Aktor Jerzy Stuhr udzielił wywiadu dla serwisu Plejada.pl. Odnosząc się do wypadku, który spowodował w ubiegłym roku, powiedział m.in., że "czuje się niewinny, skończyło się na kolizji". "Tak naprawdę nic nie zrobiłem, więc wewnętrznie jestem kompletnie czysty. Oczywiście denerwują mnie pomówienia i stosunek prokuratury do mojej osoby, która proponowała coraz wyższe kary i chciała mnie zjeść. Pan Ziobro ścigał pół roku" - oświadczył. Na te słowa zareagował w środę minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. "Jechał pijany, potrącił człowieka, ale 'denerwują go pomówienia', bo przecież 'nic nie zrobił' i 'jest wewnętrznie kompletnie czysty'. Stuhr to esencja polskich pseudoelit przekonanych o swojej wyjątkowości i stania ponad prawem" - napisał na Twitterze minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. "Przez lata chronieni przez sądy i lewackie media uwierzyli, że są rasą nadludzi, którym wolno więcej. Pyta Pan, po co prokuratura Pana ściga?! Żeby wymierzyć sprawiedliwości, bo w wolnej Polsce nie macie większych praw" - dodał minister. Proces Jerzego Stuhra Pod koniec czerwca Sąd Okręgowy w Krakowie w procesie apelacyjnym utrzymał w mocy wyrok dla Jerzego Stuhra za prowadzenie w stanie nietrzeźwości. Sąd pierwszej instancji orzekł wobec aktora karę zakazu prowadzenia pojazdów przez trzy lata, karę grzywny w wysokości 12 tys. zł oraz 6 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. 17 października ubiegłego roku Jerzy Stuhr uczestniczył w kolizji z motocyklistą. Okazało się, że w organizmie aktora było ok. 0,7 promila alkoholu. Za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym sąd rejonowy ukarał go grzywną w wysokości 3 tys. zł. Z końcem kwietnia prokuratura wniosła sprzeciw wobec tego wyroku. Termin apelacji wyznaczono na 2 sierpnia.