Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy od kilku tygodni staje się coraz bardziej napięta. Portal Onet opisał zdarzenia z przełomu marca i kwietnia, kiedy to trzej żołnierze mieli oddać strzały ostrzegawcze w kierunku grupy migrantów szturmującej granicę. Wojskowi zostali zatrzymani przez Żandarmerię Wojskową, a dziś sprawą zajmuje się prokuratura. To zdarzenie wywołało ożywioną dyskusję nie tyle w społeczeństwie, co w samym wojsku. Żołnierze, z którymi rozmawiała Interia, nie mają wątpliwości, że przez tę sytuację "ich honor został zhańbiony". - To skandal. Ci żołnierze stoją na straży naszej macierzy. Nasza ojczyzna to rzecz nietykalna. Nie po to ktoś wymyślił paszporty i granice, żeby ktoś sobie robił z tego jaja. Jeżeli ktoś rzuca do naszych żołnierzy kamieniami, czymkolwiek, potrafi pchnąć nożem, powinien dostać równomierną odpowiedź - mówi nam jeden z doświadczonych żołnierzy, który chce pozostać anonimowy. Zatrzymanie żołnierzy na granicy. "Powinni po prostu strzelać" Co ma na myśli? - Żołnierze powinni po prostu do tych ludzi strzelać. Nie mówię, że od razu z ostrej amunicji, ale gdyby byli wyposażeni w broń gładkolufową i gumową amunicję, mogliby jej użyć. Jeżeli robi to policja na meczach, to dlaczego nie można tego robić na granicy? - zastanawia się nasz rozmówca. Jak podkreśla, sytuacja na granicy od dłuższego czasu jest trudna. Rywalem są zorganizowane bandy, które pojawiają się tam z inspiracji białoruskich i rosyjskich służb. - Trzeba ich okiełznać, a najlepszą odpowiedzią jest siła - twierdzi żołnierz. - Nawet gdyby ci żołnierze zaczęli strzelać, zabiliby tych uchodźców, nigdy nie powinni być zatrzymani i zakuci w kajdanki. To są żołnierze, oni mają swój honor. Żołnierza nie trzeba targać za łeb. Wyciągać go o 6 rano z domu. Żołnierza nie trzeba kuć. Żołnierz ma swój honor. Jak mu się powie, że ma się stawić, żołnierz przyjdzie i się stawi - uważa weteran. Zdaniem naszego rozmówcy cała sytuacja ukazała niedociągnięcia formalno-prawne związane z ochroną granicy i obecnością na niej żołnierzy. Jak powiedział na konferencji prasowej szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, pełnią oni dzisiaj tam funkcję niejako pomocniczą, wspierającą Straż Graniczną. Żołnierz na granicy ma związane ręce. Dosłownie i w przenośni - Co może taki żołnierz? Gazem popsikać? Zaraz będzie wniosek z drugiej strony, że ktoś przez gaz wzrok stracił, a Żandarmeria Wojskowa ich zamknie - mówi nasz rozmówca. - To absurd. Stoi sobie ten płot i co? Wydajemy ciężkie pieniądze, żeby go pilnować. Armia wydaje ciężkie pieniądze na utrzymanie tak dużego personelu na granicy. Ci żołnierze po pół roku domu nie widzą, stoją tam, pilnują granicy. Jak niskie musi być morale takiego żołnierza skoro wie, że nic nie może - dodaje doświadczony wojskowy. Jego zdaniem do pracy powinni wziąć się nie żołnierze, strażnicy czy policjanci, ale politycy. - Co robią? Siedzą i robią sobie kampanię wyborczą. Lepiej żeby wzięli się za jaja i zajęli się procedurami. Wiem, że obecna koalicja rządząca kiedyś latała tam z reklamówkami, a poprzednia władza na haśle "murem za polskim mundurem" zrobiła sobie kampanię, ale nie o to chodzi. To jest granica państwa, nienaruszalna, to nasza suwerenność. To Rzeczpospolita. Nie ma prawa tam nikt, bez naszej zgody, postawić nogi. Koniec kropka - podkreśla rozmówca Interii. Zatrzymanie żołnierzy. Szef MON zapowiada zmiany Tymczasem po publikacji portalu Onet zareagował Władysław Kosiniak-Kamysz. Mówił, że sprawa jest mu znana od dawna, a dla porównania - w maju - wojsko 700 razy użyło broni na granicy. Potencjalny zarzut przekroczenia uprawnień ma polegać - jak tłumaczył wicepremier - na nieuzasadnionym użyciu broni. - Samo zatrzymanie to coś, co bulwersuje mnie i opinię publiczną, ale to decyzja Żandarmerii Wojskowej. Nie jestem ja, ani inni o tym informowani, w jaki sposób dochodzi do zatrzymania. Poleciłem od razu po otrzymaniu tej informacji, o wyjaśnienia komisji. Moim zdaniem to była nadgorliwość, ale wyjaśni to komisja. Oczekuję natychmiastowych działań - mówił Kosiniak-Kamysz. Jak dodawał, w konsekwencji tej sytuacji możliwe są zmiany w prawie. - Są potrzebne zmiany, które analizowaliśmy w ostatnich tygodniach, dotyczące zasad używania broni. Dzisiaj żołnierze działają na podstawie ustawy regulującej działanie Straży Granicznej. To forma wsparcia dla SG. W tym zakresie potrzebna jest zmiana prawa, a także w zakresie użycia broni - powtarzał Kosiniak-Kamysz. Łukasz Szpyrka ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!