Deszczyca: Sprawa Wołynia powinna się stać częścią naszej trudnej historii
Im szybciej sprawa Wołynia stanie się częścią naszej trudnej historii, tym lepiej dla obu narodów, bo nie będzie wykorzystywana, by poróżnić Polskę i Ukrainę - powiedział w wywiadzie dla PAP ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca. Dodał, że trzeba ukarać winnych tej tragedii.

Grzegorz Łakomski (PAP): Uwaga Unii Europejskiej jest skupiona na Grecji i emigrantach z Afryki. Ukraina zeszła na dalszy plan?
Andrij Deszczyca: Nie da się ukryć, że w mediach więcej się mówi o tej problematyce, ale Ukraina pozostaje w politycznej agendzie Unii. Istotnym jest to, czy są wdrażane ustalenia z Mińska i czy Rosja jest gotowa do końca je wspierać.
Grzegorz Łakomski: Według szefa misji OBWE na Ukrainie ustalenia z Mińska są jednak łamane przez obie strony.
Andrij Deszczyca: Strona ukraińska w pełni przestrzegała porozumienia - wycofała broń ciężką i zgłosiła gotowość przeprowadzenia wyborów lokalnych w Doniecku i Ługańsku. Separatyści nie wycofali uzbrojenia, a nawet je zwiększyli i prowadzili ostrzały pozycji ukraińskich. Musimy reagować i bronić się w taki sposób, by nie pozwolić na zaostrzenie sytuacji.
Grzegorz Łakomski: Czy starcie między członkami prawego Sektora, a milicją, do którego doszło tydzień temu w Mukaczewie, pokazuje, że ukraińska władza nie panuje nad ochotniczymi jednostkami?
Andrij Deszczyca: To się mogło wydarzyć wszędzie. Różne siły polityczne, jak Prawy Sektor, mogą takie wydarzenie wykorzystywać w swoich interesach. Również Rosja może to wykorzystywać. Ważne jest, by pokazać, że państwo ukraińskie jest w stanie panować nad sytuacją. Może nie od razu, ale udało się to udowodnić.
Grzegorz Łakomski: Czy wszystkie ochotnicze bataliony zostaną podporządkowane władzom?
Andrij Deszczyca: Jest plan, by wszystkie bataliony ochotnicze stały się częścią sił zbrojnych Ukrainy czy Gwardii Narodowej. Te formacje ochotnicze odegrały bardzo ważną rolę w powstrzymywaniu agresji rosyjskiej, ale - z całym szacunkiem dla nich - potrzebujemy obecnie bardziej skoordynowanych działań. W każdym państwie, w tym na Ukrainie, takie jednostki podlegają ministerstwu obrony czy sztabowi generalnemu. Tylko zgrana organizacja działań może przynieść sukces.
Grzegorz Łakomski: Wciąż nie brakuje jednak problemów z wyposażeniem ukraińskiej armii. Od żołnierzy można usłyszeć, że gdyby nie wsparcie organizacji pozarządowych, to brakowałoby im niemal wszystkiego - hełmów, kamizelek, czy lekarstw.
Andrij Deszczyca: To argument za tym, by przeprowadzić reformę w siłach zbrojnych. Wcześniej wojsko ukraińskie było "reformowane" w taki sposób, by było słabe i nie mogło stawiać oporu np. Rosji. Armia była na skraju bankructwa. Teraz trzeba zmienić podejście dowództwa do swoich obowiązków, trzeba też wymienić część dowódców, którzy nie zmieniają swojej mentalności.
Grzegorz Łakomski: Kiedy może dojść to takiej reformy?
Andrij Deszczyca: Są różne opinie. Podstawowa wątpliwość polega na tym, czy możliwe jest przeprowadzenie zmian w armii w trakcie działań wojennych. Trudno to robić równolegle, ale moim zdaniem jest to konieczne.
Grzegorz Łakomski: Jak wygląda sytuacja ludności cywilnej w republikach separatystycznych? Według władz w Kijowie tygodniowo ucieka stamtąd 15-20 tys. osób.
Andrij Deszczyca: Na obszarach kontrolowanych przez separatystów sytuacja jest trudna. Wiele z tych osób, które tam pozostały próbują wydostać się na terytoria podporządkowane władzom ukraińskim. Ale duża część tych ludzi powraca, bo zostawili tam swoje domy i majątki. Stąd taka wysoka liczba. Potrzebne są uregulowania prawne sytuacji na Donbasie.
Grzegorz Łakomski: W ostatnich miesiącach coraz więcej Ukraińców przyjeżdża do Polski. O jakich liczbach możemy mówić?
