Ministrowie przestaną kierować PO w regionach
Członkowie rządu przestaną wkrótce kierować Platformą Obywatelską w regionach. W sobotę nowego szefa wybierze łódzka PO. Mazowiecka i zachodniopomorska Platforma dokonają zmian wkrótce po Nowym Roku.
Zmiany we władzach regionów to efekt październikowej uchwały zarządu głównego Platformy o zakazie łączenia stanowisk ministerialnych (dotyczy to też wiceministrów) z funkcją szefa partii w regionie. Zakaz - postanowił zarząd - miał obowiązywać od 1 stycznia.
Władze PO argumentowały, że decyzja była konieczna ze względu na zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego, ponieważ ministrowie PO, będący jednocześnie szefami partii w regionach, mieli za mało czasu na sprawy partyjne.
W sobotę zbierze się łódzki zarząd i Rada Wojewódzka łódzkiej PO. Wtedy to właśnie, dotychczasowy przewodniczący Platformy w Łódzkiem i minister infrastruktury Cezary Grabarczyk ma złożyć rezygnację.
Jak dowiedziała się ze źródeł zbliżonych do partii kandydatami na szefa Platformy w Łódzkiem są obecny marszałek województwa łódzkiego Włodzimierz Fisiak i przewodniczący sejmowej podkomisji stałej ds. przygotowania Polski do organizacji Euro 2012 poseł Andrzej Biernat. Według informacji, największe szanse w sobotnich wyborach ma Fisiak.
Zachodniopomorska Platforma wyboru nowego szefa regionu dokona po Nowym Roku. Michał Marcinkiewicz, sekretarz zarządu zachodniopomorskiej PO, poinformował, że w sobotę odbędzie się zebranie Rady Regionu, na którym spodziewana jest rezygnacja obecnego szefa regionu Stanisława Gawłowskiego, który jest wiceministrem środowiska. Jeśli Gawłowski zrezygnuje z szefowania w partii, zarząd wybierze w przyszłym roku nowego przewodniczącego.
Lokalne media wymieniają jako ewentualnych następców Gawłowskiego posłów Magdalenę Kochan, Sławomira Nitrasa oraz Sebastiana Karpiniuka.
Zarząd mazowieckiej Platformy zbierze się dopiero po Nowym Roku - powiedziała PAP Małgorzata Kidawa-Błońska. Przyznała, że zarząd Platformy nakazał zmienić szefów regionów do końca roku, ale - jak oceniła - należy to traktować jako termin "instrukcyjny".
Nieoficjalnie dowiedziała się w partii, że minister zdrowia Ewa Kopacz, która kieruje PO na Mazowszu, nie chce zrzec się stanowiska na rzecz swojego dotychczasowego zastępcy Andrzeja Halickiego. Niewykluczone, że Kopacz zdecyduje się startować do europarlamentu i nie chce utracić wpływów w regionie - tłumaczy rozmówca.
W połowie października Halicki na dwa dni zastąpił Kopacz, wybrany na stanowisko p.o. szefa Platformy Obywatelskiej na Mazowszu - decyzją mazowieckiego zarządu partii. Jak tłumaczył wtedy Halicki w praktyce już od marca kierował mazowiecką PO, zostało to tylko doprecyzowane w uchwale.
Jednak dwa dni później zarząd regionu zebrał się ponownie i anulował podjętą uchwałę. Halicki tłumaczył, że stało się tak wskutek "szumu medialnego" wokół tej sprawy. Jak mówił, z relacji niektórych mediów "mylnie wynikało", że Ewa Kopacz została odwołana, bo utraciła zaufanie wśród działaczy Platformy w regionie. Tymczasem źródła w partii nieoficjalnie tłumaczyły wtedy, że Kopacz poskarżyła się Tuskowi, że odwołano ją z zaskoczenia i wymogła cofnięcie decyzji zarządu.
Wicepremier Grzegorz Schetyna, minister spraw wewnętrznych i administracji, oficjalnie zrezygnował z szefowania dolnośląskiej PO 29 listopada. Zastąpił go europoseł Jacek Protasiewicz, który wcześniej był wiceprzewodniczącym dolnośląskiej PO.
INTERIA.PL/PAP