Były premier Kazimierz Marcinkiewicz pytany w piątkowym programie "Bohater Tygodnia" w TVN24, czy odchodzi z PiS powiedział, że przed wyborami nie wypowiada się na ten temat. Marcinkiewicz zaznaczył, że nie wspiera w kampanii wyborczej żadnej partii. Z jego wypowiedzi można było jednak wnioskować, że odszedł z PiS. Informację o tym, że b. premier odchodzi z PiS, podał jeszcze przed programem w TVN24 portal dziennik.pl. Marcinkiewicz zaprzeczył jednak, jakoby miał podać dziennikarce portalu taką informację. - Na ten temat nie wypowiadam się od dłuższego już czasu, bo mamy kampanię wyborczą. Ja nie wspieram żadnej partii politycznej w czasie tej kampanii wyborczej, w związku z tym uznałem, że nie ma powodów, żeby na ten temat rozmawiać, abym się wypowiadał w tej sprawie - oświadczył Marcinkiewicz. Z jego wypowiedzi można jednak wnioskować, że z PiS odszedł. - Czy pan uważa, że ja jestem honorowym człowiekiem, czy nie? - pytał Marcinkiewicz gospodarza programu Andrzeja Morozowskiego. - Co by się wydarzyło, gdyby pan - Andrzej Morozowski siedział sobie przed telewizorem, a w telewizorze była debata prezesów telewizji? Siedzi pan prezes (TVN) Walter (...) i mówi: a ten Morozowski, on to był fajny w tym Radiu Zet (jego wcześniejszym miejscu pracy), tam to był dziennikarzem, no teraz to jest słaby - chyba go skrzywdziliśmy biorąc go do telewizji. Co by pan zrobił? - pytał Marcinkiewicz. Na początku września premier i prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił na konferencji prasowej: - Zrobiliśmy krzywdę panu Marcinkiewiczowi, robiąc go premierem (...) Nie wytrzymał bycia premierem, (...) nie wytrzymał także tego, że tym premierem przestał być. Pytany wówczas o dobre oceny Marcinkiewicza w badaniach opinii publicznej, J.Kaczyński powiedział, że b. premier "znakomicie tańczył na kinderbalach", ale "jeśli chodzi o inne sprawy, to było znacznie gorzej". Dopytywany wprost Marcinkiewicz nie chciał przyznać, że z PiS-u odszedł. Słowom dziennikarza: "Pan w PiS-ie nie jest, tylko pan nie chce tego dziś ogłosić, proszę zaprzeczyć, że ja źle mówię", b. premier jednak nie zaprzeczył. - Na tematy partyjne będę się wypowiadał po kampanii wyborczej - zaznaczył Marcinkiewicz. Wyjaśnił, że nie chce, aby jego osoba była wykorzystana w kampanii wyborczej. Marcinkiewicz powiedział też, że z premierem nie rozmawiał od bardzo dawna, "ale komunikacja między nimi jest". Przyznał jednocześnie, że żałuje, iż nie zbuntował się, gdy PiS zawierało koalicję z LPR i Samoobroną. - Żałuję do dziś. Jak ktoś już się sparzył, nie warto, żeby inni parzyli się tym samym ogniem po raz kolejny. Warto uczyć się od innych, także na błędach. Ja popełniłem błąd, tak uważam osobiście, żałuję tego, mam wyrzuty sumienia - powiedział. Dodał, że gdyby PO zawarła koalicję z LiD, miałaby te same wyrzuty, co on. Zdaniem b. premiera, mało prawdopodobne jest, by po wyborach powstała koalicja Platformy i LiD (SLD+SdPl+PD+UP). Jak zaznaczył, właśnie m.in. po to zdecydował się na wsparcie krakowskiego kandydata Platformy do Sejmu Jarosława Gowina, aby wzmocnić w PO środowisko przeciwne takiemu sojuszowi. Według Marcinkiewicza, kiedyś dojdzie do zawarcia koalicji PO i PiS. - Po tych wyborach sytuacja nie będzie łatwa, ale na pewno jest to jeden z wariantów, który będzie mógł nastąpić i to z bardzo różnych powodów. Nie chcę tego opisywać dziś, bo to ma także jakiś wpływ na kampanię wyborczą, ale dobra analiza tego, co się będzie działo po wyborach wskazuje na to, że nie można wykluczyć właśnie takiej koalicji - uważa b. premier. Marcinkiewicz podkreślił też, że szanuje szefa PO Donalda Tuska. - Dużą robotę zrobił. Założył Platformę Obywatelską razem z innymi - powiedział b. premier. Pytany, kto jego zdaniem wygra nadchodzące wybory, odparł, że "wszystko wskazuje, że jednak PiS". - Kampania wyborcza Prawa i Sprawiedliwości ma swój cel, swoją myśl, idzie bardzo systematycznie, dzień w dzień, z bardzo konkretnym przekazem, a Platforma Obywatelska jeszcze nie wybrała sposobu dotarcia do swoich wyborców oraz do tych, którzy jeszcze nie zdecydowali się jak głosować - ocenił Marcinkiewicz.