Spór o frekwencję na marszu. Rafał Trzaskowski odpowiada na nieoficjalne dane policji

Oprac.: Anna Nicz
- Martwi mnie to, że policja podlega aż tak dużej presji, żeby podawać zaniżone liczby - powiedział na antenie Polsat News prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. W ten sposób odniósł się do nieoficjalnych danych ws. frekwencji podczas marszu 4 czerwca w Warszawie. Podała je, Polska Agencja Prasowa. Według ich źródła w policji, mundurowi mają szacować, że w pochodzie wzięło udział 100-150 tys. osób. Według organizatorów było to około pół miliona. Rzecznik stołecznej policji zapewnił Interię, że nie podaje ona danych frekwencyjnych.

W niedzielnym marszu w Warszawie wzięło udział między 100 a 150 tys. osób - ma wynikać z nieoficjalnych danych z policji, do których dotarła Polska Agencja Prasowa.
Według organizatorów, czyli Platformy Obywatelskiej, w zgromadzeniu wzięło udział pół miliona ludzi, o czym ze sceny na Placu Zamkowym mówił również szef PO Donald Tusk.
Spór o frekwencję na marszu. Rafał Trzaskowski odpowiada na nieoficjalne dane
Wcześniej, po godz. 14 informację o frekwencji przekazał Bartosz Arłukowicz z PO. Dane te we wpisie na Twitterze podał również marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski, zapytany w Polsat News o rozbieżności w liczbach pokazujacych frekwencję, stwierdził: - Martwi mnie to, że policja podlega aż tak dużej presji, żeby podawać zaniżone liczby. Samo Metro Warszawskie przewiozło dziś 200 tys. osób więcej, niż normalnie w niedzielę o tej samej porze. To pokazuje, że mobilizacja była absolutnie olbrzymia i te liczby, które podajemy, nie są przesadzone.
- Najlepszym dowodem jest to, że Donald Tusk skończył mówić godzinę temu, a mimo to dalej tłumy zmierzają w stronę Placu Zamkowego - dodał w rozpowie po godz. 16:30.
Rafał Trzaskowski: Metro przewiozło dziś 200 tys. osób więcej, niż normalnie w niedzielę
Jak mówił, bardzo cieszy go to, że "była to największa tego typu demonstracja od dziesięcioleci w Warszawie i chyba każdy to widzi".
- Jestem absolutnie przekonany, że Polska musi się przebudzić. Widać to było dziś w Warszawie. Te nieprzebrane tłumy, tę niesamowitą mobilizację - powiedział Trzaskowski.
Trzaskowski: Na ulicach Warszawy było dziś widać uśmiechy i mobilizację
Według niego Polki i Polacy mają dosyć obecnej władzy. - Zwłaszcza po ostatnich tygodniach przyjmowania bolszewickich ustaw po to, żeby ewentualnie zagrodzić politykom opozycyjnym możliwość pełnienia funkcji. Po tych cynicznych reklamówkach, które pokazywały, że dla PiS nie ma świętości - dodał.
- To wszystko wzbudziło olbrzymi gniew Polek i Polaków. Dziś głównie widać było uśmiechy na ulicach Warszawy i olbrzymią mobilizację - podkreślił prezydent Warszawy.
- Cieszę się, że dziś byliśmy wszyscy razem. Dziś popłynęło przeslanie o tym, że trzeba odtworzyć wspólnotę, że rodziny, które są dziś cześto politycznie skłócone musza mieć szanę, żeby ze sobą dalej rozmawiać - powiedział Rafał Trzaskowski. - Byliśmy razem i tego dokładnie oczekują nasi wyborcy - dodał.