprecyzował, wyliczając, że obecnie w ramach kary dozoru elektronicznego - "cyberwięzienia" - odbywa w Polsce karę blisko 10 tysięcy skazanych. Woś: SDE "zaorano" za czasów PO-PSL Z kolei wiceminister sprawiedliwości Michał Woś przypomniał, że w ubiegłym roku 18 tys. osób zostało objętych Systemem Dozoru Elektronicznego oraz że w 2015 r. orzekano dziennie średnio cztery kary związane z SDE. - Obecnie jest to 1,4-1,5 tys. każdego miesiąca. Mimo skuteczności tego rozwiązania za rządów koalicji PO-PSL system został wręcz "zaorany", bo zawężono go prawie wyłącznie do wykonywania kary ograniczenia wolności - powiedział. Woś przypomniał też, że odbywający karę w elektronicznym systemie sami łożą na swoje utrzymanie. Natomiast dyrektor biura SDE gen. Paweł Nasiłowski zaprezentował działanie SDE. W jego ocenie efektywność i skuteczność polskiego systemu "jest w tej chwili najwyższa w Europie". - Sięga 93 procent, a w niektórych kwartałach 88 procent. Maksymalnie notowane jest średnio 10 procent niepowodzeń. Na wszystkich 100 procent skierowanych kar tylko do 10 procent nie ukończy kary w systemie - powiedział gen. Nasiłowski. Podkreślił, że na jednego funkcjonariusza średnio w jednostkach penitencjarnych przypada 2,5 osoby skazanej, a w dozorze elektronicznym 18 osób. - Proszę mieć świadomość tej ogromnej oszczędności - podnosił. Podał też, że z zakończonych bilansów wynika, że średni koszt przypadający na jednego skazanego w dozorze elektronicznym na miesiąc wynosi 800 zł, a średni miesięczny koszt pobytu skazanego w jednostce penitencjarnej to 4150 zł. Ministerstwo Sprawiedliwości: SDE chroni potencjalne ofiary W komunikacie Ministerstwa Sprawiedliwości czytamy, że SDE pozwala na dokładną kontrolę nad szczególnie niebezpiecznymi przestępcami, którzy odbyli już wieloletnie kary więzienia, a nadal stanowią poważne zagrożenie. System wykorzystuje m.in. "domowego strażnika" - rodzaj telefonu, jaki posiada każdy odbywający karę w ten sposób. "Sprawca przestępstwa ma poza tym na nodze bransoletę z nadajnikiem GPS połączonym z lokalizatorem. Każda próba ingerencji w urządzenie jest sygnalizowana do Centrali Monitorowania SDE. Tak samo dzieje się w razie rozładowania baterii nadajnika" - przekazano. Resort dodał, że SDE zapewnia też "skuteczną ochronę pokrzywdzonym". "Można monitorować, czy sprawca przestępstwa zbliża się do osoby chronionej. A sąd może orzec zakaz zbliżania się - najczęściej granicą jest 100 metrów. Osoba chroniona otrzymuje lokalizator, który może nosić jak telefon. Urządzenie wysyła sygnał do Centrali Monitorowania SDE, dzięki czemu na monitorze widać miejsce pobytu chronionej osoby. Lokalizator pełni również rolę komunikatora - można za jego pośrednictwem ostrzec o zbliżającym się zagrożeniu" - wyjaśniono. Operator w Centrali Monitorowania SDE na monitorze obserwuje całą dobę, gdzie znajduje się osoba chroniona, a gdzie sprawca. "Gdy operator otrzyma z systemu monitorującego komunikat, że np. odległość między nimi jest mniejsza niż wyznaczona przez sąd, natychmiast alarmuje osobę chronioną. Wydaje też polecenie sprawcy, by zmienił kierunek przemieszczania się. Gdy ten nie reaguje, operator wzywa policję lub znajdujący się w pobliżu patrol SDE. Nowe urządzenia umożliwiają lokalizację takiej osoby z dokładnością do kilku metrów" - podsumowało MS.