Jednym z badanych przez śledczych wątków, do którego wcześniej zatrzymano cztery inne osoby, jest śmierć 36-letniego obywatela Wielkiej Brytanii. Mężczyzna w ciągu kilku godzin w krakowskim klubie "Wild Night" został doprowadzony do takiego stanu, że przez zatrucie alkoholem zmarł. CBŚP: Taka była strategia - upić i okraść Rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji podinsp. Iwona Jurkiewicz przekazała, że w ostatnim miesiącu policjanci CBŚP zatrzymali kolejnych siedem osób związanych z grupą przestępczą wyłudzającą pieniądze od klientów nocnych klubów go-go. - Według ustaleń śledczych działania grupy ukierunkowane były na popełnianiu przestępstw na szkodę klientów klubów poprzez doprowadzanie ich do stanu pozbawienia świadomości i postrzegania m.in. przez zatrzymane osoby - wyjaśniła policjantka. - Sprawcy wykorzystując stan psychofizyczny poszkodowanych dokonywali transakcji płatniczych za pomocą kart płatniczych bądź innych instrumentów finansowych za towary i usługi rzekomo oferowane w klubie. W niektórych przypadkach za pośrednictwem bankowości elektronicznej, na urządzeniach będących własnością klientów dopuszczano się również zaciągania pożyczek, bądź likwidacji lokat czy rachunków oszczędnościowych, a środki tam zgromadzone przekazywano na konta spółek prowadzących kluby - dodała rzeczniczka CBŚP. Zatrzymani zostali doprowadzeni do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. "Prokurator przedstawił siedmiu zatrzymanym zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz popełnienia szeregu rozbojów i oszustw na szkodę klientów klubów funkcjonujących w Krakowie oraz w Warszawie" - poinformował Dział Prasowy Prokuratury Krajowej. "Zarzutami objęto osoby dokonujące bezpośrednio przestępstw na terenie klubów, w tym kelnerki i tancerki, ale także kierowniczki lokali, które nadzorowały i kreowały popełnianie czynów zabronionych na szkodę klientów klubu. Były również łącznikami pomiędzy personelem klubu, a tzw. "opiekunem" z centrum monitoringu, do którego zadań należało motywowanie podległych pracowników do popełniania przestępstw, jak również dyscyplinowanie i wymierzanie kar kelnerkom i tancerkom za zachowania zagrażające bezpieczeństwu zorganizowanej grupy przestępczej oraz nieosiągnięcie zysku oczekiwanego przez kierownictwo sieci" - tłumaczyła PK. "Z uwagi na konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania prokurator zastosował wobec podejrzanych środki zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w wysokości od 10 do 20 tysięcy złotych, dozoru policji, zakazu kontaktowania się z podejrzanymi oraz zakazu opuszczania kraju połączonego z zatrzymaniem paszportu" - podała PK. Dodała, że zatrzymanej siódemce osób za zarzucane czyny może grozić do 12 lat więzienia. Śledczy poinformowali również, że jednym z badanych w ramach śledztwa wątków jest śmierć 36-letniego obywatela Wielkiej Brytanii. W ramach tego wątku funkcjonariusze zatrzymali wcześniej cztery inne osoby - trzy kobiety i mężczyznę. Jak ustalili śledczy 36-latek w ciągu kilku godzin został przez personel klubu "Wild Night" w Krakowie pozbawiony nie tylko swoich pieniędzy, ale przede wszystkim życia. "Mark C. przyjechał do Krakowa ze swoim kolegą w celach turystycznych. Mężczyzn skusił zaoferowany przez "naganiacza" bezpłatny wstęp do lokalu. Po wejściu do klubu o godzinie 16-tej, mężczyźni zostali rozdzielni, a Mark C. zaprowadzony do tzw. pokoju prywatnego" - podała PK. Śmierć w klubie go-go. Pijanemu mężczyźnie podali 22 porcje alkoholu "Następnie, pomiędzy godziną 16.28 a 18.08 pomimo widocznego już i znacznego stanu nietrzeźwości oraz wbrew podejmowanym przez niego próbom odmowy spożywania alkoholu personel klubu podał pokrzywdzonemu niezamawiane przez niego 22 porcje wysokoprocentowego alkoholu" - przekazała PK. "W ten sposób mężczyzna został doprowadzony do głębokiego stanu upojenia alkoholowego połączonego z utratą przytomności. Ostre zatrucie alkoholem etylowym doprowadziło do powstania w organizmie pokrzywdzonego stężenia o wartości nie mniejszej niż 4 promile we krwi i 4,2 promila w moczu, w wyniku czego mężczyzna zmarł" - dodała PK. Dodatkowo, jak ustalili prokuratorzy z dolnośląskiej Prokuratury Krajowej, w trakcie zdarzenia personel klubu "Wild Night" zabrał Markowi C. w celu przywłaszczenia nie mniej niż ponad 2,2 tysiąca złotych. "Nieprzytomnemu pokrzywdzonemu nie udzielono pomocy medycznej" - zauważyła PK. "Prokurator