Grypa czy RSV? Wirusolog: Tylko test daje pewność
Kaszel, wysoka temperatura, katar, bóle mięśni, to objawy, które są charakterystyczne dla zakażeń wieloma infekcjami grypopodobnymi. - Bez testów nie da się odróżnić RSV od innych wirusów ze względu na podobne objawy - ostrzega wirusolog prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska. Dodała, że RSV jest najgroźniejszym patogenem dla najmłodszych dzieci, poniżej pierwszego roku życia.

Do zakażenia wirusem RSV, który należy do rodziny paramyxowirusów, dochodzi podobnie, jak w przypadku innych wirusów oddechowych - drogą kropelkową poprzez bliski kontakt z osobą zakażoną. Okres inkubacji wirusa RSV wynosi od dwóch do ośmiu dni - podkreśla wirusolog prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
Zagrożone najmłodsze dzieci
- RSV jest właściwie najgroźniejszym patogenem dla najmłodszych dzieci, tzn. poniżej pierwszego roku życia, a zwłaszcza dla noworodków i wcześniaków dlatego, że atakuje dolne drogi oddechowe i powoduje zapalenie płuc, a to jest bardzo poważną chorobą u dzieci. Niektórzy badacze mówią nawet, że jeśli noworodek przejdzie zapalenie płuc wywołane RSV, to w późniejszym swoim życiu jego układ oddechowy jest bardziej uwrażliwiony na infekcje różnymi innymi wirusami respiratorowymi - poinformowała prof. Szuster-Ciesielska.
Lekarkę zapytana o to, jak odróżnić zakażenie wirusem RSV od SARS-CoV-2 czy grypy podkreśliła, że wszystkie one dają bardzo podobne dolegliwości na początku infekcji, tzn. kaszel, wysoką temperaturę, katar, bóle mięśni. - Bez testów nie da się odróżnić RSV od innych wirusów ze względu na podobne objawy - wyjaśniła wirusolog.
Przypomniała, że od stycznia u lekarzy rodzinnych mają być dostępne dla pacjentów bezpłatne testy antygenowe, które bardzo szybko potrafią rozróżnić, z jakim konkretnie wirusem mamy do czynienia. - Namawiam, żeby każdy, kto podejrzewa u siebie grypę lub inną infekcję, nie zwlekał z udaniem się do lekarza, który osłucha oskrzela i płuca - dodała profesor.Wskazała, że wirus RSV zakaża również osoby dorosłe, a szczególnie narażeni na cięższy przebieg choroby ze względu na słabiej, niż u młodszych, działający układ odpornościowy są seniorzy.
Szczepionka na RSV. Do tej pory brak
- Do tej pory nie udało się opracować szczepionki przeciwko RSV mimo, że badania trwają kilkadziesiąt lat. Były próby wprowadzenia szczepionki, ale - niestety - preparat ten nie okazał się skuteczny, wręcz przeciwnie - powodował nasilenie objawów chorobowych, więc szybko te badania przerwano - przypomniała wirusolog.
Poinformowała, że obecnie firma Moderna prowadzi badania kliniczne nad szczepionką przeciwko RSV opartą na technologii mRNA, czyli takiej samej, jak w przypadku COVID-19.Prof. Szuster-Ciesielska zwróciła uwagę, że nie ma leków przeciwwirusowych na RSV, a leczenie pacjentów oparte jest na leczeniu objawowym.
- Są jednak dostępne preparaty immunologiczne w postaci przeciwciał monoklonalnych, które - również w Polsce - podawane są bezpłatnie wcześniakom. Polega to na tym, że przeciwciała, w razie zakażenia, łączą się z wirusem i go neutralizują. Te preparaty działają do jednego miesiąca, a zatem w sezonie muszą być podawane dzieciom z grup ryzyka co 28-30 dni - podała wirusolog, dodając, że obecnie jest to jedyny sposób zabezpieczenia dzieci przed RSV.
Wirusolog: Cały wachlarz infekcji
Odnosząc się do aktualnej sytuacji związanej z zachorowaniami na grypę przypomniała, że oprócz niej mamy obecnie do czynienia z wieloma innymi wirusami oddechowymi, np. SARS-CoV-2, wirusami paragrypy, metapneumowirusami, adenowirusami i RSV.
- W sezonie jesienno-zimowym jest znacznie więcej wirusów atakujących nasze drogi oddechowe. Na pewno wpływ ma na to z jednej strony niższa temperatura otoczenia i mniejsza wilgotność, przez co wirusy mogą dłużej przetrwać w środowisku. Z drugiej strony, nasza odporność po wakacjach przeżywa pewien kryzys w niższych temperaturach, czemu sprzyja także obniżona ciepłota wewnątrz nosa, np. jeśli na zewnątrz jest 4 st. Celsjusza, to w nosie wynosi ona 32 st. C., co osłabia mechanizmy obronne. Wówczas wirus może się skuteczniej replikować - wyjaśniła ekspertka.
Zwróciła uwagę, że infekcjom sprzyja również przebywanie w nagrzanych pomieszczeniach, które nadmiernie wysusza śluzówki, przez co miejscowa obrona jest słabsza.
Według ekspertki sytuacji nie pogarsza fakt, że obowiązywała izolacja związana z "lockdownem". To zbyt krótko, by organizm "odzwyczaił" się od wirusów.
- Nie mieliśmy dwóch lat izolacji - lockdown trwał przez pierwszą połowę 2020 roku. Potem były ograniczenia, np. w postaci maseczek, ale wprowadzone na krótkie okresy czasu, a poza tym nie były one w znacznej mierze respektowane ani egzekwowane. Do tego nie istnieje pojęcie "odzwyczajenia się" układu immunologicznego od wirusów, on zawsze jest gotowy do walki - zwróciła uwagę profesor.Dodała, że wpływ na wzrost infekcji w tym sezonie może mieć przede wszystkim brak szczepień.
- W zeszłym roku, gdy szczepienia przeciwko grypie były bezpłatne, zaszczepiło się 7 proc. polskiej populacji, a w roku bieżącym zaledwie 3 proc. To dramatycznie niski wynik, bo np. w Nowej Zelandii szczepi się aż 80 proc. społeczeństwa. Nic dziwnego, że ten wirus tak szybko się rozprzestrzenia - zaznaczyła prof. Szuster-Ciesielska.