Informacja o złożonej przez Jarosława Kaczyńskiego dymisji pojawiła się we wtorek 21 czerwca z samego rana. Jarosław Kaczyński podał się do dymisji Prezes PiS i były wicepremier ds. bezpieczeństwa poinformował o tym, kto zastąpi go w KPRM. - Moim następcą w randze wicepremiera będzie szef MON Mariusz Błaszczak - podkreślił Kaczyński. - To jest całkowicie naturalna decyzja. Mamy wojnę, a on jest ministrem obrony, więc w tej szczególnej sytuacji, w jakiej jesteśmy, takie połączenie ma bardzo duże zalety - dodał. Pytany, kiedy nastąpi powołanie Błaszczaka, lider PiS odparł, że decyzja w tej sprawie leży w gestii Andrzeja Dudy. - To jest decyzja zapadająca w Pałacu Prezydenckim, więc nie chcę mówić za Pałac Prezydencki - zaznaczył. Prezes PiS na pytanie, czy będą to jedyne zmiany w rządzie, przyznał, że nastąpi jeszcze jedna, związana z funkcjonowaniem Komitetu ds. bezpieczeństwa. Wskazał, że zastępca szefa KPRM i sekretarz Komitetu Zbigniew Hoffmann ma zostać powołany na ministra i będzie mu podlegał bieżący nadzór nad Komitetem. - Trzeba pamiętać, że minister Błaszczak w wielkiej mierze będzie musiał się jednak zajmować MON, a Komitet ds. bezpieczeństwa zajmuje się sprawami służb specjalnych, MSWiA, MSZ, a także - choć w mniejszej mierze - sprawami resortu sprawiedliwości. W związku z tym tam ktoś musi "czuwać" na co dzień. To powinien być człowiek w odpowiedniej randze - mówił Jarosław Kaczyński. Dymisja Jarosława Kaczyńskiego. "Musiałem wybrać i wybrałem" Szef PiS pytany o ocenę swojej obecności w rządzie powiedział, że udało mu się wykonać plan, który sobie zakładał. - Choć nie będę ukrywał, że w tym planie nie było wojny, choć był on przygotowywany na ewentualność wojny. Sądzę, że w tym czasie zapadły te najważniejsze decyzje odnoszące się do tego, by Polska uniknęła bardzo trudnego losu. Chcemy się na tyle zbroić, aby ewentualny atak na nasz kraj był całkowicie nieracjonalnym przedsięwzięciem - podkreślił Jarosław Kaczyński. Dodał, że dobrze wspomina te 20 miesięcy, kiedy urzędował w KPRM. - Oczywiście miałem być o cztery miesiące krócej w rządzie, ale wybuchła wojna w Ukrainie. Dzisiaj przebieg wojny jest taki, że nie wiadomo kiedy się ona skończy. Natomiast mniej więcej wiadomo, kiedy będziemy mieli wybory, w związku z tym musiałem wybrać i wybrałem. Chętnie bym doczekał do końca wojny, ale wygląda na to, że będzie się ona ciągnęła dłużej - zaznaczył prezes PiS. - Postanowiłem, że muszę się skoncentrować na tym, co jest dla przyszłości Polski najważniejsze. To nie tak, że przeceniam swoją rolę, chodzi po prostu o to, że partia musi odzyskać werwę, bo zbliża się ten czas, który dla każdej partii politycznej na świecie jest najważniejszy. Wybory są po to, aby uzyskać dobry wynik wyborczy, a jeśli chodzi o PiS, to tym dobrym wynikiem wyborczym będzie ich wygranie i możliwość sprawowania władzy, oczywiście w koalicji Zjednoczonej Prawicy - dodał.