Konrad Piasecki: Rozczarowany? Janusz Piechociński: - Nie, nie. Skład rządu, pańska w nim nieobecność, nie budzą rozczarowania i smętnych odczuć? - Te resorty, w których czuję, że coś wiem i rozumiem, znalazły się poza podziałem przypisanym PSL-owi, więc trudno tutaj być rozczarowanym. Jest kilka zaskoczeń, jest kilka niespodzianek. Ale niespodzianki in plus czy in minus? - Po owocach ich poznamy - to jest bardzo istotne. Mnie w sposób szczególny interesuje dzisiejsze expose, bo osoby można dopiero oceniać, kiedy je wpiszemy wobec zadań, które mają zrealizować w ramach priorytetów rządowych. O expose za chwilę, ale chciałem zapytać, czy to jest tak, że PSL podpisuje się obiema rękami pod tymi postaciami, które zaproponował premier do nowego rządu? - Wie pan, to jest rząd koalicyjny, szczególną rolę ma także premier. I niewątpliwie wybory umocniły pozycję premiera wewnątrz Platformy i ta choćby - pisana czy niepisana - wojna ze Schetyną coś w tym wszystkim oznacza. Premier wziął na siebie także wewnątrz Platformy wielką odpowiedzialność za kształt tego rządu. Ale to rząd bardziej autorski niźli koalicyjny? - Rząd po stronie Platformy ewidentnie z nadania premiera Tuska. Nie słyszę w pańskim głosie ani zachwytu, ani entuzjazmu. - Nie, ja tylko ze spokojem i pewnym dystansem opisuję to, co jest oczywistą oczywistością, żeby skorzystać ze słów klasyka. Premier chciał takiego składu po stronie Platformy, my przyjęliśmy go z pełnym zrozumieniem. Martwi mnie jedno: że na starcie wokół tych komentarzy mamy tę dyskusję "rząd ładnych, rząd młodych, rząd zderzaków, rząd na trudne czasy..." - za dużo tu słów, publicystyki. Zderzaki zaczął lansować sam... no, może nie zaczął, ale współlansuje sam premier, który powiedział, że każdy w jego rządzie jest zderzakiem i jak trzeba będzie to w ciągu paru miesięcy zostanie zderzony z trudną rzeczywistością. - No, polityka. Polityka, co pokazuje Grecja, czy Włochy. Pokazuje bardzo wyraźnie parę rzeczy. Widać wyraźnie, że premier postawił na postaci, które nie są silnie eksponowanymi osobami wewnątrz struktur Platformy. A więc jest to rząd w oderwaniu od zaplecza politycznego, takiego partyjnego. Czyli rząd ludzi, którzy będą teraz ludźmi Tuska, ponieważ nie mają własnego zaplecza? - Myślę, że coś w tym jest. Ale pana zdaniem... Czy pan jakoś rozumie ten zabieg premiera, żeby rzucić ludzi, którzy do tej pory nie kojarzyli się z jakimiś sferami działalności publicznej w te sfery? Sławomir Nowak nigdy mi się z transportem, jako żywo, nie kojarzył. Jarosław Gowin ze sprawiedliwością też umiarkowanie. - Nie. No, ale wie pan, no na przykład minister Korolec o olbrzymim doświadczeniu urzędniczym, człowiek od pakietów klimatyczno-energetycznych przesunięty na odcinek minister ochrony środowiska to jest także pewne wyważenie tych racji; a że ochrona środowiska, edukacja ekologiczna jest także częścią bardzo ważną obszaru gospodarczego i pewnej potrzeby przyspieszenia procesów inwestycyjnych. Np. w zakresie wałów przeciwpowodziowych małej i średniej retencji, itd., itd. Jest jakiś minister, który budzi jakieś pańskie szczególne obawy, czy sobie poradzi? - Nie. To tak jak mówię, zobaczymy za pół roku, zobaczymy za rok. Sławomir Nowak w pana ukochanym resorcie transportu? - Pamiętajmy, że minister transportu, co prawda społecznie, odpowiada za to, ale nie buduje tych dróg, bo te drogi buduje albo nie buduje rząd. I symptomatycznym było to rozwiązanie jeszcze przed wyborami. Otóż do rządu Donalda Tuska minister Grabarczyk - obecny wicemarszałek - przyniósł propozycję sposobu rozwiązania tej podwyżki cen oleju napędowego do minimum opodatkowania w Unii Europejskiej. Zaproponował opłatę paliwową. I w całości ten blisko