"Kocham moją lazy girl job. Wszystko co robię to kopiowanie i wklejanie tych samych maili, wykonywanie 2-3 telefonów dziennie, robienie 30-minutowych przerw sześć razy na dzień i dostawanie niezłej wypłaty" - czytamy w jednym z wielu wpisów w mediach społecznościowych, oznakowanych hashtagiem #lazygirljob. "Lazy girl job" to jeden z coraz popularniejszych tiktokowych trendów. Oznacza "pracę dla leniwej dziewczyny" lub "leniwą/łatwą pracę dla dziewczyny". Szczególnie upodobali go sobie przedstawiciele i przedstawicielki pokolenia Z. Podkreślają, że nie są dla nich ważne zarobki czy kariera, a dbanie o siebie i balans między życiem zawodowym a prywatnym. Posty oznaczone tą nazwą zawierają zwykle krótkie klipy, na których osoby chwalą się swoją pracą zza biurka. Autorki i autorzy mówią o zaletach swoich obowiązków - nie są dla nich zbyt obciążające, nie wymagają od nich wiele pracy, zaś pensja, którą otrzymują w pełni satysfakcjonuje. Lazy girl job. Na czym polega trend - Z jednej strony ten trend może dać nam informacje o nastawieniu młodszych pokoleń co do samej kariery. Dla nich kariera, sukces w rozumieniu takim, w jakim pojmowały to starsze pokolenia, przestał być aktualny, atrakcyjny i pociągający - mówi Żaneta Rachwaniec, psycholożka i psychoterapeutka. Młodzi rzadziej chcą już brać udział w korporacyjnym wyścigu po szczeblach kariery. Według ekspertki to pokazuje też, że młodzi ludzie tracą poczucie kontroli i poczucie wpływu. - Mówią wyraźnie o tym, że mimo ciężkiej pracy i tak nie mogą zarobić na mieszkanie, nie stać ich na raty kredytu. Wcześniejsze pokolenia mogły mieć takie przeświadczenie, że jeśli będziemy pracować to uda nam się zbudować dom, spłacić mieszkanie, to było dla nas osiągalne. Dla młodszego pokolenia już nie jest - zauważa Rachwaniec. - Często mają poczucie, że choćby nie wiadomo ile wysiłków wkładali w swoją prace, nie będą mogli zrealizować tych celów. Po co więc mają się męczyć i tracić swoje życie na pogoń za czymś, co i tak nie będzie dla nich dostępne. To pokazuje zniechęcenie i depresyjność młodego pokolenia. Trochę przestali wierzyć w sprawstwo. Myślą często: jeśli świat daje tak mało, dlaczego ja mam dawać z siebie jak najwięcej? - zastanawia się psycholożka. Pokolenie Z ma własne wartości Młode pokolenie ma inne cele, inny sposób realizacji tych celów niż poprzednicy. Żaneta Rachwaniec podkreśla, że dla wcześniejszych pokoleń istotne było posiadanie czegoś na własność, własnego domu, mieszkania. - Teraz młodzi są bardziej mobilni, cenią możliwość pracy zdalnej, nie zawsze mają potrzebę przywiązywania się do jednego miejsca. Nie chcą harować całe życie po to, by zapewnić sobie materialne wartości - mówi. Do tego dochodzi przekonanie, że nasz system emerytalny jest niepewny. - Kiedyś słyszeliśmy, że musimy pracować, bo nie będziemy mieć emerytury. Dziś młodzi wiedzą, że ten system jest niepewny więc na co mają pracować czy odkładać. Oni nie widzą celów, które stawiano przed nami - dodaje psycholożka. Młodzi chcą szukać własnej drogi, własnej satysfakcji. To przejawia się w sferze zawodowej, ale i w związkach. - Jest coraz mniejsza tendencja do tego, by te związki formalizować, coraz więcej jest związków otwartych, albo takich, gdzie ludzie mieszkają osobno - podkreśla ekspertka. - Człowiek zaczyna coraz bardziej skupiać się na sobie. Decyzja o rodzicielstwie jest przesuwana w czasie, żeby jak najwięcej tego czasu poświęcić dla siebie - dodaje. Psycholożka zauważa, że dla młodych osób często wartością jest też to, by żyć inaczej niż poprzednie pokolenia. - Dobrostan jest ważniejszy niż osiąganie kolejnych szczebli w korporacji, w której jesteśmy małym trybikiem, szef nie zna nawet mojego imienia - mówi Żaneta Rachwaniec. Anna Nicz Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!