Humanitarna kontrabanda
Niewielkie ciężarówki, własne kanały przerzutu przez granicę, niepewność czy transport dotarł do miejsca przeznaczenia - tak wygląda przekazywanie pomocy humanitarnej dla Polaków na Białorusi.
Organizatorzy zbiórki darów zapytani o sposób dostarczania pomocy na Białoruś wpadają w konspiracyjny nastrój. Przyznają, że tylko nieformalnie można dotrzeć z tą pomocą do białoruskich Polaków.
- To specyficzny sposób kontrabandy - powiedziała reporterowi RMF Joanna Kluzik-Rostkowska, która zebrała w Warszawie 120 metrów sześciennych darów dla Grodna. - Nie jest to kontrabanda dlatego, że my chcemy coś przemycić, po to żeby zarobić na tym jakieś pieniądze. Jesteśmy zmuszeni do takiej formy przewożenia rzeczy na drugą stronę - dodaje Kluzik-Rostkowska.
Odbiorcy również nie ujawniają swojego sposobu działania. Żadna pomoc humanitarna nie może na Białoruś trafić bez zgody władz - Departamentu ds. Pomocy Humanitarnej. - Z taką pomocą władze mogą robić co chcą jeśli ją wyłapią - mówi Andrzej Pisalnki z nieuznawanego przez Łukaszenkę Związku Polaków na Białorusi.