Państwowa Komisja Wyborcza prześwietla sprawozdanie wyborcze Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość, analizując dokumenty dotyczące wydatków na kampanię wyborczą w roku 2023. Wyjaśnienia z Nowogrodzkiej, ale także faktury, wydruki, a nawet korespondencja mailowa, jaką dysponuje prokuratura - jest analizowana przez członków PKW. Werdykt mamy poznać pod koniec sierpnia, na kiedy zwołane jest posiedzenie Komisji. Maile Krzysztofa Szczuckiego. Dopilnować tła, załatwić media Redakcje "Wydarzeń" Polsatu i Interii zapoznały się z częścią dokumentów badanych przez Państwową Komisję Wyborczą. Chodzi o maile znalezione na służbowych skrzynkach Krzysztofa Szczuckiego - ówczesnego szefa Rządowego Centrum Legislacji - i jego współpracowników. To o tych mailach mówił w piątek na konferencji prasowej premier Donald Tusk, nazywając całą sprawę "najbardziej uderzającym procederem, jeśli chodzi o wykorzystywanie urzędu do kampanii wyborczej". W kampanię polityka miało być zaangażowanych sześć osób zatrudnionych w RCL - w różnych okresach - przez Krzysztofa Szczuckiego. Z korespondencji, jaką bada PKW, wynika, że szef RCL stworzył z pracowników sztab, który pomagał mu w kampanii wyborczej w kujawsko-pomorskiem. Zadania zostały szczegółowo rozpisane. I tak na przykład 8 września pracownicy RCL mieli nie tylko zorganizować konferencje prasowe w Grudziądzu i Toruniu, ale również "dopilnować osoby młode, które będą tłem podczas naszej konferencji" (część z nich miała być ściągnięta z młodzieżówki PiS) i "załatwić w ch... mediów" na wspomniane wydarzenia. Kampanijny wymiar spotkań zdradza też zamówienie dla jednego ze współpracowników Szczuckiego z RCL - Dominika Ch. - który miał zorganizować "transport flag Krzysztofa Szczuckiego na konferencję w Toruniu". W innym mailu, w którym opisana jest struktura odprawy ówczesnego szefa RCL (a zarazem kandydata na posła PiS), pracownicy RCL mieli za zadanie przygotować "brief regionalny", w którym dla Szczuckiego miał zostać przygotowany opis "problemów w regionie, gorących tematów oraz działań kontrkandydatów". Odprawy w tej sprawie odbywały się w każdy wtorek o 9:30, a były szef RCL nazwał strukturę organizacyjną w ramach Centrum mianem "sztabu", w którym poszczególne osoby (dysponujemy ich nazwiskami) miały zająć się "outdoorem", "social mediami", "briefem lokalnym" i "koordynacją działań w Toruniu". Krzysztof Szczucki odpowiada Zapytaliśmy Krzysztofa Szczuckiego, posła PiS i byłego szefa RCL o treści maili i o to, jaką rolę w jego kampanii pełnili pracownicy RCL. - Wszystkie działania prowadzone przez urzędników RCL miały zawsze uzasadnienie służbowe. Jeśli ktoś chciał pomagać mi w kampanii wyborczej, robił to w czasie wolnym lub będąc na urlopie, nigdy w ramach swoich obowiązków służbowych. Ja sam, prowadząc swoją kampanię wyborczą, również przebywałem na urlopie wypoczynkowym. Wszelkie zadania, realizowane przez pracowników RCL były od samego początku jednoznacznie oddzielone od jakichkolwiek działań kampanijnych - zapewnia w rozmowie z Interią Krzysztof Szczucki. Do treści poszczególnych maili nie chce się jednak bezpośrednio odnosić, bo podkreśla, że nie ma żadnej pewności co do ich prawdziwości. - Nie widziałem tych maili, nie wiem, jaka jest ich wiarygodność, czy nie zostały wycięte z kontekstu albo zmanipulowane. Odkąd przestałem kierować RCL, nie mam dostępu do swojej skrzynki mailowej, więc nie mam jak tego zweryfikować - podkreśla były szef RCL. Były szef RCL nie ma też wątpliwości, że cała sprawa dotycząca jego kampanii i ujawnienie maili ma podtekst polityczny i ma być formą nacisku na PKW, które jest w trakcie badania finansów komitetu wyborczego PiS. - Jestem przekonany, że celem całej operacji, wymierzonej między innymi we mnie, jest chęć wywarcia presji na członków PKW, by zagłosowali za odebraniem finansowania największej partii opozycyjnej. Okazuje się, że nie ma znaczenia, że zarzuty są nieuzasadnione i PKW nie ma na czym oprzeć takiej decyzji, liczy się tylko polityka - uważa Krzysztof Szczucki. Sprawa maili Krzysztofa Szczuckiego. Premier: Wstydziłbym się - Tak detaliczne informacje, ja właściwie wstydziłbym się, gdybym miał przeczytać wymianę informacji polegającą na tym: "kup połówkę dla tego gościa, który wywiesza baner dla naszego kandydata". Setki tego typu informacji. Już nie mówię o tym, że te zapisy informują o łamaniu prawa, ponieważ tego typu prowadzenie kampanii jest oczywiście nielegalne. Często w tych informacjach alkohol służy jako środek płatniczy. Na czele tego przedsięwzięcia stoi minister polskiego rządu, który odpowiada za RCL. (...) Jak obejrzeliśmy to i zdaliśmy sobie sprawę ze skali procederu, to muszę powiedzieć, że jestem człowiekiem doświadczonym, ale sam byłem w szoku - stwierdził szef rządu Donald Tusk na piątkowej konferencji, odnosząc się do zawartości skrzynek służbowych RCL. Na wystąpienie premiera zareagował Krzysztof Szczucki w mediach społecznościowych. "Wszystkie formułowane zarzuty wobec RCL z lat 2020-2023 są bezpodstawne. To kolejny odcinek serialu: Odbieranie subwencji PiS" - napisał na platformie X. Krzysztof Szczucki: RCL było prowadzone wzorcowo - Uważam, że Rządowe Centrum Legislacji było przeze mnie prowadzone wzorcowo - przekonywał kilka dni temu poseł Krzysztof Szczucki w programie "Graffiti" na antenie Polsatu, powołując się na raport NIK z 2023 r., a także decyzję sejmowej Komisji administracji i spraw wewnętrznych, w których to dokumentach finanse i działania RCL zostały ocenione prawidłowo i bez zarzutów. Były szef Kancelarii Premiera - Michał Dworczyk - przypomniał w poniedziałek w Polsacie, że Szczucki złożył też zawiadomienia do prokuratury, by ta zajęła się słowami Donalda Tuska, które były szef RCL uznał za pomówienia. Marcin Fijołek, Kamila Baranowska --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!