Zdaniem Smolika nie można było zmienić formuły egzaminu. "Zresztą co mielibyśmy z niego wyciąć? Nauczyciele mają absolutną dowolność w sposobie realizacji kolejnych tematów. Nie możemy zmienić punktacji i np. wyżej punktować zadania z gramatyki, a mniej wypracowanie czy na odwrót, bo w każdej szkole te rzeczy były realizowane w innej kolejności. Każde rozwiązanie będzie nie fair dla jakiejś grupy uczniów" - stwierdził. Na pytanie, czy nie boi się, że przejście na zdalną edukację może wpłynąć na wyniki egzaminów, odpowiedział, że nie widzi takiego zagrożenia. "Po pierwsze dlatego, że nie porównujemy średnich z różnych lat. Po drugie wpływ na wyniki zawsze może mieć choćby dobór lektur. To zauważyliśmy po próbnych egzaminach - uczniowie gorzej sobie radzą z "Panem Tadeuszem", z trenami Kochanowskiego, z tymi lekturami, które są pisane trudniejszą polszczyzną. A lepiej jest choćby z "Małym Księciem". Wynik to wypadkowa wielu zmiennych, nie tylko formy edukacji" - podkreślił szef CKE. Bez egzaminu? CKE rozważała ten scenariusz Przyznał, że odejście od egzaminu na rzecz konkursu świadectw było bardzo poważnie rozważanym scenariuszem. "Braliśmy pod uwagę, że w momencie, w którym rzeczywiście sytuacja byłaby tragiczna, byłby konkurs świadectw. Na szczęście nie mamy sytuacji tragicznej, bo takie rozwiązanie powoduje również wiele problemów. Po pierwsze zarówno szkoły średnie, jak i wyższe na pewno organizowałyby dodatkowe testy - to by mogło być trudne, ale także z powodu sytuacji epidemiologicznej - gorsze, wymagałoby czasem podróżowania" - zauważył. Czytaj także: Egzamin ósmoklasisty 2020. Specjalne wytyczne