Piotr Zgorzelski (PSL) oświadczył, że jego klub dostrzega wagę problemu wynikającego z tego, że w przyszłym roku na wolność zaczną wychodzić zbrodniarze, którym zamieniono kary śmierci na wyroki 25 lat więzienia. - Różne mogą być przyczyny tego, że sprawca po odbyciu kary nie może funkcjonować w społeczeństwie. Projekt poprawi sytuację, nasz klub opowiada się za uchwaleniem tej ustawy - powiedział. Jacek Czerniak (SLD) zadeklarował, że jego klub popiera intencje rządu - że trzeba chronić społeczeństwo przed groźnymi przestępcami, ale - jak dodał - nawet student pierwszego roku prawa wie, że prawo nie działa wstecz i że nie można skazywać dwa razy za to samo. Niemniej, jak zadeklarował, doceniając wagę problemu, posłowie SLD zagłosują za uchwaleniem takiej ustawy. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-arkadiusz-mularczyk,gsbi,1579" title="Arkadiusz Mularczyk" target="_blank">Arkadiusz Mularczyk</a> (SP) zauważył, że rządowy projekt miał jedynie zapobiec powrotowi na wolność wąskiej grupy zbrodniarzy, którzy popełnili najcięższe przestępstwa. - A tymczasem ten projekt przywraca w naszym kraju "psychuszki" znane z czasów komunistycznych - powiedział Mularczyk. - Rządowy projekt może być stosowany wobec sprawców drobnych przestępstw, nie tylko tych najcięższych. Wystarczy, że biegli stwierdzą, że osoba skazana za np. kradzież, ma zaburzenia osobowości - i może do takiego zakładu trafić. Według badań około 13 proc. Polaków ma zaburzenia osobowości. Władza rękami posłów szykuje instrument na niepokornych obywateli - mówił poseł SP. Krytykował też zapis, że nadzór nad pacjentami zamkniętego ośrodka będą sprawować firmy ochroniarskie, a nie Służba Więzienna. Zadeklarował, że jego klub poprze projekt, jeśli zostanie zmieniony.