Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Jurek nic nie wiedział

Marszałek Sejmu Marek Jurek twierdzi, że do ostatniej soboty nie wiedział, że są jakieś wątpliwości co do terminu złożenia budżetu prezydentowi, a Prezydium Sejmu przyjęło, że upływa on 19 lutego. Całej awantury nie rozumie premier Kazimierz Marcinkiewicz.

/INTERIA.PL

Jurek podkreślił, że dopiero w sobotę zapoznał się z wykonanymi pod koniec listopada ekspertyzami, z których wynika, że termin ten może mijać z końcem stycznia. Do takiej interpretacji skłaniają się prezydent Lech Kaczyński i szef PiS Jarosław Kaczyński.

A dodajmy, że jest to termin niezwykle istotny, bo jeśli do tego czasu prezydent nie dostanie do podpisu ustawy budżetowej, to będzie mógł rozwiązać parlament i rozpisać nowe wybory. Jurek twierdzi jednak, że ma zapewnienie prezydenta, iż jeśli prace nad budżetem będą przebiegać sprawnie, to prezydent nie będzie się kierował wyłącznie względami kalendarzowymi. Zaapelował też do posłów, by "nie zachowywali się tak, jakby decydującą racją prac budżetowych była chęć utrzymania własnych mandatów".

/INTERIA.PL

Także premier Kazimierz Marcinkiewicz niespecjalnie przejmuje się kalendarzem. Jego zdaniem, cała awantura jest niezrozumiała. - Ja nie widzę specjalnych problemów, budżet może być uchwalony w każdym czasie. Prezydent odnosi się do uchwalanego budżetu. Nie bardzo rozumiałem całą awanturę, która wybuchła w Sejmie właśnie w sprawie budżetu. Jeśli spokojnie pracuje się nad budżetem zawsze można zdążyć - powiedział premier na konferencji prasowej na przejściu granicznym w Medyce.

Marcinkiewicz przyznał, że spytał prawników z Kancelarii Premiera o termin zakończenia prac parlamentarnych i złożenia budżetu do podpisu prezydentowi i "jakieś 2 tygodnie temu" uzyskał informacje, że "bardzo możliwe, że termin ten upływa 1 lutego".

Premier tłumaczył w Medyce, że podczas prac nad budżetem rząd nie popełnił żadnego błędu, dopasowując się do harmonogramu przedstawionego przez parlament. - Jeśli jednak ktoś składa do budżetu siedemdziesiąt parę poprawek, na trzy miliardy złotych, to chyba nie po to, by budżet uchwalić, tylko po to, by prace programowe torpedować. Co do tego jestem absolutnie przekonany. Niech Platforma Obywatelska zacznie wreszcie bić się w swoje piersi, a nie bez przerwy w nasze - powiedział Marcinkiewicz.

Jan Rokita z PO nie wierzy, że budżet może do 30 stycznia przejść przez parlament:

Mimo tego opozycja będzie chciała bardzo szybko uchwalić budżet, by wytrącić prezydentowi z ręki możliwość rozwiązania parlamentu i doprowadzenia do przyspieszonych wyborów. SLD już zapowiedziało, że zwróci się do marszałka Sejmu o zwołanie posiedzenia Izby w tej sprawie już w tym tygodniu. Planowo sejmowe głosowanie nad budżetem ma się bowiem obyć dopiero 24 stycznia, a potem ustawa musi jeszcze przejść przez Senat.

INTERIA.PL/RMF/PAP

Zobacz także