Najnowsze dane GUS pokazały, że inflacja pnie się w górę i wynosi 17,9 proc., podczas gdy miesiąc temu roczny wskaźnik wzrostu cen wynosił 17,2 proc. To niestety oznacza, że realna wartość oszczędności Polaków topnieje. Inflacja jest dziś w Polsce jednym z najważniejszych tematów - nie tylko w dyskursie gospodarczym, ale również politycznym. Co więcej, z trudem spinający domowe budżety Polacy również rozmawiają o rosnących cenach każdego dnia. W sierpniu, gdy inflacja wynosiła 16,1 proc., informowano, że takiego wzrostu cen w Polsce nie było od 25 lat. A to - jak pokazały dane z kolejnych miesięcy - wcale nie był szczyt drożyzny. Konieczny: Obserwujemy ośli upór rządu - To bardzo zła wiadomość. O ile część inflacji ma charakter międzynarodowy, choćby ze względu na wojnę, to istotna część obciąża rząd. Ten uparcie odmawia przyjęcia pieniędzy z Unii Europejskiej. Obserwujemy ośli upór rządu w kwestii reform Zbigniewa Ziobry, co powoduje, że te miliardy euro nie przyjeżdżają do Polski i nie są wymieniane na złotówki, co na pewno by pomogło - mówi Interii poseł Lewicy Maciej Konieczny. Jego zdaniem pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy pomogłyby w walce z inflacją, choć jednocześnie przyznaje, że całkowicie problemu nie rozwiążą. - To, co teraz można zrobić, to kwestia pieniędzy z KPO. Oni to mogą zrobić momentalnie. Wystarczy zrealizować podstawowe warunki KE, dogadać się z nią, a pieniądze przypłyną do Polski. Oczywiście nie dojdziemy do jednoprocentowej inflacji, ale parę procent mniej jest jak najbardziej w zasięgu - uważa Konieczny. Gramatyka: Rząd próbuje gasić pożar benzyną Poseł Michał Gramatyka z Polski 2050 Szymona Hołowni nie spodziewa się natomiast szybkiego spadku inflacyjnego wskaźnika. - Myślę, że to nie jest koniec wzrostu inflacji, bo nie ma w Polsce racjonalnej polityki duszenia inflacji. Rząd próbuje gasić pożar benzyną. Kolejne pieniądze dosypywane na rynek będą tę inflację napędzać - uważa Gramatyka. Czym jest ta benzyna, o której mówi? - Benzyną są świadczenia socjalne, zapowiedzi waloryzacji 500 plus i każdy pieniądz trafiający na rynek. Inflację można zdusić tylko wtedy, kiedy ludzi skłonimy do oszczędzania i doprowadzimy do sytuacji, że pieniądze z rynku będziemy ściągać - przekonuje. Jak dodaje - powołując się na prognozy ekonomistów - wyjątkowo trudny może być przełom roku. - Ekonomiści mówią, że do końca roku inflacja będzie na poziomie 20 proc. To przerażające. To znaczy, że już teraz dwa miesiące w roku pracujemy za darmo. To bardzo niedobrze, że złoty tak mocno traci na wartości. Rząd z uporem maniaka nie chce doprowadzić do sytuacji, kiedy pieniądze z KPO trafią do Polski. Chyba już przestali się starać o te środki - podkreśla rozmówca Interii. ŁSZ