Nie milkną echa sprawy nałożenia na Radio ZET blisko pół milionowej kary przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji i jej przewodniczącego Macieja Świrskiego. KRRiT zarzucała radiostacji próbę dezinformacji opinii publicznej w związku z publikacją artykułu pt. "Amerykanie przewieźli Zełenskiego w Polsce. Nie zwrócili się o pomoc do polskich służb". Przewodniczący rady stwierdził naruszenie przez spółkę Eurozet Radio art. 18 ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji. Głosi on, że "audycje lub inne przekazy nie mogą propagować działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym, w szczególności nie mogą zawierać treści nawołujących do nienawiści lub dyskryminujących ze względu na rasę, niepełnosprawność, płeć, wyznanie lub narodowość". Prawie pół miliona zł kary. Grupa Eurozet zapowiada kroki prawne Radio ZET wydało oświadczenie ws. decyzji Rady. "Stanowczo nie zgadzamy się z tymi zarzutami ani z nałożoną karą" - czytamy w treści komunikatu. Zarząd Grupy Eurozet wskazał, że KRRiT wyszła poza swoje kompetencje, dopuszczając się oceny prawdziwości wiadomości podawanej przez medium. "Przewodniczący KRRiT nie ma prawa wglądu w źródła chronione tajemnicą dziennikarską ani w tajne materiały państwowe, aby rozstrzygać o prawdziwości przekazu" - napisali przedstawiciele zarządu. Nadawca Radia ZET postanowił podjąć kroki prawne i skierować odwołanie do rozpatrzenia przez "niezawisłe sądy". Radio ZET ukarane. Chodzi o materiał o Zełenskim Jak poinformowano w decyzji KRRiT, "analiza przekazanych materiałów wykazała, że w dniu 22 grudnia 2022 r., o godz. 9:00, w programie Radio Zet, poruszane były okoliczności przejazdu prezydenta Ukrainy przez terytorium Polski". Rada przekazała, że redaktor Mariusz Gierszewski z Radia Zet powiedział w audycji, iż "informatorzy twierdzą, że polska strona wiedziała o wjeździe pociągu specjalnego ze strony Ukrainy, ale nie wiedziała, kto nim jedzie". "Na dworcu w Przemyślu nie było naszych służb. Amerykanie zapakowali Zełenskiego w swoje samochody i zawieźli do Rzeszowa, gdzie wsadzili do samolotu - relacjonuje informator z polskich służb. Jego zdaniem to wynik spadku zaufania u sojuszników do polskich służb i policji po aferze z wystrzałem granatnika komendanta Policji" - informowała rozgłośnia. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!