Grzegorz Braun chce ukarania lekarki. Jest reakcja
- Uznanie winy oczywiście musi być. To jest przestępstwo ścigane z urzędu - uważa Grzegorz Braun, odnosząc się do zachowania Magdaleny Gudzińskiej-Adamczyk. Lekarka stanęła w obronie świec chanukowych, które Braun ugasił gaśnicą proszkową. Do zdarzenia doszło we wtorek w Sejmie. - Napastnik nie może oskarżać, że napadnięty się bronił - odpowiedziała mu kobieta.

O swoim zachowaniu w Sejmie poseł Konfederacji Grzegorz Braun rozmawiał z "Najwyższym Czasem". - Uznanie winy oczywiście musi być. To jest przestępstwo ścigane z urzędu - atak, naruszenie nietykalności osobistej, w tym przypadku posła - stwierdził Braun.
- Niemiłe rzeczy różne słowem. Mogę powiedzieć, że przed sądem wstawiałbym się za nią. Uznanie winy oczywiście musi być, ale nie domagałbym się jakiejś drakońskiej kary dla niej - stwierdził poseł, pytany o doniesienia mówiące, że Magdalena Gudzińska-Adamczyk miała go kopnąć.
Kobieta w rozmowie SMS-owej z "Faktem" odniosła się do słów Brauna. "Nie kopnęłam pana posła. To ja zostałam uderzona przez niego w obojczyk. Nie wiem, jaka byłaby reakcja pana Brauna i tego dziennikarza na atak na ich symbole religijne. Ale ja złapałam pana posła za rękaw i próbowałam odciągnąć" - napisała.
Stwierdziła także, że nie powiedziała Braunowi niczego złego. "Tylko żeby przestał i że to wstyd, co on robi" - podkreśliła.
"To ja zostałam znieważona i usłyszałam, że nie jestem kobietą. Wierzę w sprawiedliwość jako ostoję Rzeczypospolitej. Napastnik nie może oskarżać, że napadnięty się bronił. Napaść na mój symbol religijny jest napaścią na mnie. To w Polsce dosyć powszechnie uznana sprawa. Nie boję się ewentualnego procesu. Dlaczego miałabym się bać? Czy zrobiłam komuś coś złego?" - dodała.
Grzegorz Braun zgasił świece chanukowe w Sejmie
Do skandalicznego zachowania posła Grzegorza Brauna w Sejmie doszło we wtorek 12 grudnia. Polityk uruchomił gaśnicę proszkową, aby za jej pomocą zgasić świece chanukowe. Jednym z licznych świadków zdarzenia była lekarka Magdalena Gudzińska-Adamczyk.
Po opuszczeniu budynku Sejmu kobieta straciła przytomność i trafiła do szpitala. "Dziś czuję się już lepiej, ale wciąż nie mogę mówić. Porozumiewam się za pomocą SMS-ów" - napisała w konwersacji z "Faktem". Pytana o możliwe wyciągnięcie konsekwencji wobec posła przyznała, że na razie o tym nie myślała, ponieważ musi skupić się na swoim samopoczuciu.
"Zaostrzyła mi się przewlekła choroba i najpierw muszę zająć się swoim zdrowiem" - dodała. Wspomniała także, że czeka ją diagnostyka okulistyczna, więc możliwe, że pojawią się kolejne skutki ataku Brauna.
Magdalena Gudzińska-Adamczyk przekazała, że jako lekarka "miała do czynienia z osobami chorymi psychicznie czy po zażyciu substancji psychoaktywnych", jednak poseł wyglądał zupełnie inaczej niż takie osoby. "Nie miałam poczucia, że ktoś jest w szale (...) W oczach tego człowieka widziałam tylko nienawiść" - stwierdziła.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!