osobom biorącym udział w bezpośredniej obsłudze Marka C., a także osobie z tzw. centrali monitoringu wydającej polecenia upijania pokrzywdzonego i wykorzystywania jego kart płatniczych przedstawił zarzuty nie tylko udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, ale także nieumyślnego spowodowania śmierci człowieka" - przekazała Prokuratura Krajowa. "W ocenie prokuratora podejrzani działali 'w inny sposób bezpośrednio zagrażający życiu pokrzywdzonego' dlatego usłyszeli zarzuty rozboju kwalifikowanego z art. 280 par. 2 kk, który zagrożony jest znacznie surowszą karą niż typ podstawowy tego przestępstwa" - wyjaśniła PK. Zorganizowana grupa przestępcza, rozboje i oszustwa Śledczy dodali przy tym, że na wniosek prokuratora wobec czterech podejrzanych zastosowano środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Za zarzucane czyny zatrzymanym wcześniej czterem osobom może grozić nawet do 15 lat więzienia. Jak zapewniają śledczy sprawa w dalszym ciągu ma charakter rozwojowy i niewykluczone są kolejne zatrzymania. W całej sprawie podejrzanych jest już 58 osób, które usłyszały łącznie ponad 700 różnych zarzutów. Obejmują one m.in. kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą czy udziału w tej grupie. W sprawie zastosowano również 31 aresztów, prawie 1,6 miliona poręczenia majątkowego oraz zabezpieczono mienie o łącznej wartości ponad 6,8 mln zł. CZYTAJ TAKŻE: Poszukiwania Jacka Jaworka. Prokuratura przedłużyła śledztwo Do pierwszych zatrzymań w tej sprawie doszło w ostatni weekend maja 2022 roku. Policjanci CBŚP wspólnie z funkcjonariuszami CBA i Mazowieckiej KAS na polecenie Dolnośląskiej Prokuratury Krajowej rozbili wtedy grupę, której członkowie są podejrzani o rozboje i oszustwa na szkodę klientów klubów nocnych go-go. Akcja była przeprowadzona w 22 klubach w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku, Sopocie, Lublinie, Rzeszowie, Łodzi, Katowicach, Bydgoszczy i Zakopanem. Wśród zatrzymanych był wówczas personel klubów, osoby zatrudnione w tzw. centrum monitoringu i osoby zarządzające przestępczym procederem. Zatrzymany został również były członek zarządu spółki, która pełniła funkcję operatora terminali płatniczych zainstalowanych w klubach. W ocenie prokuratury terminale płatnicze były niezbędnym instrumentem do dokonywania przestępstw na szkodę klientów klubów go-go. - To przy ich pomocy można było dokonywać "czyszczenia" portfeli doprowadzonych do stanu nieprzytomności klientów, a także stosować inne oszukańcze zabiegi przy realizowaniu transakcji kartowych - informowała wtedy PK. Oficer operacyjna CBŚP, która rozpracowywała tę grupę opowiedziała wcześniej, jak funkcjonowały zarządzane przez przestępców lokale. Opisała również, w jakich okolicznościach klienci potrącali w ciągu jednej nocy fortuny. Monitoring w klubach. "Nagrywani byli wszyscy" Grupa przestępcza działała na zasadzie dawnych klubów "Cocomo". - Każdy z klubów zachowywał pozorację odrębności, jednak jak się okazało, kolejne podmioty gospodarcze były ze sobą powiązane, tworząc sieć klubów nocnych - tłumaczyła policjantka. Zarządzane z Krakowa (tam znajdowało się centrum monitoringu), okradały klientów w całej Polsce. - Kluby były tak obłożone monitoringiem, że nagrywani byli wszyscy. I pracownicy, i klienci. Jak tylko klient pojawiał się przed klubem, zaczynał być nagrywany, ponieważ pierwsza kamera była zainstalowana już przy wejściu. Wyjątkiem były toalety, gdzie rzeczywiście tych kamer nie było - mówiła. Śledczy mają zabezpieczony cały monitoring, który jest dokładnie analizowany. - Gdy klient orientował się, że został oszukany i zgłaszał sprawę na policję, wtedy członkowie grupy tak montowali film z monitoringu, aby udowadniał, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem - opowiadała policjantka. - Myślę, że niejeden garnizon policyjny mógłby pozazdrościć takiego centrum zarządzania, jakie działało w tej grupie. Ponad 100 dużych monitorów podpiętych do ośmiu serwerów, które z kilkuset kamer zbierały dźwięk i obraz z klubów znajdujących się w różnych miastach. Wszystkie dane były skrupulatnie zapisywane. Zabezpieczyliśmy ponad 4 tysiące 3- i 4-terabajtowych dysków. Dane na tych dyskach były przechowywane, opisane. Są bardzo dobrze zarchiwizowane przez grupę - informowała wtedy śledcza. Chcesz skomentować artykuł? Zrobisz to na Facebooku! Czytaj też: Nowe przepisy w UE? Dla tych kierowców prawo jazdy tylko na 5 lat