Komentując niedzielną rozmowę między szefem Pentagonu Lloydem Austinem i ministrem obrony Rosji Siergiejem Szojgu, Aleksander Kwaśniewski mówił o możliwych konkluzjach. - Jestem przekonany, że Rosja dostała informację, że w przypadku ataku bronią masowego rażenia, czyli mówimy przede wszystkim o taktycznej broni atomowej, zostaną zaatakowane ważne cele, np. wszystkie siedziby, w których bywa Putin - ocenił były prezydent na antenie Radia Zet. Bogdan Rymanowski dopytywał, czy oznacza to, że Amerykanie uderzą w cele na terytorium Rosji. - Tak - odparł krótko były prezydent. - Myślę, że taką informację odstraszającą musiał dostać (Szojgu - przyp. red.). Kwaśniewski dodał, że zagrożenie uderzenia taktyczną bronią jądrową jest większe niż w ostatnich 30-40 latach. - Choćby z tego powodu, że mówi się o tym głośno. W związku z tym adekwatna odpowiedź musi być przygotowana. Nie można jej zrobić w ciągu paru godzin. Musi być odpowiednio rozpracowana - uważa Kwaśniewski. Zaskakująca teza w sprawie Nawalnego - Mnie wiele daje do myślenia, co świadczyłoby o pewnej grze służb, fakt, że Nawalny co prawda jest w obozie czy w więzieniu, ale żyje - powiedział były prezydent. Aleksiej Nawalny to lider rosyjskiej opozycji. On i jego współpracownicy wielokrotnie publikowali materiały dotyczące korupcji w Rosji i organizowali antyrządowe demonstracje. - To mogłoby oznaczać, teraz spekuluję na potęgę, że jest przygotowywany wariant alternatywny, gdyby to się wszystko posypało. (...) Nawalny to wyjście ostateczne, nie dla Putina, ale dla grupy, która będzie chciała ewentualnie jakiś bunt opanować, a pozostać przy władzy. Putina poświęcą w pierwszej kolejności - stwierdził Kwaśniewski. Afera podsłuchowa. Kwaśniewski: Akcja polskich służb - Gdyby mnie pan zapytał, co wiem o tej aferze, czy Falenta był graczem jednoosobowym, czy robił to na czyjeś zamówienie, czy naprawdę to komuś sprzedawał, to po tylu latach działania służb my nie mamy odpowiedzi na te pytania? - powiedział były prezydent, mówiąc o aferze podsłuchowej z 2014 roku. Rymanowski zauważył, że Kwaśniewski również został podsłuchany. Były prezydent stwierdził, że czuje się ofiarą. Jego zdaniem aferę podsłuchową powinna wyjaśnić komisja sejmowa, niekoniecznie śledcza. - Oczywiście była to operacja służb. Części polskich i niewykluczone z udziałem rosyjskich, bo one mogły być nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie zainteresowane tymi podsłuchami - stwierdził. Zapytany, jaki był cel, odparł, że "osłabienie Polski, osłabienie polskiego rządu, jaki by on nie był". Więzienia CIA w Polsce. Kwaśniewski doradza "ograniczone zaufanie" Kwaśniewski został też zapytany o sprawę Zbigniewa Siemiątkowskiego, byłego szefa polskiego wywiadu. Według ustaleń "Gazety Wyborczej" nie stanie on przed sądem w związku ze sprawą więzień CIA na terenie Polski. - Myślę, że to jest dobra decyzja. (...) Cieszę się, że Siemiątkowski, który był męczony przez prokuraturę, jest uwolniony z zarzutów, ponieważ decyzje, które wtedy podejmowały zarówno wywiady, jak i politycy, były związane z walką z terroryzmem - zaznaczył. - Mam naukę z tej historii. Po pierwsze: nie wolno wierzyć wywiadom w stu procentach. Myśmy byli zwodzeni przez dwa wywiady, potężne. CIA i brytyjski wywiad, które twierdziły, że Husajn ma broń masowego rażenia - mówił dalej. - Po drugie w relacjach nawet z największymi sojusznikami, to jest moje przesłanie dla obecnego rządu, mówimy o Stanach Zjednoczonych, trzeba zachować pewną dozę nieufności. (...) Zasada ograniczonego zaufania, to powinno obowiązywać. Szczególnie kiedy mówimy o tak wielkich partnerach, którzy często słabo liczą się z mniejszymi partnerami - dodał Aleksander Kwaśniewski.