Andrij Deszczyca: O status uchodźcy w Polsce starało się ok. 2 tys. Ukraińców. Większość nie uzyskała takiego statusu, przyjętych zostało może 10 zgłoszeń. To prawda, że liczba Ukraińców w Polsce wzrasta. Nie są to jednak ludzie, którzy uciekają z kraju, tylko ci, którzy szukają pracy lub uczą się. W Polsce jest ok. 23 tys. ukraińskich studentów. Coraz więcej Ukraińców przyjeżdża do Polski w celu założenia biznesu. Tylko we Lwowie w ostatnim roku wydano 280 tys. wiz na wjazd do Polski. Szacuję, że na stałe w Polsce mieszka około 500 tys. Ukraińców.
Grzegorz Łakomski: Przed tygodniem minęła 72. rocznica Zbrodni Wołyńskiej. Niektórzy przekonują, by na razie nie poruszać tego tematu, by nie dzielić Polaków i Ukraińców. Inni twierdzą, że ze względu na bardzo dobre relacje polsko-ukraińskie teraz jest najlepszy moment na szukanie pojednania. Do którego spojrzenia panu bliżej?
Andrij Deszczyca: Musimy pamiętać o tym, że wojna między nami nie służy ani Polsce, ani Ukrainie. Im szybciej tę kwestię rozwiążemy i stanie się ona tylko częścią naszej trudnej historii, tym lepiej dla obu narodów. W przeciwnym wypadku będzie wciąż wykorzystywana przez siły polityczne, czy stronę trzecią, by rozpalić ogień między Ukrainą a Polską. Powinniśmy prowadzić otwarty, pozbawiany emocji dialog, wykorzystać dobry przykład pojednania polsko-niemieckiego, czy polsko-żydowskiego oraz formułę "przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Uważam, że musimy być otwarci i szczerzy wobec siebie. Trzeba uszanować pamięć wszystkich ofiar i ukarać tych, którzy doprowadzili do tragedii. Ukraińcy i Polacy, jako chrześcijanie powinni pamiętać o tym, co się wydarzyło i nie pozwolić żebyśmy zostali znowu skłóceni.
Grzegorz Łakomski: Jakie pozytywne przykłady dialogu może pan wskazać?
Andrij Deszczyca: Niepolityczna inicjatywa "nie dajmy się pokłócić" jest bardzo dobrym przykładem wspólnych działań. Chodziło o zdewastowane na terytorium Polski pomniki. Celem takich działań było sprowokowanie polsko-ukraińskiego konfliktu. Mogło to doprowadzić do niszczenia polskich pomników na Ukrainie. Także w ubiegłym tygodniu miała miejsce inna inicjatywa - młodzież ukraińska mieszkająca w Polsce składając kwiaty pod pomnikiem Rzezi Wołyńskiej oddała hołd ofiarom tej tragedii.
Grzegorz Łakomski: W polityce i historii ważne są symbole. Uchwalenie przez Radę Najwyższą ustawy dotyczące statusu uczestników walk o niepodległość Ukrainy, w tym należących do UPA, w dniu wizyty polskiego prezydenta w Kijowie było w Polsce źle odebrane.
Andrij Deszczyca: To było całkowicie przypadkowe. Bardzo żałujemy, że tak się stało. To był błąd techniczny. Nie było to skierowane przeciwko Polsce, ani prezydentowi. Cztery ustawy mówiły o dekomunizacji. W jednej z nich wspomniano o UPA, co jest tematem w Polsce drażliwym. Wszyscy żałujemy, że doszło do takiego zbiegu okoliczności. Poza tym jest już gotowy projekt nowelizacji ustawy dot. organizacji walczących o niepodległość.
Grzegorz Łakomski: Co pan, jako ambasador zamierza zrobić ws. Wołynia, by przybliżyć polsko-ukraińskie pojednanie ?
Andrij Deszczyca: Chcemy podpisać umowę o powstaniu rady wymiany młodzieży. Projekt jest gotowy do podpisania przez stronę ukraińską i mam nadzieję, że zostanie podpisany przez polski rząd przed wyborami. Trzeba też pamiętać o 23 tys. ukraińskich studentów, którzy uczą się w Polsce. Zachęcam ich do tego, by integrowali się ze społeczeństwem polskim. Powinniśmy też wykorzystywać inne okazje. Podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie ma się pojawić grupa z Ukrainy a ukraiński po raz pierwszy będzie jednym z oficjalnych języków. Takie gesty są bardzo ważne dla rozwoju naszej współpracy.