W ubiegłym tygodniu Radio Szczecin ujawniło, że pełnomocnik marszałka Olgierda Geblewicza do spraw uzależnień Krzysztof F. został skazany za pedofilię. Jak podało Radio Szczecin, Krzysztof F. był kandydatem Platformy Obywatelskiej w wyborach do Sejmiku i mężem zaufania Rafała Trzaskowskiego. Ofiarami było dwoje nastoletnich dzieci, a do przestępstwa doszło w 2020 r. Wyrok zapadł w 2021 r., sprawca został skazany na cztery lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Radio Szczecin podało również informacje o działalności politycznej matki ofiar Krzysztofa F., co wywołało sprzeciw internautów, zdaniem których może to doprowadzić do identyfikacji ofiar. "Ponowny gwałt na niewinnych dzieciach" Do sprawy odniósł się publicysta Tomasz Terlikowski, który na Facebooku napisał, że ujawnienie danych osobowych ofiar pedofilii "nie może zostać puszczone płazem". "To ponowny gwałt dokonany na niewinnych dzieciach w imię ciemnych, polityczno-medialnych interesów. I nikt nie przekona mnie, że istniały powody, by dane ich matki podać w taki sposób, by także ich dane stały się dostępne. Konsekwencje wobec nadawcy, dziennikarza i jego przełożonych powinny być wyciągnięte" - ocenił. Czarnek: To jest wstyd W ubiegły piątek sprawę skazania Krzysztofa F. skomentował w programie "Jedziemy" w TVP Info minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Minister został zapytany o stanowisko Olgierda Geblewicza, według którego "sprawa dotyczy pedofilii, a więc nie powinna być przedmiotem debaty publicznej, ze względu na dobro ofiary". Zdaniem Czarnka, "środowisko lewicowo-liberalne w Polsce, które jawnie opowiada się za demoralizacją (...), dzisiaj wstydzi się tego, że prawomocnie skazywane są osoby, które są wprost z tego środowiska i są blisko związane z liderami tego środowiska, z szefami partii bądź kandydatami na prezydenta tej partii". - To jest wstyd, który oni mają. Ale szkoda, którą ma społeczeństwo, polega na tym, że przez tak długi okres nikt o tym nie wiedział, było to ściśle ukrywane. To, że sąd w sposób niejawny rozpatrywał tę sprawę po to, żeby nie naruszać dóbr ofiary - to jest zupełnie jasne. My o ofierze też nie rozmawiamy. Mówimy nie o ofierze, ale o sprawcy - o pedofilu, który został uznany za pedofila prawomocnym orzeczeniem sądu - i jako taki powinien być pokazany, żeby wszyscy się wystrzegali kontaktu z nim, ponieważ jest niebezpieczny dla społeczeństwa - ocenił. Dodał, że "ukrywanie faktu, że jest to pedofil, skazany prawomocnym wyrokiem sądu, jest działaniem na szkodę społeczeństwa". Spór Czarnka z Terlikowskim. Minister grozi pozwem Na słowa ministra edukacji zareagował Tomasz Terlikowski, który napisał na Twitterze: "Minister edukacji narodowej, który uczestniczy w nagonce na rodziców dziecka, które zostało wykorzystane seksualne, nie powinien być ministrem ani dzień dłużej. On uczestniczy w ponowny gwałcie na tym dziecku. On pokazuje, że nie ma pojęcia, czym jest zbrodnia pedofilii". W odpowiedzi Czarnek wezwał Terlikowskiego do przeprosin. "Niech pan posłucha uważnie: jeżeli pan nie przeprosi jeszcze dziś, w przyszłym tygodniu pozywam pana do sądu" - zapowiedział. W środę w TV Republika minister Przemysław Czarnek pytany był o tę sprawę. Szef MEiN powiedział, że obdarza Terlikowskiego "chrześcijańską miłością bliźniego" i że mu wybacza. - Natomiast proszę, aby stanął na wysokości zadania, znalazł te, ogromne zapewne, pokłady honoru, które ma i przeprosił - podkreślił. Czarnek powiedział, że nie mówił ani o rodzicach, ani o dziecku. - Co więcej, mówiłem w swojej wypowiedzi na antenie TVP Info, podkreślając, że nie można mówić o ofiarach pedofila, tylko mówimy o samym pedofilu, a o samym pedofilu trzeba mówić - zaznaczył. - To, że pan Tomasz Terlikowski rzucił się na mnie w sytuacji, kiedy nigdy nie mówiłem o ofierze i dokładnie podkreślałem, że nie wolno mówić o ofierze i nazywa mnie jeszcze w ten sposób, oskarżając mnie o ponowny gwałt na dziecku, jest po prostu znieważaniem ministra edukacji i nauki. To jest zupełnie oczywiste, dlatego dzisiaj wystosowałem jeszcze pisemne wezwanie do pana Tomasza Terlikowskiego. Mam nadzieję, bo jest jeszcze chwilka, że pan Tomasz Terlikowski znajdzie w sobie te wielkie pokłady honoru i przeprosi - dodał Czarnek. "Chętnie wykażę to przed sądem" Terlikowski i Czarnek kontynuowali dyskusję w ubiegłym tygodniu w mediach społecznościowych. "Robi się naprawdę ciekawie. Minister edukacji narodowej grozi oceniającemu jego słowa dziennikarzowi sądem. Raczy pan oczywiście żartować. A ja naprawdę nie jestem specjalnie strachliwy. Mam nadzieję, że znajdzie się prawnik, który zdecyduje się bronić mnie przed tym człowiekiem" - odpowiedział Terlikowski. "Chętnie wykażę przed sądem, dlaczego fakt, że nie potępia się dziennikarzy, którzy ujawniają dane skrzywdzonego dziecka jest uczestniczeniem w nagonce na niego i na jego rodzinę. I chętnie uzasadnię, dlaczego oznacza to dla tego dziecka wtórny gwałt" - dodał. Zdaniem publicysty, minister edukacji "o przestępstwach seksualnych nie wie nic, a od ochrony dzieci ważniejszy dla niego jest polityczny interes". W ubiegły piątek Terlikowski opublikował również wpis, w którym poinformował, że zakończył współpracę z TV Republika. "Wszystko wskazuje na to, że właśnie doszło do rozstania z mediami, z którymi współpracowałem od lat. Telewizja Republika zawiesiła mój program. I nie ona jedna przerwała współpracę. Dziękuję widzom i czytelnikom. I do usłyszenia, do przeczytania!" - napisał.