LiD proponuje Kartę Standardów Politycznych
Stosuj zasady Konstytucji RP, prowadź działalność publiczną w sposób jawny, bądź uczciwy, podejmuj decyzje zgodnie z zasadami prawa i własnym sumieniem, nie oskarżaj bez dowodu - to niektóre z osiemnastu zasad, ujętych w przygotowanej przez koalicję Lewica i Demokraci Karcie Standardów Politycznych.
Karta - jak ocenił na wtorkowej konferencji prasowej jeden z liderów koalicji LiD, szef SdPl Marek Borowski - to "kamień milowy" na drodze do naprawy polskiej klasy politycznej.
Politycy LiD-u zapowiedzieli, że karta znajdzie się w programie Lewicy i Demokratów. Będzie też dostępna na stronie internetowej.
Borowski podkreślił, że karta jest potrzebna m.in. dlatego, że w rankingach zaufania politycy są na "szarym końcu". - Każde ugrupowanie ma swoje afery (...), "czyściochów" nie ma. Trzeba wreszcie powiedzieć stop - mówił szef SdPL.
- Jeśli nie zwrócimy się do siebie i do innych o to, aby podpisali się pod taką Kartą, jeśli nie zapewnimy także pewnej formy kontroli, to nie ma szans na to, żeby polska polityka wyszła z tego bagna, w którym się obecnie znajduje - podkreślił Borowski.
Nadzorowaniem przestrzegania Karty zajmować by się miała społeczna Rada Strażników Standardów Politycznych, której członkowie byliby delegowani przez partie polityczne. Rada ta - jak tłumaczył Borowski - miałaby wydawać opinie o niezgodności z Kartą wszelkich działań politycznych i administracyjnych podejmowanych przez członków partii.
W skład Rady miałyby wejść osoby o nieposzlakowanej opinii, bezpartyjne i cieszące się niekwestionowanym autorytetem. Każdy z przedstawicieli musiałby - według propozycji LiD-u - zyskać akceptację większości pozostałych delegowanych; kadencja Rady wygasałaby wraz z kadencją parlamentu.
Borowski powiedział też, że osoba, o której zostałaby wydana opinia o niezgodności jej działań z zasadami Karty podlegać miałaby publicznej infamii. Lider LiD-u dodał, że jej wyrazem mogłoby być odsunięcie danej osoby od reprezentowania poglądów partii w mediach i na innych płaszczyznach dialogu politycznego.
Borowski poinformował, że zamiarem LiD-u jest zainteresowanie Kartą innych partii politycznych, a już w nowym Sejmie zaproponowanie uchwały, w której politycy zobowiążą się do przestrzegania standardów zaproponowanych w Karcie.
Jak dodał Borowski, takie kodeksy etyczne istnieją m.in. w Niemczech, we Francji i w USA, bo niezależnie od ustaw i konstytucji, one precyzyjniej określają co jest naganne, a co nie w zachowaniu polityków.
W czasie kampanii prezydenckiej we Francji kandydatka socjalistów Segolene Royal zobowiązała się do uszanowania standardów debaty politycznej, co - jak podkreślała - jest najważniejsze dla demokracji do przejrzystego wyjaśniania podejmowanych decyzji politycznych. Wzywała też Francuzów do większego zaangażowania w życie publiczne i oceny działań polityków.
W ocenie lidera Partii Demokratycznej Janusza Onyszkiewicza Karta miałaby przywrócić polityce pewną rangę, "odejść od tego zakłamania i hipokryzji, która jest szczególnie widoczna w ostatnim czasie". - Bez uzdrowienia polskiej polityki, bez uzdrowienia języka, w jakim ta polityka się dzieje, naprawdę trudno będzie uzdrowić nasze państwo - dodał.
Rzeczniczka koalicyjnego komitetu wyborczego Lewicy i Demokratów Jolanta Szymanek-Deresz (SLD) pytana w kontekście Karty o powołanie Nelly Rokity na doradcę prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. kobiet oceniła, że "poniżej standardów jest to, że pani Rokita obejmuje stanowisko z wysoką pensją, służbowym samochodem i komórką, a nie potrafi powiedzieć niczego merytorycznego o założeniach i celach swojej pracy".
Zdaniem Szymanek-Deresz, "dwa zdania" wypowiedziane przez Nelly Rokitę, że chce pomagać kobietom, to za mało. Jednocześnie przyznała, że ma wielkie wątpliwości, czy pani Rokita zna potrzeby polskich kobiet, tych, które nie zajmują się polityką.
Wszyscy obecni na konferencji politycy LiD-u podpisali Kartę Standardów Politycznych.
INTERIA.PL/PAP