Po tym, jak 30-letnia Izabela zmarła w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie, NFZ przeprowadził w placówce kontrolę. Kontrola potwierdziła liczne nieprawidłowości w organizacji, sposobie realizacji i w jakości świadczeń udzielonych pacjentce. W związku z wynikami kontroli NFZ nałożył na szpital karę w wysokości blisko 650 tys. zł. Na podstawie dokumentacji medycznej kontrolerzy NFZ odtworzyli chronologię zdarzeń w kolejnych godzinach pobytu pacjentki w szpitalu w Pszczynie.Wyniki kontroli zostaną przekazane prokuraturze, która prowadzi postępowanie w tej sprawie. Mec. Jolanta Budzowska: Miał miejsce błąd medyczny O komentarz do wyników kontroli Interia poprosiła mec. Jolantę Budzowską, pełnomocniczkę rodziny zmarłej Izabeli. - NFZ jest uprawniony do kontroli udzielania świadczeń opieki zdrowotnej, a kontrole przeprowadzane są pod względem legalności, rzetelności i celowości. NFZ w toku kontroli bazuje przede wszystkim na dokumentacji prowadzonej przez szpital, w tym medycznej pacjenta - wyjaśnia mec. Budzowska. Dodaje, że "fakt, że sformułowano tak kategoryczne wnioski po analizie głównie dokumentacji medycznej, mówi sam za siebie". - Jak widać, z samej jej treści, nie tylko w ocenie mojej i rodziny zmarłej, ale i kontrolujących, można wnioskować o błędzie medycznym. Warto dodać, że w takich sprawach prokuratura dysponuje z założenia znacznie obszerniejszym materiałem dowodowym, a więc ustalenia prokuratury będą prawdopodobnie bardziej szczegółowe - przekazała Interii mec. Budzowska. - Rzecznik praw pacjenta kontrolował przebieg leczenia pod innym kątem. Stwierdził naruszenie szeregu praw pani Izabeli jako pacjentki, co w tej konkretnej sytuacji jest równoznaczne ze uznaniem, że miał miejsce błąd medyczny. Najważniejsze zarzuty dotyczą oczywiście naruszenia prawa do świadczeń leczniczych zgodnych z aktualną wiedzą medyczną i udzielonych z należytą starannością. Prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego to nie tylko refleks prawa do wyrażenie zgody na leczenie o podwyższonym ryzyku, to przede wszystkim jedno z podstawowych praw człowieka (art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) - podkreśla radca prawny. Zaznacza, że "za panią Izabelę lekarze decyzję podjęli sami, w zaciszu swoich gabinetów". - Uznali, że istnienie żywej ciąży upoważnia ich jedynie do "obserwacji" pacjentki. To w sposób oczywisty łamie jej prawo do rzetelnej, prawdziwej informacji o stanie zdrowia, zagrożeniach, możliwych metodach, a w konsekwencji do wyrażenia zgody na proponowany przebieg leczenia. Jednocześnie trzeba zaakcentować, że pacjentka ma prawo do współdecydowania o podejmowanych działaniach i że to jej głos powinien być rozstrzygający, gdy na szali stawia się jej życie. Uprzedmiotowienia pacjentki to także nic innego jak naruszenie jej prawa do godnego traktowania - mówi mec. Budzowska. Podkreśla, że "ustalenia NFZ i rzecznika praw pacjenta pozostają w oczywistej sprzeczności z podstawową tezą zarządu szpitala, że jego personel zrobił wszystko, aby uratować pacjentkę i jej dziecko". - Do wyjaśnienia pozostaje zatem nadal druga część tego oświadczenia, zgodnie z którą wszystkie decyzje lekarskie zostały podjęte z uwzględnieniem obowiązujących w Polsce przepisów prawa i standardów postępowania. Szpital powinien wyjaśnić, czy, a jeśli tak to jakie przepisy i które standardy stanęły na przeszkodzie lekarzom, by realizowali prawny nakaz ochrony życia - życia pacjentki w ciąży (art. 38 Konstytucji RP) oraz by zastosowali się do zakazu tortur i nieludzkiego traktowania (art. 40 Konstytucji RP i art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) - uważa pełnomocniczka rodziny zmarłej Izabeli. Pszczyna. Śmierć 30-letniej Izabeli We wrześniu w szpitalu w Pszczynie zmarła 30-letnia pacjentka w 22. tygodniu ciąży. Kobiecie odeszły wody płodowe. Z kolei u płodu stwierdzono wcześniej wady rozwojowe. Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Jej rodzina uważa, że szpital zbyt długo czekał z zakończeniem ciąży. Według krewnych przyczynić się to miało do śmierci pacjentki. - Według relacji pani Izabeli lekarze w jej przypadku czekali, aż płód obumrze, zasłaniając się przepisami antyaborcyjnymi. To dowodzi, że wyrok Trybunału w praktyce wywiera wpływ na sytuację kobiet w ciąży - mówiła w wywiadzie dla Interii mec. Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej w szpitalu w Pszczynie 30-latki. Budzowska wyjaśniała, że pani Iza została przyjęta z poważnymi powikłaniami ginekologicznymi, czyli masywnym odpłynięciem wód płodowych i bezwodziem. W momencie przyjęcia lekarze nie dawali już szans na przeżycie dla płodu, nie podejmowano żadnych czynności, żeby poprawić jego dobrostan. Przyjęto "postawę wyczekującą". - Przy przyjęciu pani Izabela dowiedziała się, że dziecko nie przeżyje - dodała. Szpital w Pszczynie. Zawieszono dwóch lekarzy 5 listopada Szpital Powiatowy w Pszczynie poinformował o zawieszeniu dwóch lekarzy, którzy byli zaangażowani w opiekę nad 30-letnią Izabelą. Szef placówki Marcin Leśniewski kilka dni później wydał kolejny komunikat. "W naszym szpitalu przestrzegane są wszystkie standardy postępowania zaprezentowane przez Ministerstwo Zdrowia" - podkreślono. Dyrektor szpitala dodał: - Nienaruszalność tajemnicy lekarskiej nigdy nie pozwoli na publiczną obronę przed fałszywymi oskarżeniami w mowie nienawiści. - Presja, wywierana przez bezkarnie krzywdzące opinie, może mieć wpływ na decyzje lekarskie, w związku z tym dla dobra pacjentek i bezpieczeństwa lekarzy, zawiesiłem kontrakty naszych kolegów - poinformował Leśniewski. Śmierć 30-letniej Izabeli wywołała falę protestów w całym kraju. Więcej o sytuacji kobiet w ciąży w Polsce przeczytasz w serwisie kobieta.interia:Nie będzie już mowy o "przerwaniu ciąży", lecz o powodowaniu śmierci człowiekaPorody domowe: Z roku na rok coraz popularniejsze "Cokolwiek z tego będzie, nie ma już odwrotu"