wykluczył po wyborach koalicję z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin; nie wykluczył wspólnego rządu z Platformą Obywatelską. Konrad Piasecki: Czy IV RP umarła, zanim się na dobre narodziła? Jarosław Kaczyński: W żadnym wypadku. Wiem, że takie są nadzieje jej przeciwników, ale IV RP zupełnie dobrze się trzyma - jeśli spojrzeć na sondaże - i IV RP doprowadziła, że mamy wyraźny podział. Te wybory będą swego rodzaju plebiscytem i my ten plebiscyt wygramy. A po wyborach idee IV RP z kim pan chce wcielać w życie? Kandydatów i chętnych do tego zdaje się być coraz mniej? Ktoś, kto wygrywa plebiscyt może wcielać idee, które uzyskały poparcie. Wierzę, że tak wygramy, że będziemy mogli to robić. Takie nadzieje wszyscy mają przed wyborami i jakoś się to nikomu jeszcze nie udało. Ktoś musi być pierwszy. PiS będzie tym pierwszym? Dzisiejsze sondaże na to nie wskazują. Nie są najgorsze. Ale czegoś takiego jak zdolności koalicyjnych widzę w PiS-ie coraz mniej - bo z kim? Z Samoobroną? Jak ktoś wygrywa wybory, to zyskuje także zdolność koalicyjną. A niektórzy, jak przegrają wybory, to im rozum wróci. Pytam o granice pańskiej wyobraźni. Wyobraża pan sobie jakąkolwiek koalicję z Samoobroną? To doświadczenie mam już za sobą. LPR? Nie wracajmy do trudnej, choć pod wieloma względami pożytecznej przeszłości. Czyli tylko Platforma? Zobaczymy. Nie ma co rozważać o koalicjach, jak jeszcze nie było wyborów, bo to jest dzielenie skóry na niedźwiedziu. To porozmawiajmy o sytuacji przed wyborami. Czy kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na premiera w tej kampanii jest Jarosław Kaczyński? A któż ma być? Może stwierdził pan, że premierostwo już się panu nie podoba? Zmęczyło pana. To jest męczące, ale jestem gotów się poświęcić. A za którego z ministrów pańskiego rządu, w razie jakichś negocjacji koalicyjnych, będzie pan umierał? Kto jest takim pionkiem nie do zbicia na PIS-owskiej szachownicy? Zbigniew Ziobro? Z całą pewnością Zbigniew Ziobro to jest człowiek, który dobrze przysłużył się ojczyźnie i powinien się jej dalej dobrze przysługiwać jako minister sprawiedliwości. Donald Tusk, niespecjalnie lubiany przez pana, mówi, że to bestia, wyhodowana na pańskiej piersi? Donald Tusk ma bardzo bogaty język - właśnie tego typu - ale od razu mówię: nie będziemy się w tej kampanii wyborczej ścigać w agresji z PO, bo to na pewno przegramy. Oni od przeszło dwóch lat pokazują tutaj poziom olimpijski. Nie mamy szans. Mówi pan: agresja, a ja przypomnę słowa Jacka Kurskiego: "Jeśli CBA osiągnie kolejne sukcesy, to niektórzy z polityków przestaną się śmiać". To brzmi jak groźba. Jeśli chodzi o Jacka Kurskiego, to trzeba to traktować jako licencja poetica, bo on nie ma żadnej wiedzy na temat pracy CBA. Pan ma? W pewnym zakresie tak. I CBA, i prokuratura odegrają w tej kampanii znaczącą rolę? Nie odegrają żadnej znaczącej roli. To będzie kampania na argumenty. Wszyscy, którzy się tego obawiają, są ludźmi bardzo oderwanymi od rzeczywistości, mają radykalny kłopot z oceną rzeczywistości, co ich dyskwalifikuje jako polityków albo mają po prostu złą wolę. Sytuacja, gdy jeden z najbogatszych Polaków nie ma oporów, by dzwonić do prezydenta i prosić go o pomoc i ratunek przed ABW. To jest dobry standard? Ten człowiek znał mojego brata tak jak bardzo wielu innych polityków i nie polityków z Trójmiasta i w tym nie ma nic złego. Prezydent go o taki telefon nie prosił, ani go nie akceptował. Rozmowa trwała ponad 30 sekund i żadnej interwencji nie było. To, że ktoś kogoś zna i do niego dzwoni, nie ma nic nadzwyczajnego. Problem by się zaczynał, gdyby była jakaś interwencja - nie było jej i zamknijmy ten temat. Myśli pan, że wszyscy biznesmeni mają telefony do pańskiego brata? Dla mnie to jest nadzwyczajne. Tak się składa, że brat ma kolegów z pracy na Uniwersytecie Gdańskim, którzy mają dziś dużą firmę prawniczą i współpracują na płaszczyźnie obsługi prawnej z panem Krauze, bo przecież o niego pan pyta, i sądzę, że to była taka droga. On zwrócił się do nich - to są jego bliscy koledzy, jeden z nich to nawet jego przyjaciel i ma telefon mojego brata - nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ani tajemniczego.