Czy PO chciałaby koalicji z PiS?
Zdaniem premiera Jarosława Kaczyńskiego, to do Platformy Obywatelskiej należy w tej chwili odpowiedź na pytanie, czy po wyborach parlamentarnych chciałaby koalicji z PiS.
W środowych "Sygnałach Dnia" premier powiedział, że przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi 2005 r. uważał koalicję PiS i PO za nieuniknioną i to niezależnie od tego, kto wybory wygra.
- Wtedy spotkaliśmy się z odmową i to taką, która była połączona z niezwykle brutalnym atakiem, który właściwie trwa. I po tych dwóch latach to do PO należy odpowiedź na pytanie, czy chciałaby takiej koalicji - powiedział J. Kaczyński.
Według niego, PO "ostro twierdzi", że nie chce takiej koalicji. Dlatego - dodał premier - pytanie o możliwość zawarcia koalicji PiS i PO nie jest skierowane do niego.
- Bo to tak jakby pytać kogoś, czy chciałby się zaprzyjaźnić się z kimś kto co dzień mówi, że go bardzo nie lubi i jeszcze do tego bardzo niegrzecznie go określa - stwierdził premier.
Jednocześnie podkreślił, że chciałby "żebyśmy mogli zrobić coś dobrego dla kraju".
- Chciałbym bardzo żebyśmy mogli zmienić konstytucję i na pewno nie jestem człowiekiem, który jakieś osobiste - nawet zupełnie uzasadnione - urazy będzie przedkładał nad interes kraju. Zawsze będę się kierował w takich sprawach interesem Polski i przeświadczeniem, że gorszego nieszczęścia dla kraju niż powrót do władzy LiD-u być nie może - powiedział J. Kaczyński.
Premier odniósł się też do związania się z PO obecnego marszałka Senatu Bogdana Borusewicza oraz b. szefa MON Radosława Sikorskiego. Obaj mają wystartować w wyborach parlamentarnych - Sikorski do Sejmu z pierwszego miejsca listy PO w Bydgoszczy, Borusewicz do Senatu z listy PO w okręgu gdańskim.
Premier kojarzy związanie się Borusewicza z PO z tym, że PiS nie zagwarantowało mu - w przypadku zwycięstwa w wyborach - że nadal będzie marszałkiem Senatu.
J. Kaczyński powiedział, że zawsze "bardzo szanował wielki dorobek życiowy i opozycyjny" Borusewicza.
- Ale nie byłem w stanie zagwarantować Bogdanowi Borusiewczowi tego, że będzie marszałkiem Senatu - nawet gdybyśmy zwyciężyli. Bo jest prawdą, a ja nie miałem zamiaru go okłamywać, że obiecaliśmy to stanowisko w nowej kadencji - licząc, że będzie to w 2009 roku - Zbigniewowi Romaszewskiemu, który też jest bardzo zasłużonym działaczem opozycji, bardzo wybitnym politykiem, senatorem - powiedział premier.
Jak dodał, uważa, że Romaszewski będzie znakomitym marszałkiem Senatu. - I sądzę, że do tego rzecz się sprowadza. To, co jest moim wielkim zawodem, nawet pewnym wstrząsem, to że Bogdan Borusewicz opowiada się za sojuszem PO-LiD. To jest już coś, co przekracza troszkę moją wyobraźnię - dodał J. Kaczyński.
Z kolei odnosząc się do Sikorskiego premier stwierdził, że według niego "Radosław Sikorski w tej formule naprawy Rzeczypospolitej, którą chcemy przeprowadzić, się po prostu nie mieścił".
- Jego działanie jako ministra obrony było takie, że chciał ludzi, którzy mieli patenty szkół GRU czy KGB, robić wysokimi dowódcami wojskowymi. To była istota tego sporu. Tu doszło do pewnego nieporozumienia, jeszcze za rządów Kazimierza Marcinkiewicza, i to nieporozumienie zostało naprawione. Sądzę, że w tej chwili pan Sikorski jest tam, gdzie może tego rodzaju koncepcje są lepiej przyjmowane, bo my ich nie akceptujemy - powiedział J. Kaczyński.
INTERIA.PL/PAP