- Polska grupa ratownicza wyleci do Turcji z całym zapleczem, ciężkim sprzętem, własną żywnością, własnymi namiotami i łóżkami polowymi - powiedział w poniedziałek wiceszef MSWiA Maciej Wąsik przed wylotem strażaków na misję do kraju nawiedzonego przez silne trzęsienie ziemi. Wyjazd ma nastąpić w poniedziałek wieczorem. - Polska grupa ratownicza będzie samowystarczalna - powiedział Wąsik w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 17 w Warszawie. - Mam nadzieję, że będzie mogła w dużej mierze przyczynić się do tego, żeby spod gruzów uratować jeszcze ludzi, którzy są tam uwięzieni - dodał wiceszef MSWiA. - Nasz zespół będzie pracował w Turcji non stop, przez 24 godziny, w dwóch miejscach na raz do siedmiu dni - powiedział komendant główny PSP gen. brygadier Andrzej Bartkowiak. - Takie są szacowane możliwości i takie są też szacowane zdolności ludzi do przetrwania w takim gruzowisku, gdzie temperatury spadają do niskich poziomów - wyjaśnił komendant. - Jako jedyni lądujemy w samym epicentrum, na lotnisku, które będzie jak najbliżej epicentrum tego zdarzenia - powiedział na konferencji przed wylotem do Turcji szef straży pożarnej. Potwierdził, że chodzi o lotnisko w Gaziantep.- Jedziemy i lecimy po to, żeby ratować ludzi - zaznaczył Bartkowiak. - Pojedziemy z najlepszym, co mamy. Jesteśmy jedną z najlepszych grup poszukiwawczo-ratowniczych na świecie - przekazał. Według niego główny sprzęt to geofony i "wszystko, co potrzebne, żeby ustabilizować obiekt i odszukiwać ludzi".- Możemy być dumni z tych ludzi, będą nas świetnie i godnie reprezentować. Dadzą wszystko z siebie, żeby uratować jak najwięcej osób - dodał komendant główny straży pożarnej. Komendant PSP: "Sześć godzin to jest swoisty rekord" Przekazał też, że na miejscu strażacy spotkają się władzami, które na miejscu dowodzą. - Dostaniemy na pewno swoje miejsca, gdzie będziemy działać - przekazał.- Musimy o tym pamiętać, że czas jest niezwykle ważny, dlatego tak szybka była reakcja polskich grup. Sześć godzin to jest swoisty rekord. Tak szybko nie udało nam się chyba nigdy zorganizować i wylecieć, bo wiemy jak bardzo potrzebują tam pomocy - ocenił generał. Kolejne potężne trzęsienie ziemi w Turcji. Rośnie liczba ofiar - Mamy zgłoszenia, że już około dwóch tysięcy ludzi nie żyje, tysiące osób jest poszukiwanych, ponad dwa tysiące budynków zostało zawalonych, więc pracy będzie co niemiara - podkreślił gen. brygadier Andrzej Bartkowiak.- Na miejscu będziemy mieć wsparcie naszych wojskowych, którzy są tam z misją NATO. Będą czekać na nas na lotnisku. Pomogą nam w logistyce, żeby dostać się do miejsca zdarzenia - dodał szef PSP.- Wszystko zabieramy ze sobą. Jedzenie, wodę, to co jest niezbędne, by samemu przetrwać i nie stanowić problemu dla ludzi, którzy potrzebują pomocy - tłumaczył. Misja ratownicza: lecą ludzie i psy Do Turcji na misję ratowniczą po trzęsieniu ziemi wyleci w poniedziałek grupa poszukiwawczo-ratownicza HUSAR Poland, która liczy 76 strażaków Państwowej Straży Pożarnej i 8 wyszkolonych psów. Wraz ze strażakami na misję poleci pięć osób z Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej.Potężne trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Liczne ofiary i ranni Bartkowiak przypomniał, że pierwszy wyjazd strażaków PSP był w 1999 roku i też do Turcji. - Dzisiaj historia zatoczyła koło, dzisiaj kolejny raz udajemy się do Turcji ratować - mówił na konferencji. Co najmniej 45 państw zadeklarowało pomoc w działaniach ratowniczych i poszukiwawczych po trzęsieniu ziemi, które nawiedziło w poniedziałek Turcję i Syrię - poinformowała agencja Reutera. Trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,8 w poniedziałek wczesnym rankiem dotknęło centralną Turcję i północno-zachodnią Syrię. Do tej pory jest ponad 2 tys. ofiar śmiertelnych kataklizmu. Kondolencje i deklaracje pomocy płyną z całego świata.