Miller: Tusk zamierza przyciągnąć do siebie rozmaite sieroty po LiD-zie
Za to, że premier Tusk zamierza jeszcze parę osób podobno wziąć z lewicy, ja osobiście jestem wdzięczny, dlatego, że - sądząc po nazwiskach - premier zamierza przyciągnąć do siebie rozmaite sieroty po LiD-zie. Jak Tusk ostatecznie złoży do grobu koncepcję LiD-u, to ja będą wdzięczny - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Leszek Miller.
Konrad Piasecki: Ech, ci europejscy socjaliści. Pan poznał Dominique'a Strauss-Kahna?
Leszek Miller: - Gdzieś na jakichś konferencjach prawdopodobnie tak, ale bliżej nie zawarłem z nim żadnej znajomości.
Na salonach europejskiej lewicy nie słynął z podobnych ekscesów, jak te, których dopuścił się w Stanach Zjednoczonych?
- Nie, do tej pory nie słyszałem. Ale - wie pan - z drugiej strony wydaje mi się, że to może być kolejna dęta sprawa.
Widzi pan jakieś drugie dno?
- Widzę. Widzę wybory prezydenckie we Francji.
Długa ręka Sarkozy'ego dosięgła pokojówki i wsadziła ją do pokoju Dominiqu'e Strauss-Kahna?
- Może niekoniecznie Sarkozy'ego, ale może jakichś przyjaciół Sarkozy'ego.
Myśli pan, że socjaliści europejscy staną za nim murem, czy to będzie tak, że umyją ręce i powiedzą: "Tego pana właściwie nie znamy"?
- Część od razu umyje ręce, a część będzie czekać i będzie oczekiwać faktów, a nie tylko spekulacji i pomówień.
Ale tak czy inaczej, to chyba koniec szefa MFW.
- To trudna sytuacja dla wybitnego polityka. Ale jak się okaże, że ktoś po prostu namówił panią pokojówkę albo ktoś jeszcze za to zapłacił, to sytuacja będzie zupełnie inna.
Czy po stracie Arłukowicza liderom SLD zaczęły puszczać nerwy, panie premierze?
- Dlaczego?
Bo to żądanie, żeby w następnym parlamencie to nie Tusk był premierem, a może Grzegorz Schetyna, brzmi dość - przyzna pan - humorystycznie.
- Nie humorystycznie. Tak się po prostu mówi...
Ale po co?
- ... "zrobiłeś nam przykrość, to my tobie też, tylko nie przed wyborami, bo to nie ma sensu, ale po wyborach".
Myśli pan, że Donald Tusk długo w nocy płakał, jak się dowiedział, że Grzegorz Napieralski nie chce go w roli premiera?
- Może nie płakał, ale wyobrażam sobie kilku polityków Platformy Obywatelskiej, którzy sobie pomyśleli: "Hm, ciekawa koncepcja, dlaczego nie?".
Myśli pan, że to granie na takie rozszczelnianie Platformy, wkładanie klina między Schetynę a Tuska?
- Przecież obaj wiemy, że premier Tusk nie ma samych przyjaciół w Platformie Obywatelskiej.
Tak, ale myślę, że ci przyjaciele słysząc Grzegorza Napieralskiego stawiającego takie warunki też się nie cieszą.
- Myślę, że pomyśleli sobie: "Poczekamy, zobaczymy, czemu nie".
A pan też widzi w Tusku człowieka zużytego i zmęczonego?
- Nie. Ja uważam, że Tusk zachowuje się nad podziw dobrze, choć ten pomysł, żeby wezwać Napieralskiego do biegu przełajowego...
Tradycja Janusza Kusocińskiego.
- Tak, ale uważam, że nie bez powodu premier zaproponował bieg, bo w biegu jest dobry - cały czas ucieka przecież przed rozmaitymi problemami, więc nogi i płuca ma w porządku.
A pan by się przebiegł z nim na te 10 kilometrów?
- Ja takiego dystansu nie wytrzymuję.
Nie ta kondycja.
- Teraz już nie ta.
Ale rzeczywiście jest tak, że pańskim zdaniem SLD będzie teraz grało na Grzegorza Schetynę, czy to tylko taktyczne zagryweczki?
- Trzeba grać na aktualnego lidera, bo dopóki lider się nie sprawdził w wyborach, to nie ma co kombinować. Natomiast po wyborach otwierają się rozmaite możliwości oczywiście.
Ale rozumiem, że dzisiaj traktuje to pan jednak przede wszystkim jako sposób na odegranie się na Tusku.
