Prawomocny wyrok skazujący Magdalenę Ogórek i Rafała Ziemkiewicza zapadł w środę w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Proces wytoczyła im opozycyjna aktywistka Elżbieta Podleśna, która zawodowo jest psychoterapeutką. Ogórek i Ziemkiewicz w lutym 2019 roku mówili w programie "W tyle wizji" na antenie TVP Info, że Podleśna wykorzystuje terapię, by przekonywać swoich pacjentów do określonych poglądów politycznych, jak również udziału w antyrządowych protestach. "Zachowują się, jakby mieli pranie mózgu fachowo zrobione", "Wrażenie takie możemy odnosić i jeżeli jest to wykorzystywanie własnych umiejętności, tutaj de facto quasi-lekarskich, do manipulowania ludzką psychiką (...). Czekam cały czas na reakcję Towarzystwa Psychologicznego w takiej sprawie" - opisywali, cytowani przez oko.press. Ziemkiewicz i Ogórek skazani. "To nie była satyra, intencje były oczywiste" Początkowo sąd umorzył sprawę, ale Podleśna odwołała się. W zeszłym roku zapadł pierwszy, nieprawomocny wyrok, zgodnie z którym Ziemkiewicz i Ogórek zniesławili kobietę, więc mają zapłacić po 10 tys. zł grzywny i pokryć koszty postępowania. Właśnie tę decyzję podtrzymała w środę druga instancja. - W ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślono, że nie można nikogo obrażać i zniesławiać, powołując się przy tym na wolność słowa, a w rzeczywistości podpierając się kłamstwem. Żadne przepisy na to nie zezwalają. Wolność słowa do tego nie służy. To nie była satyra, a intencje i zamiar oskarżonych były oczywiste - skomentował w TOK FM reprezentujący Elżbietę Podleśną adwokat Michał Wawrykiewicz, przedstawiciel inicjatywy "Wolne Sądy". Ziemkiewicz nazywa wyrok skandalem. Przypomina o proteście przed TVP Inaczej sprawę widzi sam Ziemkiewicz. Na Twitterze uznał, że sprawa "dotyczy go tylko przypadkiem, więc traktuje ją z dystansem". "Ale podtrzymanie przez sąd apelacyjny wyroku na mnie i Magdę Ogórek z pozwu działaczki KOD Podleśnej to coś więcej niż skandal" - uznał. Prawicowy publicysta przypomniał o wydarzeniach sprzed czterech lat, gdy przed gmachem TVP trwał protest. Jego uczestnicy sprzeciwiali się linii, której trzyma się państwowa telewizja, a która - ich zdaniem - doprowadziła do zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Wtedy demonstranci próbowali uniemożliwić Magdalenie Ogórek wyjazd samochodem. "Zobaczcie to w kontekście: banda agresywnych kodziarzy napada na wychodzącą z pracy dziennikarkę. Sąd uniewinnia prowodyrkę, która szczuła do tej napaści i przewodziła jej. Następnie to ona pozywa Ogórek za to, że na antenie opisała, co ją spotkało - i tu sądy w dwóch instalacjach przyznają przywódczyni napaści rację i odszkodowanie" - napisał Ziemkiewicz. Sąd uniewinnił Podleśną. Zarzucono jest naruszenie miru domowego W ocenie publicysty to kolejny przypadek, gdy "kasta daje przyzwolenie na łamanie prawa i agresję". "Zgodnie z wezwaniem 'Polityki' z początków rządów PiS, by ludzie popierający 'reżim' byli atakowani w miejscach publicznych, w domu i pracy, by odebrać im poczucie bezpieczeństwa. Za agresywnym zadymiarzem staje polityk w todze i łańcuchu z godłem RP, i zachęca: nie mitygujcie się, w razie czego zawsze was uniewinnimy (...) - skwitował. W lutym 2021 roku sąd uniewinnił Elżbietę Podleśną i Ewę Borguńską od zarzutu naruszenia miru domowego podczas protestu przed i w budynku TVP. Jak argumentował, "nie znalazł inkryminowanego zamiaru w zachowaniu oskarżonych", a znalazły się one w holu telewizji, by "skorzystać z im przysługującej wolności".