W środę Trybunał Konstytucyjny w składzie pod przewodnictwem sędzi Krystyny Pawłowicz, zajmie się pytaniem prawny skierowanym do TK przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Sprawa dotyczy obowiązku państwa członkowskiego UE polegającego na wykonywaniu środków tymczasowych odnoszących się do kształtu ustroju i funkcjonowania konstytucyjnych organów władzy sądowniczej tego państwa. W praktyce chodzi o postanowienie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z kwietnia 2020 roku, w którym TSUE zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Skargę do TSUE w tej sprawie wniosła Komisja Europejska. Podstawą do podjęcia takich kroków było utworzenie w 2017 nowej Izby Dyscyplinarnej SN. Unijny Trybunał uznał, że "gwarancja niezależności Izby Dyscyplinarnej jako sądu właściwego do orzekania w sprawach dyscyplinarnych sędziów Sądu Najwyższego i sędziów sądów powszechnych ma zasadnicze znaczenie dla zachowania niezależności zarówno Sądu Najwyższego, jak i sądów powszechnych". Postanowienie to nie spotkało się z ciepłym przyjęciem polskich władz, a sama Izba Dyscyplinarna skierowała do TK pytanie o zgodność z Konstytucją takich poczynań TSUE. Problem sprowadza się do pytania, czy Konstytucja RP jest nadrzędna w stosunku do prawa unijnego i wyroków TSUE. Nie ma trzeciej drogi - Problem stosunku prawa unijnego do prawa wewnętrznego jest oparty na pewnym porozumieniu między państwem a Unią Europejską. Został podpisany traktat lizboński, co było wolną wolą państwa reprezentującego naród i zgodą na zrzeczenie się w pewnym sensie suwerenności, pewnego wycinka suwerenności, który to wycinek został zrekompensowany rozszerzeniem praw dotyczących całej Unii, bo państwo, które jest członkiem Unii Europejskiej współdecyduje o prawie europejskim - wyjaśnia w rozmowie z Interią prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Jak dodaje, jeżeli to zostało ustanowione przez odpowiednie władze, a tak się stało, to w takim razie państwo musi przestrzegać zasad, które przyjęła całość, czyli Unia Europejska. I w związku z tym te fundamentalne zasady, które tam zostały przyjęte, obowiązują wszystkie państwa. - W takich wypadkach, jeżeli mamy do czynienia z niezgodnością między zasadą czy regułą przyjętą przez prawo unijne i prawo wewnętrzne - te dwa systemy prawne są niespójne - to państwo jest zobowiązane do usunięcia tej niespójności. I to niezależnie od tego na jakim poziomie ustawodawstwa danego państwa doszło do takiego naruszenia. Jeżeli Konstytucja jest niezgodna z zasadami przyjmowanymi w prawie unijnym, to mamy dwa wyjścia. Albo usunąć tą niezgodność, albo jednak wycofać się z Unii. Trzeciej drogi tu nie ma. A myślę, że praworządność jest zasadną fundamentalną. Zgodziliśmy się na przestrzeganie tych podstawowych zasad, w związku z tym, jeżeli dojdzie do jakiejś sprzeczności, to trzeba zmienić Konstytucję, albo zrezygnować z członkostwa w Unii - podkreśla profesor. W rozmowie z Interią prof. Andrzej Zoll odpowiedział również na pytanie, czy potencjalna treść wyroku TK może stanowić zagrożenie dla członkostwa Polski w Unii Europejskiej. - Jeżeli byśmy patrzyli nie tylko na tą sytuację, którą obecnie powstała, ale na to co dzieje się już od pewnego czasu, gdzie nasze władze niespecjalnie zwracają uwagę na zobowiązania, które wynikają z prawa europejskiego i jeżeli zostałoby wyraźnie stwierdzone, że polska Konstytucja staje ponad prawem unijnym, to ten problem by powstał - uważa profesor. Wskazuje też, że powoływanie się na art. 8 Konstytucji, który mówi, że Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej, dotyczyć może prawa wewnętrznego, ale z tego nie wynika, że prawo unijne, do którego przestrzegania się zobowiązaliśmy, jest podporządkowane Konstytucji. - Proszę sobie wyobrazić, że taką zasadę przyjęły wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej. Nie byłoby to logiczne i powiązane