Szczygło: Zarzut o ukrywanie incydentu w Afganistanie - cyniczny
Zarzut byłych ministrów obrony o ukrywanie incydentu z 16 sierpnia, kiedy w Afganistanie w wyniku wymiany ognia między polskimi żołnierzami a rebeliantami zginęło kilku cywili, jest "szczególnie cyniczny" - uważa minister obrony narodowej Aleksander Szczygło.
- Zgodnie z procedurami obowiązującymi w misji ISAF, najszybciej jak to było możliwe, poinformowaliśmy o tym nieszczęśliwym zdarzeniu - podkreślił szef MON.
Przypomniał, że informacja na ten temat znalazła się na stronach ISAF bardzo szybko. Zgodnie z procedurami, nie było w niej jednak wzmianki o narodowości żołnierzy. - Te zasady obowiązujące w ISAF wynikają z troski o bezpieczeństwo żołnierzy służących w Afganistanie - podkreślił szef MON.
Dlatego, jak wskazywał rzecznik resortu Jarosław Rybak, MON nie informowało o zajściu, a jedynie potwierdziło pojawiające się wśród dziennikarzy spekulacje na temat.
Minister powtórzył, że szczegóły zdarzenia są dokładnie wyjaśniane przez specjalną komisję. W jej skład wchodzi polski prokurator wojskowy, przedstawiciele gubernatora oraz starszyzna wioski, z której pochodzą poszkodowani.
Minister po raz kolejny podkreślał, że żołnierze odpowiedzieli ogniem na atak rebeliantów. "Mieli prawo do tego, żeby się bronić. (...) Nikt nie może mieć do nich pretensji" - dodał.
- Politycy jak sępy rzucili się na wojsko, które niedawno zostało zranione. W Afganistanie bohatersko zginął bowiem pierwszy Polak - śp. por. Łukasz Kurowski. Nasi żołnierze muszą wiedzieć, że służąc na tej ciężkiej misji mają wsparcie rodaków - powiedział minister.
- Dbają o nasze bezpieczeństwo. Polska zaangażowała się w wojnę z międzynarodowym terroryzmem, ponieważ stanowi on realne zagrożenie. Naszemu krajowi na szczęście nie grozi obecnie niebezpieczeństwo, ale jest ono bardzo realne dla Polaków pracujących i wypoczywających za granicami. W zamachach terrorystycznych w Nowym Jorku, Madrycie, Londynie zginęli Polacy. Dlatego nie możemy poddać się w walce z terroryzmem - dodał szef MON.
Szczygło przypomniał, że dwa dni temu wzywał polityków, by nie wykorzystywać tematu misji w nadchodzącej kampanii wyborczej. W czwartek ponowił swój apel. - Beztroskie podgrzewanie atmosfery wokół naszych żołnierzy służących na misjach zagranicznych, szczególnie w Iraku i Afganistanie, może mieć negatywny wpływ na ich bezpieczeństwo - podkreślił minister.
Szef MON odrzucił sugestie jednego z dziennikarzy, że apel do polityków wystosował spodziewając się ataków na wojsko w związku z incydentem.
Byli ministrowie obrony Bronisław Komorowski (PO) i Jerzego Szmajdziński (SLD) ocenili w czwartek na wspólnej konferencji prasowej w Sejmie, że obecny szef MON chciał ukryć informacje o wydarzeniach z 16 sierpnia.
Zaapelowali do premiera Jarosława Kaczyńskiego o powołanie międzyresortowej komisji (z udziałem przedstawicieli MSZ, służb specjalnych, prokuratury, służb dowódczych i MON), która miałaby wyjaśnić okoliczności zajścia w Wazi Khwa, ale także późniejsze działania w tej sprawie szefa resortu obrony.
Szczygło ocenił ten postulat jako "kuriozalny", "niemądry pomysł".
Do zajścia w wyniku którego zginęli cywile doszło 16 sierpnia ok. godziny 8.15 czasu polskiego, 28 km na północ od Wazi Khwa. Rosomak najechał na ładunek wybuchowy domowej roboty; w wyniku eksplozji uszkodzona została skrzynia biegów. Polscy żołnierze zostali ostrzelani; ścigając zamachowców otworzyli do nich ogień. Doszło do ofiar wśród ludności cywilnej, nieoficjalnie mówi się o pięciu zabitych, i kilku osobach rannych. Dwóch napastników zostało zatrzymanych.
INTERIA.PL/PAP