Nadawcy chcą małej nowelizacji zamiast projektu rządowego
Rezygnację z rządowego projektu nowelizacji ustawy o rtv oraz przygotowanie małej nowelizacji obejmującej jedynie kwestie dostosowania naszego prawa do ustawodawstwa UE zaproponowali dzisiaj posłom nadawcy niepubliczni. Pomysły te nadawcy wysunęli, nie po raz pierwszy, podczas pierwszego posiedzenia sejmowej komisji kultury i środków przekazu poświęconego rządowemu projektowi nowelizacji Ustawy o radiofonii i telewizji. Wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska nie sądzi jednak, aby stanowisko rządu w sprawie nowelizacji mogło się zmienić. - Gdybyśmy myśleli, że można to zrobić inaczej, to byśmy przygotowali inny projekt - mówiła. Jakubowska obawia się, że przesunięcie terminu pozostałej części nowelizacji może oznaczać całkowite zablokowanie zmian. Tymczasem zdaniem Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości, SLD i PSL kontrolują telewizję publiczną niezależnie od tego czy rządzą, czy są w opozycji.
Na dzisiejszej konferencji prasowej lider PO Maciej Płażyński powiedział, że "zestawienie czasu informacji o działaniach władz partii, organizacji związkowych i społecznych oraz polityków", przeprowadzone przez TVP, jednoznacznie wskazuje, że telewizja publiczna "jest telewizją dwóch partii - SLD i PSL".
- Źle się dzieje w państwie polskim, a już szczególnie źle się dzieje w telewizji - wtórował Płażyńskiemu lider PiS Jarosław Kaczyński. Podkreślił, że na tym tle rządowy projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji jest "szczególnie niebezpieczny".
Z danych przedstawionych dziennikarzom przez przedstawicieli PO i PiS wynika, że we wszystkich programach informacyjnych i publicystycznych TVP, emitowanych w czasie najwyższej oglądalności w lutym tego roku, 72 proc. czasu poświęcono rządowi, partiom koalicyjnym i prezydentowi, a całej opozycji - 28 proc. Te dane przekazał dzień wcześniej mediom również jeden z członków KRRiT, Jarosław Sellin.
Cieliszak: SLD i PSL nie kontrolują TVP
Rzecznik TVP Janusz Cieliszak odpierając zarzuty o stronniczość TVP, podawał natomiast, że procent czasu poświęconego politykom z partii tworzących rząd wyniósł 19,5 proc., a dla polityków opozycji - 18,8 proc.
- SLD, PSL, ani żadna inna partia polityczna nie kontroluje Telewizji Polskiej - zapewnia Cieliszak. - Żadna partia nie kontroluje Telewizji Polskiej, chociaż bardzo by chciała, dlatego, że politycy chcą się ogrzać światłem wiarygodności jupiterów telewizji publicznej, która jest kilka razy bardziej wiarygodna, niż te ugrupowania - powiedział dzisiaj dziennikarzom. Dodał, że każda partia, "a szczególnie te, które mają taką popularność jak PiS, czy Platforma Obywatelska zazdroszczą TVP tego, że jej wiarygodność i popularność jest przynajmniej cztero- czy pięciokrotnie wyższa niż tych partii".
Braun: istnieje niepokojąca nierównowaga polityczna w TVP
Według przewodniczącego KRRiT Juliusza Brauna, obecnie na antenie telewizji publicznej faktycznie mamy do czynienia z niepokojącą nierównowagą w obecności polityków koalicji rządzącej i opozycji na korzyść tych pierwszych. Braun odniósł się w ten sposób do podawanych w ostatnich dniach przez polityków opozycji i rzecznika TVP sprzecznych, choć opartych na tych samych badaniach, zestawień czasu poświęconego działaniom władz, partii i polityków. Zestawienia przygotowało dla Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji biuro polityki i koordynacji programowej TVP.
Według przewodniczącego KRRiT, Cieliszak dokonał "zbyt daleko idącej interpretacji obronnej" i "nie po raz pierwszy nadużył swojego stanowiska". - Rzecznik porównywał bowiem - wyjaśniał Braun - tylko obecność partii koalicyjnych i opozycyjnych, nie biorąc pod uwagę czasu poświęconego rządowi, w skład którego wchodzą właśnie politycy koalicji.
W sejmowej komisji po raz pierwszy o noweli rtv
Z udziałem przedstawicieli rządu i mediów oraz ekspertów rozpoczęło się dzisiaj pierwsze posiedzenie sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu poświęcone rządowemu projektowi noweli ustawy o radiofonii i telewizji.
Przewodniczący komisji Jerzy Wenderlich z SLD rozpoczynając posiedzenie zaapelował, aby dyskusja nie służyła "kreowaniu politycznych namiętności". Występująca jako pierwsza wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska powiedziała, że "im więcej czasu mija od debaty nad projektem, tym bardziej rząd utwierdza się w przekonaniu, że jest to dobry projekt". - Liczba kłamstw i pomówień na temat tego projektu jest tak duża, że pisanie sprostowań zajmowałoby cały dzień - dodała Jakubowska.
Sejmowa komisja wyłoni ze swego grona grupę posłów, która rozpocznie pracę nad ostatecznym kształtem ustawy. Z 9 posłów aż pięciu będzie reprezentować koalicję. Możliwe więc, że krzywdzące dla interesów niezależnych mediów i dla wolności słowa zapisy pozostaną w ustawie. To wersja pesymistyczna.
Możliwe jednak, że w ciągu najbliższych tygodni SLD częściowo lub całkowicie wycofa się z wojny wypowiedzianej niezależnym mediom. Projekt podzielił bowiem nie tylko parlament, ale także doprowadził do rozłamu wewnątrz klubu SLD. Co więcej, krytykuje go też lewicowy prezydent, który uważa rządowy projekt za nierealistyczny i niebezpieczny; niebezpieczny także dla rządzącej lewicy. Aleksander Kwaśniewski kilkanaście dni temu stwierdził, że nie podpisze ustawy w obecnym kształcie.
Sam premier Leszek Miller, jakby zaskoczony burzą wywołaną przez nowelizację mówi: "Myślę, że prace nad tym projektem będą trwały długo z uwagi na liczne komplikacje.
Przypomnijmy: nowelizację ustawy o rtv skrytykował m.in. Międzynarodowy Instytut Prasowy (IPI), Światowy Komitet Wolności Prasy (World Press Freedom Committee), a także Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Andrzej Zoll.
INTERIA.PL/RMF/PAP