z traktatem przyjmowanym przez te państwa - twierdzi prof. Zoll. "Przedmiotem działalności TK nie jest zgodność polskiej Konstytucji z prawem UE" Jak tłumaczy były prezes TK, dotychczas nie widzieliśmy właściwie niezgodności polskiej Konstytucji z 1997 roku z zasadami przyjmowanymi przez Unię Europejską, bo te zasady nie dotyczą całego życia publicznego i społecznego przyjmowanego przez poszczególne narody. - Państwa mają bardzo szeroki zakres swobodnego regulowania tych zasad i decydowaliśmy się tylko na pewien wycinek życia publicznego, w którym te sprawy są regulowane przez prawo unijne - wskazuje prof. Zoll. Podaje też przykład sytuacji, w której polska ustawa zasadnicza nie była zgodna z prawem unijnym. - Chodziło o ekstradycję. Polska Konstytucja z 1997 roku przyjmowała, że nie ma ekstradycji obywateli polskich, natomiast prawo unijne przyjmowało taką możliwość ekstradycji obywatela danego państwa, oczywiście z pewnymi ograniczeniami. Ale co do zasady państwo było zobowiązane wydać swojego obywatela, który popełnił przestępstwo zagranicą i jest tam ścigany. I myśmy Konstytucję zmienili i nie mieliśmy tutaj żadnych oporów - przypomina profesor. - W dzisiejszej sytuacji między polskim systemem prawnym a prawem Unii Europejskiej - ja nie widzę sprzeczności - podkreśla prof. Zoll. - Uważam, że polski Trybunał Konstytucyjny jest kompetentny i to jest jego podstawowa funkcja, żeby badać, czy polskie prawo wewnętrzne jest zgodne z polską Konstytucją. Natomiast nie jest już przedmiotem działalności TK zgodność polskiej Konstytucji z prawem UE. Od tego jest Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To jest organ, który jest powołany przez państwa należące do Unii i państwa członkowskie zobowiązują się przestrzegać orzeczeń TSUE - uważa były prezes TK. "Daleko idące nieporozumienie" W rozmowie z Interią profesor odniósł się także do argumentu zwolenników rozstrzygania przez TK kwestii zgodności przepisów unijnych z polską Konstytucją mówiącego, że sądownictwo wewnętrzne nie jest kwestią, którą obejmują unijne traktaty i należy ona do wyłącznych kompetencji państw członkowskich. - To jest daleko idące nieporozumienie. Bo nie jest objęta traktatami organizacja sądownictwa, to znaczy, czy będziemy mieli dwie instancje, czy trzy instancje, czy sądownictwo administracyjne będzie odrębne od sądownictwa powszechnego - to jest wszystko oczywiście materiał, którym zajmuje się tylko ustawodawca w danym państwie i co do tego władze unijne nie mają żadnej kompetencji. Natomiast jeżeli chodzi o podstawowe zasady, jak na przykład o zasadę praworządności, zasadę dostępu obywateli do sądownictwa, gdzie chodzi o podstawowe prawa obywateli, czyli te związane z funkcjonowaniem sądownictwa: niezawisłość sądów, niezależność sędziów - to są zasady, które absolutnie składają się na pojęcie praworządności i na prawa obywatelskie, których przestrzeganie jest zagwarantowane traktatem. Także tutaj nie mam żadnych wątpliwości, że ten zakres pojęcia władzy sądowniczej należy do kompetencji nie tylko polskiej Konstytucji, ale także prawa UE, przede wszystkim traktatu - podkreśla prof. Zoll. "Ten organ nie powinien oceniać polskiej Konstytucji" Kontrowersje budzi również skład orzekający, w którym Trybunał Konstytucyjny zajmie się sprawą. Jego przewodniczącą jest sędzia TK Krystyna Pawłowicz, znana z ostrych wypowiedzi na temat Unii Europejskiej oraz samego Trybunału Sprawiedliwości UE. - W tych wypowiedziach mamy do czynienia z zupełnie podstawowym naruszeniem kultury prawnej. To były zupełnie skandaliczne wypowiedzi. Je jednak używam tego pojęcia "tak zwany Trybunał Konstytucyjny", bo w jego działalności, a przede wszystkim w sposobie ukonstytuowania zachodzą bardzo poważne sprzeczności z polską Konstytucją. Ten organ nie powinien oceniać polskiej Konstytucji - ocenia prof. Zoll. Dominika Pietrzyk Darmowy program - rozlicz PIT 2020