Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, komentując w poniedziałek w Radiu Lublin pojawiające się w mediach zarzuty dotyczące podręcznika do przedmiotu historia i teraźniejszość dla szkół średnich autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego powiedział, że nie przeczytał całego podręcznika, ale ma pełne zaufanie do autora. "Zaangażowani w antypolską pedagogikę wstydu" Zdaniem Czarnka prof. Roszkowskiego krytykują ci, którzy manipulowali historią do tej pory, narzucali nam przez ostatnie dziesięciolecia pedagogikę wstydu, zwracali uwagę na wady marginesu społeczeństwa polskiego, pomijając, że jesteśmy największą ofiarą II wojny światowej. - Dzisiaj otwierają się oczy. Widząc prawdę, doznają szoku. I dlatego ta krytyka - stwierdził. Jest mnóstwo ludzi i środowisk, powiedział szef MEiN, które patrzą na podręcznik z wielką nadzieją i radością. - Ci co krzyczą i co rzucają błotem na pana profesora, na ten podręcznik, to są ci, którzy byli zaangażowani w antypolską pedagogikę wstydu i ci, którzy widzą tę prawdę po raz pierwszy na oczy - powiedział Czarnek. Niektórzy redaktorzy twierdzą, wskazał szef MEiN, że bez komunistów nie byłoby elektryfikacji i walki z analfabetyzmem po II wojnie światowej. - To znaczy, że oni dalej tkwią w jakiejś bańce, którą stworzyli ich dziadkowie, ubecy i komuniści, którzy rządzili tym państwem. Z tym trzeba skończyć - podkreślił. "Polak dumny, że jest Polakiem" - Polak musi być dumny z tego, że jest Polakiem, dlatego że Polska ma ogromne osiągnięcia, ogromny wkład w historię Europy, świata, w rozwój nauki, kultury, systemu wartości cywilizacji łacińskiej i to wszystko my mówimy w podręczniku na bazie podstaw programowych stworzonych w MEiN - wyjaśnił Czarnek. - Trudno, żeby ktoś, kto był zaangażowany w antypolską pedagogikę wstydu, dziś był zadowolony z tego, że pokazujemy prawdę o Polsce i Polakach - dodał. - Jestem szczęśliwy z tej wielkiej promocji tego podręcznika, bo dziś jest to najbardziej wypromowany podręcznik w Polsce i to wypromowany przez jego przeciwników - zauważył szef MEiN. Według Czarnka twórcy "antypolskiej pedagogiki wstydu" chcieliby pokazywać wyłącznie ciemne strony polskiego narodu. - One były. W każdym narodzie jest jakiś margines ludzi, który robi źle. Tylko że u nas to był margines. Dużo mniejszy niż w innych krajach Europy, również zachodniej - powiedział. Szef MEiN zauważył, że podręcznik wnosi "inne, prawdziwe spojrzenie na Polskę i Polaków" od 1945 do 1979 r. Kolejny podręcznik dla drugich klas będzie dotyczył historii Polski od 1980 do 2015 r. Polska szkoła w czasach kryzysu Odpowiadając na pytanie dziennikarki o ocenę minionego roku szkolnego, wskazał, że polska szkoła nauczyła się wychodzenia z kryzysu spowodowanego pandemią i świetnie sobie z tym poradziła. Wiosną br. polska szkoła zdała egzamin z elastyczności, przyjmując w ciągu kilku tygodni nawet 200 tys. dzieci z Ukrainy. - Organizacyjnie polska szkoła stanęła na wysokości zadania - wskazał szef MEiN. Zachowanie dyrektorów, nauczycieli, młodzieży i dzieci w stosunku do osób potrzebujących wsparcia ocenił na szóstkę. - Po pierwszym września będziemy mieli do czynienia z kolejną falą dzieci ukraińskich, które będą chciały zapukać do polskich szkół. System jest przygotowany - zapowiedział Czarnek. Przedsiębiorcy w radach szkół zawodowych? Zapytany o zgłoszoną MEiN przez przedsiębiorców propozycję włączenia ich do udziału w radach szkół zawodowych, odpowiedział, że tworzenie dodatkowego tworu biurokratycznego nie sprzyja efektywności. - Dziś są wszelkie podstawy do tego, żeby przedsiębiorcy pracowali ze szkołami zawodowymi, żeby były klasy przy partnerstwie konkretnych przedsiębiorców, którzy biorą później tych uczniów do siebie na warsztaty - stwierdził. Zdaniem Czarnka kolejny rok z rzędu chętnych do nauki w szkołach zawodowych jest więcej niż w szkołach ogólnokształcących. Przypomniał, że w ramach Krajowego Planu Odbudowy zaplanowane są pieniądze na stworzenia 120 branżowych centrów umiejętności, czyli dodatkowych miejsc specjalistycznego kształcenia, powstających w uzgodnieniu z poszczególnymi branżami. Kierunki lekarskie nie tylko na uczelniach medycznych Następnie dziennikarka przypomniała, że w sobotę Katolicki Uniwersytet Lubelski poinformował o zgodzie MEiN na utworzenie jednolitych studiów magisterskich o profilu ogólnoakademickim na kierunku lekarskim i zapytała o powód decyzji. Czarnek odpowiedział, że w Polsce brakuje od 30 do 50 tys. lekarzy, co powoduje brak konkurencji na rynku lekarskim i obniżenie jakości usług medycznych. - Nie można inaczej uzupełnić tego rynku lekarskiego, jak tylko poprzez radykalne zwiększenie miejsc, gdzie się kształci lekarzy. Stąd przepisy prawa, które uchwaliliśmy kilka miesięcy temu i możliwość otwierania kierunków lekarskich na uczelniach innych niż uczelnie medyczne, w łatwiejszy sposób - powiedział. Przypomniał, że KUL od pewnego czasu kształci pielęgniarki i położne, a od pierwszego października 2023 r. na uczelni będzie można studiować medycynę. Wniosek KUL o utworzenie studiów został pozytywne zaopiniowany przez Polską Komisję Akredytacyjną i ministra zdrowia. - Liczę na kolejne wnioski z innych uczelni w Polsce - dodał Czarnek. Szef MEiN poinformował, że na tworzenie centrów symulacji medycznej na kilku uczelniach medycznych, w tym na KUL, zarezerwowany jest miliard zł w obligacjach, a na rozbudowę infrastruktury w uczelniach pozamedycznych - 800 mln zł z KPO.