Samolot z Polski do USA nagle zawrócił. "Sygnał o potencjalnym zagrożeniu"
Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT z Warszawy do Stanów Zjednoczonych musiał zawrócić do Polski. "Po otrzymaniu sygnału o potencjalnym zagrożeniu na pokładzie samolotu kapitan zgodnie z procedurą podjął decyzję o powrocie na lotnisko w Warszawie" - przekazało Interii biuro prasowe LOT. W związku ze zdarzeniem policja zatrzymała osiem osób, podejrzewanych o wywołanie fałszywego alrmu.

Zdarzenie dotyczy rejsu niedzielnego LO11 z Warszawy do Newarku w Stanach Zjednoczonych.
"Po otrzymaniu sygnału o potencjalnym zagrożeniu na pokładzie samolotu wykonującego rejs LO11 z Warszawy do Newarku w Stanach Zjednoczonych, kapitan zgodnie z procedurą podjął decyzję o powrocie na lotnisko w Warszawie" - przekazało nam biuro prasowe LOT.
"Samolot wylądował i zostały uruchomione przez służby lotniskowe i państwowo odpowiednie czynności" - poinformowało biuro prasowe LOT.
Samolot PLL LOT z Polski do USA musiał zawrócić
W związku ze zdarzeniem rejs do USA został odwołany. Jak zapowiada LOT, pasażerom zostaną zmienione rezerwacje na inne połączenia.
W sprawie komunikat wydała Policja Warszawska. "Policjanci z Legionowa i OPP zatrzymali osiem osób podejrzewanych o wywołanie fałszywego alarmu bombowego na pokładzie samolotu lecącego z Warszawy do USA. To mężczyźni w wieku od 23 do 60 lat. Trwają czynności w kierunku artykułu 224 a kk. Pasażerowie zostali bezpiecznie ewakuowani" - podano.
O zdarzeniu jako pierwsze poinformowało RMF FM.
Z medialnych doniesień wynika, że powodem miały być "podejrzane przedmioty na pokładzie", jednak do informacji tych w komunikacie LOT się nie odniesiono.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!