Premier Mateusz Morawiecki w czasie Q&A został zapytany m.in. o to, dlaczego przed laty został doradcą ekonomicznym Donalda Tuska. - Byłem wtedy prezesem banku, był wielki kryzys ekonomiczny, wielki kryzys finansowy. Mogłem dobrze doradzić w prowadzeniu gospodarki tej ekipie, na czele której stał Donald Tusk - powiedział premier. - Myślę, że to on przede wszystkim może sobie pluć w brodę, że z bardzo dobrych rad dotyczących uszczelnienia systemu budżetowego nie skorzystał - dodał. Podkreślił, że był wychowany "w etosie państwowca i osoby, która stara się pomagać w zarządzaniu trudnymi procesami". - Nie żałuję tego. Uważam, że warto było skorzystać z dobrych sugestii, które miałem jako jeden ze współpracowników w radzie gospodarczej - podsumował. Premier: Jestem zwolennikiem kary śmierci Jedno z kolejnych pytań dotyczyło wprowadzenia kary śmierci za najcięższe przestępstwa. - Generalnie uważam, że kwestię kary śmierci należałoby przemyśleć i nie postępować pochopnie, tak jak współczesny świat, żeby szybko ją wyeliminować. Ona za najcięższe przestępstwa powinna być dopuszczalna - stwierdził premier. Podkreślił, że "przedwczesnym wynalazkiem lat 90-tych i wcześniejszych" było odejście od tego rodzaju kary. - W tej kwestii nie zgadzam się z nauką Kościoła, bo jestem zwolennikiem kary śmierci, ale jej nie mamy - dodał. Czy Polska powinna przywrócić karę śmierci? Wyraź swoją opinię na Facebooku! Premier o wybuchu granatnika: Wszystko wskazuje na nieszczęśliwy wypadek Jeden z internautów zapytał premiera o wybuch granatnika w Komendzie Głównej Policji. - Wszyscy policjanci, a szczególnie komendant główny policji powinni być poddawani szczególnemu nadzorowi w kwestii procedur bezpieczeństwa i nadzoru nad nimi - powiedział Morawiecki. Premier podkreślił, że "obecnie opracowywane są wszystkie szczegóły" dotyczace takich procedur. - Ale wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy przypadek związany z prezentem otrzymanym na Ukrainie - stwierdził. Premier o polityce mieszkaniowej: Będziemy walić głową w mur Szef polskiego rządu odniósł się do obietnic dotyczących budowy tanich mieszkań dla młodych. - Program tanich mieszkań to nie jest program, który jest powodem do domu dla rządu PiS. Ale nie jest też tak, że nic nie robimy - mówił Premier stwierdził, że poprzedni rok był rekordowym pod względem liczby oddanych mieszkań. - To najróżniejsze mieszkania: spółdzielcze, rynkowe, deweloperskie, TBS-y. To była rekordowa liczba około 240 tys. - powiedział. Morawiecki przypomniał, że w czasie, gdy koalicja PO-PSL kończyła sprawować władzę, mieszkań tych powstawało około 140 tys. - To jest wyraźny wzrost, wyraźne polepszenie. Staraliśmy się robić wszystko, by umożliwić ludziom budowę mieszkań w prostszy sposób. Jestem za uwolnieniem tego rynku maksymalnego. Niech każdy może jak najszybciej budować mieszkania z jak najmniejszą liczbą regulacji. Chcemy pomagać wszystkim i pomagamy - tłumaczył. Przypomniał projekt budowy domów do 70 metrów kwadratowych bez pozwoleń oraz najnowszy projekt dotyczący kredytów mieszkaniowych. - Moja odpowiedź w tej kwestii jest więc ambiwalentna. Z jednej strony chciałbym, żeby zadziało się więcej, żeby ten program mieszkaniowy był widoczny w dużo większym zakresie, ale nie jest też tak, że zasypujemy gruszki w popiele i siedzieli z założonymi rękami, nic nie robimy (...) Będziemy walić głową w ten mur, choćby bardzo bolało, bo wiemy, jak to jest potrzebne dla młodych par, które chciałyby kupić mieszkanie. Ja zobowiązuję się, że zrobię wszystko, by w Polsce budowało się więcej mieszkań. To dla PiS jeden z priorytetów - podsumował. Premier o banderowcach: To było ludobójstwo Premier został poproszony o komentarz ws. o upamiętnienia urodzin Stepana Bandery na profilach Rady Najwyższej Ukrainy. - Nie ma we mnie wystarczająco dużo słów oburzenia na wszelkie działania, które afirmują, gloryfikują czy upamiętniają tych, którzy są odpowiedzialni za zbrodnie na Wołyniu, za zbrodnie na kresach II RP, która była wówczas pod okupacją niemiecka - odpowiedział szef rządu. Morawiecki przypomniał, że "z rąk Ukraińców zginęło 100-200 tys. Polaków". - Zginęło w sposób absolutnie okrutny. To było ludobójstwo. My nigdy nie zapomnimy o tym i zawsze będziemy walczyli