W czwartek "Gazeta Wyborcza" w tekście "Państwowy remont mieszkania Brudzińskiego" opisuje remont 132-metrowego apartamentu w centrum stolicy, który ma należeć do europosła PiS, byłego szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego i jego żony. Zmianami w mieszkaniu miała się zajmować państwowa spółka Polski Holding Hotelowy. Na poparcie tych doniesień "GW" publikuje maile, jakie mieli wymieniać między sobą Brudziński, prezes PHH Georghe Cristescu oraz dyrektorka ds. technicznych Agnieszka Łebska. "Zaraz po transakcji Brudzińscy zaczęli gruntowny remont. I właśnie tego dotyczą mejle Cristescu do europosła. Wynika z nich, że dyrektorka ds. technicznych i realizacji PHH Agnieszka Łebska regularnie jeździła na Fabryczną doglądać ekipy 'chłopaków' wykonujących prace. Przesłała też projekt, jak mieszkanie ma wyglądać po remoncie - zaplanowała cztery sypialnie, dwie łazienki, kuchnię i salon" - pisze "Gazeta Wyborcza". W tekście zaznaczono, że "korespondencja, którą ma 'Wyborcza', nie jest kompletna. Nie wiadomo, kiedy się zakończył remont, ile kosztował i najważniejsze - kto za to płacił i jak głęboko w prace zaangażowani byli ludzie PHH, którym przy inwestycji kazał pracować Cristescu". "Wyborcza" zwraca też uwagę na relację Brudzińskiego z Cristescu, który pochodzi z Rumunii, a któremu europoseł miał pomagać w załatwieniu polskiego obywatelstwa. Autor tekstu wrócił także do oświadczeń majątkowych europosła i porównał je z jego inwestycjami w nieruchomości. "Przez dwa lata bycia europosłem Brudziński kupił mieszkanie za 280 tys. euro, na co pożyczył od prywatnej osoby 200 tys. euro, po czym szybko spłacił 180 tys. euro (ok. 810 tys. zł). I jeszcze zbudował dwa domki za 420 tys. zł. Razem daje to 2,2 mln zł, i to bez kosztów remontu mieszkania przy Fabrycznej. W tym czasie jego dochody to ok. 382 tys. zł rocznie" - pisze "Wyborcza". Brudziński odpowiada: Kłamstwo i manipulacja Brudziński do sprawy odniósł się jeszcze w środę po zapowiedzi tekstu na Twitterze Wojciecha Czuchnowskiego. "Redaktor Czuchnowski z mierząc swoją i swoich politycznych pupilków miarą, zapowiedział na TT paszkwilancki tekst w jutrzejszej 'GW'. Zadając mi insynuujące pytania, dostał moja odpowiedź, że podejmę kroki prawne w obronie swoich dóbr osobistych. Zatem do zobaczenia w sądzie i nie może być zgody na łgarstwa i konfabulacje wyssane z obsesji i wywiedzione z publikacji ruskiego portalu. Pan Czuchnowski budując swoje piramidalnie nieprawdziwe i oczerniające mnie tezy na łamach 'GW', będzie musiał je udowodnić w sądzie" - napisał. W czwartek poinformował, że "jeszcze dziś skieruje sprawę do sądu". "Twierdzenie, na podstawie maili publikowanych przez ruski portal, czy też wykradzionych przez byłego pracownika, że rozmowa i konsultacje w sprawie prywatnego remontu jest tożsama z korzystaniem z publicznych pieniędzy (państwowy remont mieszkania Brudzińskiego) jest niczym innym, jak brudną, wyssaną z chorej nienawiści manipulacją" - napisał europoseł PiS. "Remont przeprowadziłem za własne środki, własnymi siłami. Kłamstwem i manipulacją jest również zarzut, że moje wydatki przekraczały moje dochody pochodzące z pensji i innych dodatków wynikających z pełnienia funkcji europosła oraz opodatkowanych w Urzędzie Skarbowym pożyczek. Udowodnię to w sądzie, a pan Czuchnowski będzie musiał za swoje kłamstwa podzielić się swoimi środkami z którąś z organizacji charytatywnych" - dodał.