W zaprezentowanym w środę spocie inaugurującym kampanię prezydencką Hołowni m.in. padają słowa: "Będziemy walczyć o każde drzewo. Nie tylko o jedno". W tym czasie na filmie pokazana była brzoza, a następnie przelatujący papierowy samolocik. Spot wywołał wiele głosów oburzenia i krytyki z różnych stron sceny politycznej. W czwartek w mediach społecznościowych Hołownia przeprosił za spot oraz poinformował, że wycofuje go ze swoich kampanijnych materiałów. "Popełniliśmy błąd" "Uważam, że nie powinno się robić polityki na Smoleńsku. Ten błąd, który popełniliśmy, i za który przeprosiłem, bo przeprosiłem i zdjęliśmy spot, nie wynikał z niczyich złych intencji. Młodzi ludzie, którzy ten film robili, chcieli właśnie w taki sposób zaprotestować przeciwko upolitycznianiu tragedii smoleńskiej" - powiedział Hołownia w piątek w Polsat News. "Uważam, że forma była niewłaściwa, nie dopilnowałem tego. Każdy z nas popełnia menadżerskie błędy. (...) Trudno jest wszystko kontrolować" - dodał. Wskazał, że jedną z najważniejszych wartości jest dla niego "bezbrzeżna szczerość". "Jeżeli zauważyłem, że coś jest nie tak, zauważyłem po fakcie, to nie będą bawił się w to, w co bawią się politycy różnych opcji i mówił o ubolewaniu, o tym, że jeśli ktoś się poczuł urażony, to go przepraszam. Mówię: przepraszam, popełniłem błąd, nie dopilnowałem. Intencja dobra ale forma zła, kończymy sprawę" - podkreślił Hołownia. Hołownia o słowach Spychalskiego Pytany o czwartkową wypowiedź prezydenckiego rzecznika Błażeja Spychalskiego, że wiele wskazuje na to, iż spot jest efektem zimnej kalkulacji, Hołownia odparł: "Cieszę się, że rzecznik pana prezydenta jest tak emocjonalnym, otwartym i ciepłym człowiekiem, że nigdy nie kieruje się - prezydent Duda zresztą też - zimną i wyrachowaną polityczną kalkulacją. Oczywiste bzdury. Spiskowe teorie dziejów. Wchodząc do polityki parę miesięcy temu, przyzwyczaiłem się, że ta gra toczy się w taki sposób. Nie, nie było tam żadnej kalkulacji". "Smoleńsk dla mnie osobiście był tragedią, nie tylko dla państwa. Pamiętam te swoje uczucia. Mam dalej w telefonie numery do ks. Romana Jędrzejczyka, do wielu innych osób, które zginęły w tej katastrofie. Nie będziemy grali Smoleńskiem. Inni tym Smoleńskiem grają i grali i to jest po prostu nie 'ok'" - zaznaczył kandydat. Głośny wyrok Hołownia był też pytany m.in. o wyrok sądu, który zmniejszył wyrok - mającemu obywatelstwo kanadyjskie i portugalskie - mężczyźnie, który zgwałcił i śmiertelnie pobił trzyletniego syna swojej partnerki. Dziecko zmarło w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. "Jak usłyszałem o tym wyroku, poczułem wewnętrzne wzburzenie. Wiem, że to wyrok niezawisłego sądu, ale jestem człowiekiem i mam prawo takie wzburzenie odczuć. Myślę, że istnieje w polskim systemie penitencjarnym metoda na to, żeby człowiek który zostaje skazany na karę pozbawienia wolności, pokazał w trakcie jej odbywania, czy jest gotowy, by wrócić do społeczeństwa" - powiedział. "Natomiast podnoszenie tego jako argumentu, że trzeba przeprowadzić reformę sądów przez Prawo i Sprawiedliwość jest czystą obłudą polityczną i cynizmem. Prawo i Sprawiedliwość w żaden sposób nie poprawia sytuacji sądzonych ludzi" - ocenił Hołownia. Kwestia wykształcenia Hołownia pytany z kolei o brak wyższego wykształcenia, Hołownia odparł, że "Tadeusz Mazowiecki też nie miał i wielu innych wybitnych przedstawicieli nie miało". Odnosząc się do uwagi, że prezydent Duda ma doktorat, Hołownia zapytał: "I co z tego wynika, że jest doktorem prawa i w taki sposób prowadzi sprawy związane z sądownictwem?".