Waszczykowski o propozycji KE: Brzmi jak pomysł ogłoszony w prima aprilis
Szef MSZ Witold Waszczykowski zastanawia się, czy propozycja KE ws. reformy polityki azylowej UE jest "poważna, czy to pomysł, który pojawił się w prima aprilis". Z kolei rzecznik rządu Rafał Bochenek ocenił, że problem uchodźców powinien być rozwiązywany przede wszystkim poza granicami Unii Europejskiej.
Komisja Europejska zaproponowała w środę reformę unijnej polityki azylowej. Zakłada ona wprowadzenie stałego systemu dystrybucji uchodźców, który byłby uruchamiany automatycznie w sytuacji kryzysowej. Zgodnie ze środową propozycją Brukseli kraj UE, który nie zechce przyjmować uchodźców, będzie mógł wykupić się z tego obowiązku na pewien czas.
"Chcielibyśmy zwrócić się do Komisji Europejskiej, żeby nie szła tą drogą. Decyzja co do kwot została podjęta (...). Cały czas się zastanawiam, czy to jest poważna propozycja, ponieważ to brzmi jak pomysł, który pojawił się w prima aprilis" - powiedział szef MSZ na konferencji prasowej po spotkaniu szefów dyplomacji państw Grupy Wyszehradzkiej i Partnerstwa Wschodniego w Pradze.
Z kolei według rzecznika rządu żadnemu państwu nie powinny być narzucane kwoty uchodźców. "Stały mechanizm relokacji uchodźców pomiędzy kraje członkowskie jest niedobrym mechanizmem i generuje niepotrzebne kontrowersje pomiędzy poszczególnymi krajami członkowskimi" - stwierdził.
"Ta decyzja generuje pewne napięcia i na pewno będzie podlegała pewnej obróbce z uwagi, że jest to dopiero propozycja Komisji Europejskiej. Ona trafi na forum Parlamentu Europejskiego, na forum Rady Unii Europejskiej i tam na pewno państwa członkowskie będą mogły zająć konkretne stanowisko. Wierzymy w to, że zostanie zmieniona" - powiedział Bochenek.
Ocenił, że narzucanie na siłę kwot uchodźców poszczególnym krajom członkowskim jest niezasadne i prowadzi do ograniczenia ich suwerenności.
"Uważamy, że każde państwo powinno samodzielnie decydować o tym, czy chce przyjąć uchodźców, czy też nie (...). Powinniśmy dążyć przede wszystkim do tego, aby wszelkie osoby, które przybywają do krajów UE były właściwie weryfikowane i te państwa, które decydują się ich (uchodźców) przyjąć, by ich przyjmowały" - mówił rzecznik rządu.
Bochenek podkreślił, że środowa propozycja Brukseli w sprawie uchodźców "będzie na pewno podlegała bardzo wnikliwej analizie ze strony polskiego rządu, jak również innych krajów członkowskich UE".
"Kraje członkowskie UE mają bardzo zróżnicowane stanowisko w kwestii polityki migracyjnej Unii Europejskiej" - dodał.
Celem zaproponowanej w środę przez Komisję Europejską reformy unijnej polityki azylowej jest bardziej sprawiedliwe i solidarne rozłożenie między państwa UE ciężarów związanych z napływem migrantów. Zgodnie z obecnie obowiązującym rozporządzeniem dublińskim odpowiedzialność za rozpatrzenie wniosku o azyl i opiekę nad uchodźcą spoczywa na tym państwie, w którym uchodźca przekroczy granicę UE. To sprawia, że najbardziej obciążone są kraje przy zewnętrznych granicach unijnych.
Propozycja KE przewiduje, że zasady dublińskie nadal będą obowiązywać, ale zostaną one uzupełnione o "mechanizm korekcyjny". Jeśli do jakiegoś kraju napłynie nieproporcjonalnie duża liczba uchodźców, o połowę większa niż ustalony z góry próg, to automatycznie nowi uchodźcy będą rozsyłani do innych państw unijnych według nowego systemu relokacji.
Komisja zostawia jednak furtkę dla krajów niechętnych przyjmowaniu uchodźców. Będą one mogły odstąpić od udziału w relokacji na rok, ale w zamian muszą zapłacić 250 tys. euro za każdego uchodźcę, którego nie przyjmą. Pieniądze trafią do kraju, który przejmie odpowiedzialność za danego migranta.