- W ocenie sądu apelacja prokuratora nie zasługiwała na uwzględnienie. Prokurator nie wykazał, że sąd pierwszej instancji wymierzył karę niewspółmiernie niską - tłumaczyła sędzia Elżbieta Jabłońska-Malik. - Wbrew zarzutom prokuratora wymierzona kara jest słuszna i sprawiedliwa - dodała. Jak podkreśliła sędzia, w postępowaniu wzięto także pod uwagę postawę Jerzego Stuhra po całym zajściu. - Należy podkreślić, że oskarżony, do tej pory, nie był karany. Do winy się przyznał. Dobrowolnie chciał poddać się karze. Przeprosił w mediach społecznościowych. Te okoliczności wzięte zostały przez sąd pierwszej instancji przy wymierzaniu kary - stwierdziła. - Dzisiejszy wyrok jest prawomocny - ogłosiła. Chwilę po zakończeniu postępowania prokurator Bartłomiej Legutko z Prokuratury Rejonowej Kraków-Krowodrza przyznał, że decyzja o zaskarżeniu wyroku nie została jeszcze podjęta. - Na tę chwilę nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czy zostanie podjęta próba zaskarżenia w trybie nadzwyczajnych środków zaskarżenia. Decyzja zostanie podjęta po analizie pisemnego uzasadnienia wyroku - podkreślił. W apelacji prokurator domagał się wyższej, niż zasądzono, kary. Według oskarżycieli Jerzy Stuhr powinien zapłacić 45 tysięcy zł grzywny oraz wpłacić 25 tysięcy zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Wyrok pierwszej instancji 1 marca krakowski sąd ogłosił zakaz prowadzenia pojazdów oraz nałożył na aktora karę 12 tysięcy zł grzywny i nakazał wpłatę 6 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Stuhr zobowiązany został także do zapłaty 4 tys. zł kosztów sądowych. W sprawie chodzi o incydent do którego doszło w połowie października w Krakowie. Jerzy Stuhr, jadąc samochodem, potrącił motocyklistę. Nie zatrzymał się i nie udzielił pomocy poszkodowanemu. Aktor tłumaczył policji, że nie zauważył kolizji. W chwili zatrzymania badanie wykazało, że ma 0,7 promila alkoholu w organizmie. "Bardzo żałuję i przepraszam" Chwilę po zdarzeniu aktor wydał oświadczenie, które w mediach społecznościowych opublikował jego syn. Przeprosił w nim za swoje zachowanie i zadeklarował współpracę z organami ścigania. "Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji" - czytamy.