Okopy premiera
Kazimierz Marcinkiewicz stworzył własną, alternatywną wobec sejmowych działaczy PiS, drużynę zaufanych, lojalnych urzędników. Przed kim broni się szef rządu?
Taka wierna drużyna może się przydać, zwłaszcza w sytuacji, gdyby rząd miał być uzupełniany o obce polityczne elementy, jak Samoobrona, może ktoś z PSL czy LPR - pisze "Polityka".
Umocnić pozycję
To zupełnie nowe wyzwanie dla Kazimierza Marcinkiewicza. Coraz donośniejsze są głosy, że mierząc się z nim, szef rządu nie będzie sięgał po półśrodki. Według nieoficjalnych informacji rozważa nawet rzucenie teką Prezesa Rady Ministrów. Jeśli zostanie, to pod warunkiem umocnienia swojej pozycji. Wtedy wzrośnie znaczenie jego zaplecza, które będzie musiało neutralizować nowych i podtrzymywać popularność premiera i jego gabinetu. A Marcinkiewiczowi udało się stworzyć wizerunek ekipy, która w jakiś dziwne sposób nie jest specjalnie powiązana z sejmowymi drgawkami. Niby to rząd PiS, ale jakby osobna filia dbająca o autonomię.
- Wpływ na pozytywny odbiór premiera i jego współpracowników ma na pewno fakt, że lubi on otaczać się ludźmi młodymi - twierdzi Jarosław Sellin z PiS. Procentuje również to, że Marcinkiewicz nie ujawnia przywódczych zapędów i nie boi się zlecać innym odpowiedzialnych zadań.
Przyszli na chwilę
Współpracownicy Marcinkiewicza kompletują zespoły, opowiadają o dalekosiężnych planach. - Od początku byliśmy traktowani, jakbyśmy przyszli tylko na chwilę. Rząd miał nie dostać wotum zaufania, miały być nowe układy koalicyjne, odwołania - wzrusza ramionami Michał Wiórkiewicz, lat 26, działacz PiS. Jest osobistym sekretarzem premiera, towarzyszy mu w wizytach , jego numer podaje się jako kontaktowy do Marcinkiewicza . To on pilnuje kalendarza, gdy trzeba przerywa spotkania.
Każdy z otoczenia premiera ma ściśle wyznaczone zadania. Mariusz Błaszczak, szef Kancelarii, i jego zastępca Piotr Tutak, poza zadaniami organizacyjnymi, odpowiadają za przedsięwzięcia ważne z punktu widzenia strategii rządowej. Pracownicy i zewnętrzni obserwatorzy oceniają zgodnie, że Zbigniewem Derdziukiem - sekretarzem stanu i szefem Stałego Komitetu Rady Ministrów - Kancelaria stoi.
Jest jeszcze Ryszard Schnepf, sekretarz stanu ds. zagranicznych, autor wizji polityki zagranicznej PiS, oraz Adam Lipiński, wiceszef Prawa i Sprawiedliwości - bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego - odpowiedzialny za kontakty rządu z parlamentem, a także sprawy wschodnie. Konrad Ciesiołkiewicz, rzecznik rządu, to obok Michała Wiórkiewicza osoba najczęściej widoczna w najbliższym otoczeniu szefa rządu.
W ścisłym gronie zaufanych premiera poczesne miejsce zajmuje także Jacek Tarnowski, szef gabinetu politycznego, a spośród jego podwładnych - Marian Przeździecki.
Pozostali kancelaryjni ministrowie - Mariusz Kamiński, budujący biuro antykorupcyjne, oraz Mariusz Pasionek, zastępca Zbigniewa Wassermanna, pracują na uboczu głównego instytucjonalnego nurtu życia, skupieni na własnych urzędach.
Do znalezienia się w bezpośrednim otoczeniu premiera doświadczenie zawodowe nie wystarcza. To działka wyłącznie dla znanych i sprawdzonych, także politycznie - przekonują współpracownicy Marcinkiewicza. Dlatego konkurs na szefa sekretariatu premiera nie został na razie rozpisany i na razie się na to nie zanosi.
Wygląda na to, że udało się Marcinkiewiczowi zgromadzić w swoim kancelaryjnym kotle dużo pary; teraz problem w tym, jak ją puścić w koła.
Polityka