miliard sześćset poszłoby na drogi i na koleje. A minister finansów bez głosu sprzeciwu zdecydował, że będzie to akcyza. Czyli ja z tego wnoszę, że najważniejsza jest problematyka długu publicznego i równowaga makroekonomiczna, dopiero drugie są inwestycje. Nie zostanie pan ludowym zastępcą Nowaka? - Nie. No, tutaj podział już jest dokonany. Zapewne kontynuować będzie swoją misję sekretarz stanu Tadeusz Jarmuziewicz. I mówi pan to bez smutku? - Ja mam tyle rzeczy do zrobienia, że patrzmy też na te przesunięcia pomiędzy parlamentem a rządem z pewną racjonalnością. Otóż... Pan będzie stał na straży sejmowych prac nad infrastrukturą? - Razem ze Zbigniewem Renosiewiczem, Staszkiem Żmijanem czy bardzo dobrymi wiceprzewodniczącymi z poprzedniej i obecnej kadencji z PiS-u. Panie pośle, a da się rządzić bez umowy koalicyjnej? - I tutaj mamy taką ciekawostkę, przynajmniej publicystyczną, bo jakby co innego słyszymy wewnątrz PSL-u, co innego słyszymy na zewnątrz PSL-u. A wewnątrz PSL-u co słyszycie? - No, słyszymy, że jest porozumienie co do kontynuacji starej umowy koalicyjnej, która wymaga tylko aktualizacji. Tyle że ona jest już zdezaktualizowana i są w niej zapisy, które dzisiaj nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. - Najważniejsze jest to, co w imieniu rządu powie dzisiaj premier i jakie będą mechanizmy funkcjonowania wewnątrz rządu. Ale to jest porażka Waldemara Pawlaka - brak tej umowy? Naciskał, próbował wymusić ją i się nie udało? - Musi pan zapytać o to Waldemara Pawlaka, dlatego że nie tylko publicznie ja staram się nie komentować mojego rywala o funkcję prezesa PSL-u na najbliższym kongresie. Ale pan cały czas zamierza wystartować przeciwko niemu? - Ale nie cały czas, tylko... Zamierza pan, po prostu? - Tak, oczywista. Bo uważa pan, że Waldemar Pawlak źle rządzi PSL-em? - Nie, bo uważam, że nie tylko PSL-owi jest potrzebna rywalizacja i także pewne odświeżenie mechanizmów działania wewnętrznego. No i bez tej umowy koalicyjnej, gdy Tusk zapowie trudne reformy, to wy będziecie musieli je poprzeć, czy wręcz przeciwnie - macie wolną rękę i carte blanche, możecie powiedzieć: nie zgadzamy się? - Zwracam uwagę, że w tym czteroleciu, które już jest za nami, ta koalicja dała pewną wartość. Szczególnie po 2009 roku, w czasach wielkiej światowej i europejskiej niepewności społeczno-gospodarczej. Czyli przewidywalność działań. I w związku z tym to ucieranie się stanowisk wewnątrz rządu na tle poprzednich koalicji było na tyle twórcze, że nie mieliśmy problemów z rozchodzeniem się co 2 tygodnie koalicji. Tylko pytanie, czy dzisiaj expose jest utarte, czy znowu jest autorskim dziełem Donalda Tuska? - Znając relacje pomiędzy Tuskiem a Pawlakiem, następowały uzgodnienia w tym zakresie poszczególnych resortów i rozstrzygnięć. Nie będzie żadnych zapowiedzi rewolucji w KRUS-ie, podatku dla rolników, ubezpieczeń społecznych dla rolników? - Pamiętajmy o tym, że pieniądz podrożał nie tylko w wymiarze europejskim, ale i krajowym. W związku z tym wzrost efektywności oszczędności będzie dotykać różnych obszarów, także tych ważnych społecznie. I stąd tak istotne jest, jaką rolę, jakie decyzje w tym zakresie podejmiemy. I tutaj to bardzo mocne nastawienie prospołecznie PSL-u, takie interwencjonistyczne, w obszarze mechanizmów decyzji gospodarczych, a jednocześnie chroniące najsłabszych jest widoczne. A myśli pan, że to będzie bardzo gorzkie expose? - Pamięta pan, że w poprzednim expose najczęstszym słowem, które występowało było "zaufanie", także kierowane do koalicjanta i polityki. A dzisiaj w mojej ocenie najważniejszym słowem to musi być "zdecydowanie". I uwaga, zdecydowanie także otwarcie się na współpracę parlamentarną z opozycją.