o pamięć. Nie ma we mnie najmniejszej zgody na relatywizowanie tej zbrodni - mówił. Powiedział, że rząd czeka aż "zmaterializuje się" zgoda rządu Ukrainy na ekshumację polskich ofiar. - Ja dzisiaj rozmawiałem o tym, co stało sie wczoraj z premierem Ukrainy i wyraziłem mój negatywny stosunek dla wszystkich, którzy w Ukrainie upamiętniają banderę - dodał. Premier o koalicji z Solidarna Polską: Decyduje arytmetyka sejmowa Szef rządu podczas Q&A na Facebooku został zapytany, dlaczego toleruje Zbigniewa Ziobrę w rządzie i czy PiS nie skorzystałby na rozstaniu z Solidarną Polską. Premier Morawiecki odpowiedział, że widział różnego rodzaju analizy socjologiczne i badania, z których wynikało, że rząd PiS miałby wręcz większe poparcie, "gdybyśmy - jak mówił - byli osobno, a nie razem z Solidarną Polską". - Ale przyznam szczerze, że przede wszystkim decyduje przede wszystkim arytmetyka sejmowa, wspólny program, który w 80 proc. mniej więcej jest podzielany przez obie te formacje należące do Zjednoczonej Prawicy. Dlatego niezależnie od tego, że Solidarna Polska nie zawsze zachowuje się jak roztropny koalicjant, to my tolerujemy i będziemy tolerować nadal tę naszą koalicję - mówił premier. - Myślę, że tak dużo dobrego zrobiliśmy w zakresie polityki społecznej, wzmocnienia obronności Polski, przywrócenia elementarnej sprawiedliwości historycznej, przywrócenia elementarnej sterowności Polski w polityce międzynarodowej, że warto było czasem się spierać, kłócić, nie zgadzać; na tym polityka polega bardzo często - powiedział. - Mam przekonanie, że będziemy dalej również razem. Oczywiście do tanga trzeba dwojga, zobaczymy jak tam nasi koalicjanci będą się zachowywali, a jestem dobrej myśli - dodał Morawiecki. Premier o rządach PO-PSL. Mówił o rekordowym bezrobociu Na konferencji prasowej w siedzibie PiS premier poruszył temat rządów PO-PSL i premierostwa Donalda Tuska. - Dokładnie 10 lat temu PO i PSL wystawiły pewnego rodzaju wyrok na wszystkich polskich pracowników: dla ciężko pracujących kobiet na terenach wiejskich podnieśli wiek emerytalny z 55 do 67 lat. Dla kobiet, które pracowały w różnych zakładach pracy z 60. roku życia wiek emerytalny do 67., a dla mężczyzn - o dwa lata, z 65 na 67 lat - mówił premier. Dodał, że za rządów PO/PSL i Donalda Tuska panowało "rekordowe na owe czasy bezrobocie - blisko 14,5 proc.". - To ponad 2 mln 300 tys. ludzi bez pracy. A co to była za praca? Bardzo często 5 złotych za godzinę; dostaję listy i maile, że często to było jeszcze niżej - 3, 4 złotych za godzinę. Więc: "pracujcie dłużej, jak najdłużej" - mówił Donald Tusk, ale jednocześnie - praca w warunkach bardzo często uwłaczających godności pracowników - powiedział premier. Premier: PO zabierze 500+ i podniesie wiek emerytalny - To jest podstawowe pytanie, z którym musimy się dzisiaj zmierzyć: czy chcemy żyć w rzeczywistej demokracji, kiedy ci, którzy obiecują, starają się wykonać swoje obietnice, kiedy wiarygodność jest tym gwarantem solidarności społecznej, czy chcemy żyć w prawdziwie demokratycznym kraju, czy chcemy żyć w kraju pełnym manipulacji - mówił. Jak dodał, przed wyborami parlamentarnymi w 2011 r. "najbardziej prominentni politycy PO mówili: 'Nie, nie będzie żadnego podnoszenia wieku emerytalnego, a potem zrobili to bez mrugnięcia okiem'". Jak mówił szef rządu, "można powiedzieć, że wybór PO to jest wybór kota w worku". - Jest dużo gorzej, to nie kot w worku. Oni dzisiaj milczą, a jutro z powrotem podniosą wiek emerytalny. Dzisiaj udają wrażliwość, jutro zabiorą 500+, gdyby przyszło im rządzić. Dzisiaj udają, że są po stronie seniorów, emerytów - jutro zabiorą 'trzynastki', 'czternastki', wszystkie dobrodziejstw, które przez siedem lat zbudowaliśmy w tym obszarze - stwierdził. Budka po konferencji Morawieckiego: Zakompleksiony mazgaj "Gigantyczna inflacja. Rekordowa drożyzna. Państwowy monopolista łupiący kierowców olbrzymimi marżami. Rząd drenujący kieszenie podwyższonym VAT-em. A premier zwołuje konferencję, by kolejny raz popiszczeć nt poprzedników. Zakompleksiony mazgaj" - napisał Borys Budka. Jego wpis skomentował Leszek Balcerowicz. Były minister finansów stwierdził, że to określenie, którego użył Budka jest zbyt łagodne. "Moim zdaniem to bezwstydny oszust!" - stwierdził.