- Jako jeden z wariantów oczywiście. To, że premier Tusk zamierza jeszcze parę osób podobno wziąć z lewicy, ja osobiście jestem wdzięczny, dlatego, że - sądząc po nazwiskach - premier zamierza przyciągnąć do siebie rozmaite sieroty po LiD-zie. Ja od początku uważałem LiD za potworny błąd. Walczyłem z tym. Nawet odszedłem z SLD przez to. Więc jak Tusk ostatecznie złoży do grobu koncepcję LiD-u, to ja będą wdzięczny.
Pan wie kogo zamierza przyciągnąć?
- Czytuje się w gazetach rozmaite nazwiska. To są wszystko aktywiści LiD-u.
A te nazwiska, których pan nie czytuje w gazetach, wymieni pan?
- Ci, którzy są związani z SLD, nie odejdą do Tuska.
Na pewno? Arłukowicz też miał nie odejść.
- Ale Arłukowicz nigdy nie był związany z SLD. Arłukowicz to partia Borowskiego.
To prawda, że eksprezydent, a pański szorstki przyjaciel, jakoś uczestniczył w tym transferze Arłukowicza?
- Mnie Aleksander Kwaśniewski mówił, że był przeciwny temu ruchowi i mówił to wprost, że to jest błąd.
Ale mówił przed transferem czy po transferze?
- Przed transferem.
Czyli był wtajemniczony we wszystko.
- Być może ktoś go o to zapytał. Być może sam Arłukowicz.
Pamięta pan takie nazwiska: Piekarska, Celiński, Labuda?
- Oczywiście.
Co je łączy?
- To, że przeszli do obozu lewicy, będąc w innych partiach politycznych.
A Huebner, Cimoszewicz, Arłukowicz?
- Też, ale Cimoszewicz nie przeszedł do obozu PO.
Ale wyszedł z obozu SLD.
- Tak, to prawda.
Dlaczego Grzegorz Napieralski nie potrafi tych ludzi utrzymać w swoim własnym obozie?
- A dlaczego Tusk pozbył się takich gwiazd jak Rokita, Olechowski, Gilowska, Płażyński.
Bo mu zagrażali chyba.
- Więc jeśli Napieralski porządkuje po lewej stronie sceny politycznej, jeżeli chce, aby SLD to była pełnokrwista partia polityczna, a nie rozmyta, biorąca w swoje szeregi każdego, kto tylko chce, to postępuje podobnie jak Tusk.
To są politycy, którzy od niego odchodzą, a nie których on usuwa.
- Na razie odszedł jeden - Arłukowicz. Arłukowicz to jest partia Borowskiego, która się dzięki Tuskowi ostatecznie rozsypuje. To też mnie cieszy. A co będzie dalej, zobaczymy.
Pan uważa, że Napieralski zrobił wszystko, by Arłukowicza wypchnąć z SLD?
- Nie, Arłukowicz nie musiał. Wziął poważnie koncepcję pełnomocnika rządu. Będzie takim pełnomocnikiem rządu, jak Julia Pitera, tylko, że nie w spódnicy, a w spodniach.
Pan wierzy w powyborczą koalicję PO-SLD?
- To zależy od wyborców, ale chciałbym, żeby była taka koalicja.
A w koalicję PO-PiS?
- Nie, to jest wykluczone.
Dlaczego Grzegorz Napieralski tego tak jasno nie powie, jak pan?
- Grzegorz Napieralski to mówi.
Nie, nie. Dzisiaj to on mówi, że koalicję to po wyborach będziemy ustalać.
- Może nie jest wystarczająco uważnie słuchany.
Nie, nie. Był w tym studiu w sobotę. Bardzo nie chciał tego powiedzieć.
- Ja twierdzę stanowczo, że koalicja z PiS-em jest niemożliwa i jeżeli zdecyduję się ostatecznie startować do Sejmu, to będąc w Sejmie potwierdzę to, że to jest niemożliwe.
A bardzo jest SLD złaknione władzy, tak bardzo, że pańscy młodsi koledzy pójdą na każdą koalicję, byleby rządzić?
- Nie, nie pójdą na koalicję, która oznacza samobójstwo, a koalicja z PiS-em to jest samobójstwo SLD.
A pan jeszcze cały czas nie zdecydował?
- Mam czas do czerwca. Nie ukrywam, że trochę mnie działalność parlamentarna interesuje, ale wyobrażam sobie też życie poza Sejmem, bo od kilku lat jestem poza Sejmem.
Dostał pan od Napieralskiego jakąś poważną ofertę?
- Wstępną, a ostateczną dostanę w czerwcu. Jeżeli to będzie propozycja mnie satysfakcjonująca, to ją przyjmę.