O możliwej zmianie w rządzie informowaliśmy we wtorek. Dymisja ministra Kowalczyka to reakcja Prawa i Sprawiedliwości na krytykę rolników pod adresem partii rządzącej. PiS chce nowego otwarcia PiS zmianę tłumaczy chęcią nowego otwarcia w relacjach z rolnikami, a nie obarczeniem całą odpowiedzialnością wyłącznie Henryka Kowalczyka. Dlatego, jak ustaliła Interia, Kowalczyk pozostanie w rządzie jako minister bez teki i nikt nie będzie go rozliczać z decyzji i zaniechań wobec rolników. Polityczny cel zmiany i nowego otwarcia jest jeden: wyhamowanie protestów, które stają się coraz bardziej dla PiS ryzykowne. Czarę goryczy miała przelać wypowiedź ministra w programie "Graffiti" w Polsat News. Kowalczyk stwierdził tam, że do problemów rolników przyczyniły się m.in. UE i firmy, które nie kupują polskich zbóż. - Ten problem można było przewidzieć, natomiast były deklaracja UE o utworzenie korytarzy solidarnościowych, na które czekałem. Są firmy, które teraz krytykują tę sytuację, a nie kupują. To one wykorzystały rolników - powiedział minister Kowalczyk. Jego słowa wzbudziły falę negatywnych komentarzy. - Przypieczętował tym swoje odejście. Miał uspokajać sytuację, a nie dawać amunicję przeciwnikom - mówi "Interii" polityk PiS. Henryk Kowalczyk o powodach dymisji Sam minister ogłaszając w środę na konferencji prasowej swoją rezygnację zapewnił, że ustalenia poczynione wspólnie z rolnikami podczas "okrągłego stołu", są realizowane na różnych etapach. - Są przygotowywane programy skupowe. Wczoraj Komisja Finansów Publicznych przeznaczyła już pierwsze 600 mln złotych na ten cel. Są realizowane rozwiązania, które będą ułatwiać przechowywanie zbóż - powiedział. - Są dopłaty do zbóż, jest przygotowane rozwiązanie dotyczące dopłat do środków transportu zbóż do portów, udrażnianie są porty. Wszystkie te zadanie są realizowane - dodał. Kowalczyk przypomniał, że jednym z punktów porozumienia z rolnikami było to, że polski rząd wystąpi do KE o uruchomienie klauzuli ochronnej w zakresie importu bezcłowego i bezkontyngentowego zboża z Ukrainy. - Taki wniosek został wysłany, natomiast KE opublikowała projekt przedłużenia bezcłowego i bezkontyngentowego importu zbóż z Ukrainy na kolejny rok, który będzie obowiązywał do czerwca 2024 roku - wyjaśnił. - Ponieważ widać wyraźnie, że ten podstawowy postulat rolników nie zostanie spełniony przez KE, ja podjąłem decyzję o złożeniu rezygnacji z funkcji ministra rolnictwa i rozwoju wsi - oświadczył. - Liczę, że zmiana na stanowisku zostanie dokonana w miarę sprawnie i szybko. Swojemu następcy życzę sukcesów i rozwiązania tego problemu - zakończył. Robert Telus zastąpi Henryka Kowalczyka Z naszych ustaleń wynika, że nowym ministrem rolnictwa będzie Robert Telus, poseł PiS, rolnik i szef sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi. To on, wedle rozmówców Interii, jest wskazywany jako bardziej prawdopodobny następca Kowalczyka. - Na pewno musi to być ktoś, kto będzie umiał rozmawiać z rolnikami i kto rozumie ich punkt widzenia - słyszymy w PiS. Henryk Kowalczyk zasiadał na stanowisku ministra rolnictwa i rozwoju wsi od 26 października 2021 roku. Zastąpił wówczas Grzegorza Pudę. Kowalczyk został wtedy również wicepremierem. W latach 2018-2019 Kowalczyk był ministrem środowiska, a w 2016 roku pełnił obowiązki ministra skarbu państwa.