We wtorek przed południem w Sejmie przedstawiciele Lewicy spotkali się z premierem Mateuszem Morawieckim w sprawie Funduszu Odbudowy i Krajowego Planu Odbudowy. W rozmowach uczestniczyli też przedstawiciele klubu PiS. Obie strony porozumiały się w sprawie poparcia dla KPO. Jak mówił europoseł Robert Biedroń, rząd zgodził się na wszystkie warunki Lewicy zaproponowane do KPO. "Wóz albo przewóz. Doba na ogarnięcie się" Ta decyzja spotkała się z krytyką Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. "W sprawie Lewicy ogłaszamy krótko: wóz albo przewóz. Doba na ogarnięcie się albo zaczynamy ogólnopolską akcję wybijania głupoty z głowy Lewicy. Mafia nie przestanie być mafią, bo Lewica grzecznie wciśnie guzik" - ogłosiła we wtorek organizacja, na czele której stoi m.in. Marta Lempart. W środę Strajk Kobiet wydał kolejne, tym razem bardziej obszerne oświadczenie. Uznał, że zawiązała się "nowa koalicja PrawoLewu", dająca PiS-owi większość w Sejmie. "Czego nie zrozumieliście z jesiennego postulatu, że PiS ma wyp***lać? Najwyraźniej coś nie brzękło, więc wyjaśniamy" - napisała organizacja. Jej zdaniem obecna władza jest "bandycka" i "złodziejska", a kontrolę nad Sejmem może stracić "albo na stałe, albo przegrywając ważne głosowanie". "Ona niestety nie wyp***ala wtedy, kiedy pożyteczni idioci z opozycji ratują ją w ważnym głosowaniu, żeby go nie przegrała. Nadążacie? No to idziemy dalej" - dodał Strajk Kobiet. "PiS ma to głosowanie przegrać" Jak stwierdzono we wpisie, "bandycka i złodziejska władza musi siąść do stołu i prosić o rozejm", gdy przegrywa tak ważne głosowanie, jak w sprawie Funduszu Odbudowy. "Opozycja może wtedy przynieść popierane przez 80 proc. Polek i Polaków postulaty i zażądać ich prawdziwych gwarancji, a nie pie***nia pasującego na infografiki". W opinii Strajku wśród tych wymagań powinny znaleźć się m.in. "pełnia praw kobiet", "legalna aborcja", "dymisja rządu", "zaprzestanie finansowania Kościoła z budżetu", "świeckie państwo" oraz "prawdziwy Trybunał Konstytucyjny i Sąd Najwyższy". "PiS ma to głosowanie przegrać. Wtedy możecie negocjować z nimi rozejm. A nie przed kluczową bitwą dostarczać tym bandytom i złodziejom posiłki" - uznała organizacja. Ultimatum dla Lewicy Strajk Kobiet wydał przy tym kolejne "ultimatum": 24 godziny na deklarację o "zerwaniu lub nienawiązywaniu koalicji z PiS" w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. "Potem zaczniemy się do każdego i każdej z Was zwracać z pytaniem, czy macie zamiar wrócić na stronę Bodnara i Tulei, czy pozostać po stronie Pawłowicz i Piotrowicza. Z władzą, która nienawidzi ludzi. Z władzą, która nienawidzi nas!" - oceniła organizacja. Autorki oświadczenia "zagroziły" również, że ich hasło "wyp***lać" będzie odnosiło się do każdego "asa opozycji", działającego "na rzecz przedłużenia rządów PiS-owskiego układu". Żukowska: Skuteczność postulatów Strajku nie jest powalająca Przed publikacją drugiego wpisu Strajku Kobiet żądania tej organizacji komentowała w Polsat News posłanka Lewicy Anna-Maria Żukowska. - Skuteczność Strajku Kobiet w kwestii realizacji ultimatów, które stawia, nie jest powalająca. Postawiła taki postulat rządowi w grudniu, że jeżeli przez trzy miesiące nie poda się do dymisji, to też urządzi mu koniec świata. Rząd nie podał się do dymisji, a te historie się nie dzieją - mówiła. Żukowska zapewniła w "Graffiti", że jej partia "jest po to, aby rozmawiać z obywatelami". - Różni ludzie nas zaczepiają, a my z nimi rozmawiamy. Baliśmy się tego, że stracimy ogromne środki na rozwój i przez kolejne 50 lat będziemy się zastanawiać, dlaczego Zachód nam ucieka, a u nas jest gorzej - dodała w rozmowie z Marcinem Fijołkiem. Darmowy program - rozlicz PIT 2020